Wiceminister rozwoju zaprezentował projekt „Programu dla Śląska”. - Nie ma nic nowego. Porządkuje już realizowane inwestycje - komentowano.
Program, który przygotowujemy, nie ma być listą życzeń. Nie ma pięknie wyglądać na półce, ale ma być programem, który jest faktycznie realizowany - zapewniał w Katowicach Jerzy Kwieciński, wiceminister rozwoju. Zaprezentował wczoraj Wojewódzkiej Radzie Dialogu Społecznego projekt „Programu dla Śląska”, który ma stać się częścią planu Morawieckiego.
To już kolejna wersja Programu. I jest to odpowiedź ministerialna na projekt przedstawiony resortowi przez naszą WRDS. Ale... zaprezentowany wczoraj dokument jest zupełnie inny od tego, przyjętego przez radę we wrześniu 2016 roku. Wiceminister Kwieciński odpowiadając, dlaczego tak się stało, znów podkreślał, że ta wersja Programu to nie obiecanki.
- Widzę duży sceptycyzm, który jest tutaj na Śląsku w stosunku do działań rządowych - oceniał. - Od samego początku procesu transformacji, który dotykał silnie Śląsk, wytworzył się duży dystans (na Śląsku - przyp. red.) do działań podejmowanych na poziomie rządu. W ostatnich latach powstawało wiele dokumentów, które były bardziej koncertami życzeń aniżeli programami nakierowanymi na rzeczywiste działania. Stąd często wywoływało to frustracje i zniecierpliwienie - tak tłumaczył krytykę pod adresem tego projektu.
A rzeczywiście trochę tych słów krytycznych padło. - Nie ukrywam, że przed tym spotkaniem, pobieżnie czytając ten dokument, złapałem się za głowę i powiedziałem: „Jezus, Maria! Oni nam tu przywieźli Kopa-czową zwei (z niem. „dwa” - przyp. red.) - powiedział humorystycznie Dominik Kolorz, szef śląsko-dąbrowskiej Solidarności, który w zeszłym roku przewodniczył radzie, a „Program dla Śląska” to niejako jego WRDS-owe „dziecko”. Kolorz odniósł się w ten sposób do krytykowanego programu „Śląsk 2.0”, który został zaprezentowany przez Platformę Obywatelską niedługo przed wyborami w 2015 r. Krytykowanego, bowiem „Śląskowi 2.0” zarzucano głównie to, że jest kopią już dotychczas funkcjonujących w naszym regionie programów operacyjnych.
- Spodziewaliśmy się, że niektóre z elementów inwestycyjnych, zawartych w dokumencie wrześniowym, również dzisiaj ujrzą światło dzienne, a ich tam najzwyczajniej w świecie nie ma - zwracał uwagę Kolorz, ale akcentował, że Ministerstwo Rozwoju jest jego zdaniem jedynym resortem, który merytorycznie angażuje się w opracowanie strategii dla Śląskiego.
Z kolei prof. Tomasz Pietrzy-kowski, były wojewoda śląski, zaznaczał, że przedstawiony projekt tak naprawdę porządkuje pomysły, które i tak byłyby realizowane. - W warstwie diagnostycznej ten dokument został przygotowany bardzo solidnie - chwalił. - Natomiast jego podstawowy mankament polega na tym, że on co do zasady zbiera przedsięwzięcia inwestycyjne i inne działania, które są lokowane na Śląsku, które - tak czy owak - się dzieją. Nie za bardzo widać w tym programie jakieś nowe przedsięwzięcia - komentował. - To, co my wcześniej przygotowaliśmy na forum WRDS, było pomyślane inaczej. Było nastawione na wymyślenie nowych przedsięwzięć, które będą krokiem do przodu, które zostałyby zrealizowane dzięki temu, że w takim programie by się znalazły - dodawał.
A niektóre pomysły zaprezentowane we wrześniowym dokumencie rzeczywiście wybiegały w przyszłość. Była tam np. koncepcja budowy samolotu stratosferycznego czy budowa instalacji odgazowania surowców w atmosferze wodorowej. Ale znalazła się też m.in. budowa fabryki elektrycznych autobusów. Z tej ostatniej w rządowym projekcie pozostał zakup elektrycznego taboru komunikacji publicznej.
- Zawsze nas cieszy, gdy ktoś z Warszawy przyjeżdża do nas i chce coś dla nas zrobić, chce z nami rozmawiać. Ale to kolejny dokument, w którym nie ma żadnych konkretów, nie ma nic nowego - mówił z kolei Wojciech Saługa, marszałek województwa.
Sam marszałek dostał wczoraj burę od wiceministra i wojewody za to, że nie wziął udziału w konferencji prasowej po WRDS. Tyle tylko, że wcześniej nie został na nią zaproszony, a propozycja ta - jak informowały osoby z otoczenia marszałka - pojawiła się niedługo przed zakończeniem posiedzenia, gdy Saługa miał już zaplanowane inne spotkania.
- To nie jest program, który być może wydarzy się za kilkadziesiąt lat - akcentował z kolei Jarosław Wieczorek, wojewoda śląski. - Wiele aspektów z tego programu jest już w trakcie realizacji. Przypomnę tylko: kolejny odcinek autostrady A1, który nie był w żadnych programach, droga ekspresowa S1, droga rzeczna - wyliczał Wieczorek.
Wiceminister Kwieciński poinformował, że zebrane już inwestycje w rządowym projekcie „Programu dla Śląska” warte są ok. 17 mld zł. Uzgodnienia tego dokumentu mają zakończyć się w październiku.