Kolejna wpadka z funduszami unijnymi
Na kilka godzin przestał działać system przyjmujący wnioski o dofinansowanie.
- Czegoś takiego jeszcze nie przeżyłem - irytuje się szef firmy, która pomaga samorządom zdobywać unijne dofinansowanie. - W niedzielę ściągnąłem do pracy kilku ludzi. Mieli wysyłać wnioski o przyznanie dotacji czterem lubelskim gminom, które w sumie liczą na otrzymanie 12 mln złotych z UE. Jednak zamiast pracować, gapiliśmy się w monitory komputerów i przeklinaliśmy, na czym świat stoi - opowiada.
Ok. godziny 10 przestał działać system internetowy przyjmujący wnioski. Sprawa była poważna, bo w poniedziałek mijał termin składania dokumentów w konkursie na termomodernizację budynków. Do rozdania jest ok. 221 mln zł.
- Chcemy ocieplić szkoły i centrum kultury. To w sumie pięć budynków, liczymy na 6 mln zł z UE - mówi Magdalena Sałek, wójt gminy Jabłonna i potwierdza, że niedziela była nerwowa. Przez problemy z systemem te miliony mogły pani wójt przejść koło nosa.
Urzędnicy marszałka o awarii zostali poinformowani przez Facebooka. Tłumaczą, że to był jedyny sposób, w niedzielę, kiedy urzędników nie ma w pracy. - Od razu zawiadomiłem informatyków. Okazało się, że wyłączyły się serwery - wyjaśnia Paweł Florek z urzędu marszałkowskiego.
Problem udało się rozwiązać dopiero około godz. 18. - To tylko urządzenia i takie problemy mogą się zdarzać. Zwłaszcza gdy wiele osób chce jednocześnie złożyć wnioski - tłumaczy Florek. - Nie mieliśmy sygnałów, by ktoś stracił dane wprowadzone już do systemu - dodaje.
Serwery padły, bo urzędnicy i pracownicy wyspecjalizowanych firm usiedli w niedzielę do komputerów i wypełniali wnioski. A nie jest to takie proste, bo trzeba do nich dołączyć obszerne dokumenty. jak np. projekt budowlany. - To był długi weekend i nie można było tego zrobić wcześniej - podkreśla wójt Sałek.
To nie pierwsza awaria tego systemu. Na przełomie roku, tuż po uruchomieniu, nie obsługiwał on części konkursów. Naprawa systemu kosztowała urząd 100 tys. zł. Wczoraj rano zapadła decyzja, że wnioski o unijne dofinansowanie będą przyjmowane jeszcze jeden dzień. Do dziś. Niedzielna awaria jest kolejnym kamyczkiem do kłopotów województwa z wydawaniem pieniędzy z UE. Lubelskie pod tym względem jest w gronie najgorszych regionów.
Lubelskie do 2020 roku ma do wykorzystania 2,2 mld euro, ale według ostatnich, październikowych danych wykorzystaliśmy z tego zaledwie 5,8 mln euro.
- W poprzedniej perspektywie unijnej też były problemy, ale ostatecznie przecież wykorzystaliśmy 40 mld zł - uspokajał niedawno marszałek województwa Sławomir Sosnowski.
Ale takich problemów jak teraz, w poprzednich latach nie było. Do kłopotów z systemem internetowym trzeba dodać same konkursy. Droga od złożenia wniosku do rozstrzygnięcia postępowania jest długa. Dziś zakończy się nabór w konkursie na termomodernizacje budynków, a wynik postępowania będzie znany... w lutym 2018 roku.
Przed tygodniem wiceminister rozwoju regionalnego Jerzy Kwieciński powiedział wprost, że najlepiej środki z UE wykorzystuje Pomorze, a w gronie najgorszych jest Lubelszczyzna. A jednocześnie szef resortu i wicepremier Mateusz Morawiecki dodał: - Inwestujemy pieniądze z tej nowej perspektywy unijnej najszybciej ze wszystkich krajów Unii Europejskiej. Sytuację z wydawanien unijnej kasy ratują krajowe programy unijne - chodzi o dotacje przeznaczone na budowę dróg ekspresowych. Z wydawaniem pieniędzy przez regiony jest gorzej i dlatego Morawiecki popędza samorządy.
Premier oczekuje na przykład, żeby woj. lubelskie przyspieszyło wydawanie 105 mln euro w ramach Zintegrowanych Inwestycji Terytorialnych. Tymi środkami zarządza marszałek województwa. Lublin za pieniądze z ZIT chce np. wybudować wielki, kompleksowy dworzec metropolitalny. Ma to być węzeł komunikacyjny koło Dworca Głównego PKP.
Krzysztof Żuk, prezydent Lublina, przyznał właśnie, że Ministerstwo Rozwoju nalega na przyspieszenie prac nad ZIT-em. - Tylko że samorządy, w tym i Lublin, nie są na to przygotowane - mówił kilka dni temu Żuk, który planuje, że budowa dworca rozpocznie się w 2018 r.
Awarię serwerów i systemu infromatycznego oraz słabe wykorzystanie środków unijnych komentuje PiS: - Przecież mówimy o takich kłopotach od miesięcy i można się było tego spodziewać - punktuje Marek Wojciechowski, radny wojewódzki PiS. - Trzeba było od razu zlecić przygotowanie systemu profesjonalistom, ale chciano zaoszczędzić i teraz widzimy tego efekty. Najgorsze, że to odbij a się na wykorzystaniu funduszy z unii, za co wszyscy zapłacimy - mówi.