Kolejna bomba. Tym razem skończyło się na strachu
Wczoraj rano na budowie ulicy Ciołkowskiego firma saperska wykopała kolejną bombę. Na szczęście okazało się, że niewielką. Niewybuch został wywieziony. Obyło się bez ewakuacji
Firmę saperską zatrudnił - na polecenie miasta - wykonawca, czyli Budimex. I to właśnie ci saperzy znaleźli drugi niewybuch. Wbrew początkowym podejrzeniom okazało się, że ta bomba jest dziesięć razy mniejsza od poprzedniej. Ważyła tylko 50 kg.
- Saperzy już ją wydobyli, zabezpieczyli i umieścili w specjalnym samochodzie. Jeszcze dzisiaj zostanie wywieziona na poligon w Orzyszu i zdetonowana - poinformował wczoraj po popołudniu prezydent Białegostoku Tadeusz Truskolaski. Dodał, że tym razem ewakuacja nie była konieczna.
Za to już wiadomo, że duża część budowy zostanie przeczesana przez specjalistów. - We wtorek i środę fragment ulicy Ciołkowskiego między Sulika i Plażową, na którym znaleziono obydwa niewybuchy, będzie dokładnie sprawdzana przez saperów - zapowiedział prezydent.
Pytany dlaczego tak późno sprawdzany jest plac budowy, prezydent odparł, że mniejszy niewybuch leżał pod pryzmą piachu, której do niedzieli nie można było przekopać. - Jak mi wyjaśnili saperzy, było to możliwe dopiero, gdy została wywieziona pierwsza bomba. I dopiero wtedy mógł tam wjechać ciężki sprzęt, a wynajęta firma mogła zacząć poszukiwania - podkreślił Tadeusz Truskolaski.
Okazało się również, że ani inwestor - czyli miasto, ani wykonawca nie musieli wcześniej sapersko sprawdzać terenu budowy. - Nie ma takich przepisów i nie ma takiego obowiązku. Jedynie decyzja środowiskowa nakazuje nam prowadzenie między innymi nadzoru archeologicznego i przyrodniczego. O niewypałach nie wspomina - mówi Bożena Zawadzka, szefowa Zarządu Dróg Miejskich w Białymstoku.
Urzędnicy zapewniają, że akcje saperów nie spowodują opóźnień w budowie ulicy Ciołkowskiego. Bo ekipy budowlane na czas wydobywania niewypałów przeniosły się w inne miejsca.
Sprowadzenie saperów i wydobycie obu bomb kosztowały kilkanaście tysięcy złotych. - Kontrakt nie przewidywał takich wydatków i Budimex będzie musiał za to zapłacić. Potem prawdopodobnie zwróci się do nas o refundację kosztów. Wtedy będziemy rozmawiać - dodaje Bożena Zawadzka.