Kolejny krok na drodze do naszej zasobności i dostatku
Od miesięcy było oczywiste, że dobre wyniki gospodarcze Polski powinny w większym stopniu przełożyć się na zawartość portfeli zwyczajnych obywateli. W miniony weekend ogłoszono pierwszy etap operacji, która do tego doprowadzi w ciągu najbliższych kilkunastu miesięcy.
Drugi etap planowany jest jeszcze w tym roku, trzeci w roku przyszłym. Komentatorzy i eksperci nie mają wątpliwości: to kolejny krok na drodze do naszej zasobności i dostatku. Ale opozycja od ponad dwóch lat przekonuje, że na poprawę warunków życia Polaków musi zabraknąć pieniędzy (piniędzy, jak mówi były minister finansów). Opozycja nie potrzebuje łaski, nie chce ani 500 plus, ani niższych podatków, chce tylko „tego co było”.
Dla dalszego rozkręcania koniunktury i wsparcia małych i średnich firm, rząd zapowiedział obniżenie podatku CIT z 15 do 9 procent, czyli do poziomu najniższego w Europie. Jak dotąd na taki gest wobec rodzimej przedsiębiorczości zdobyli się tylko Węgrzy. Dla przykładu: w Niemczech podatek CIT wynosi 15 procent, w Wielkiej Brytanii i Czechach - 19 procent, w Danii - 22 procent, w Austrii, Holandii i Hiszpanii - 25 procent. Niższe podatki mają zapewnić wzmocnienie tak zwanej klasy średniej; podobnym celom będzie też służyć obniżenie składki ZUS dla małych przedsiębiorstw, czyli dla tej grupy, która przesądza o rozwoju polskiej gospodarki.
Opozycja zżyma się na obniżenie podatków, dumnie odrzuca także 300 złotych na wyprawkę dla każdego dziecka, które jesienią pójdzie do szkoły podstawowej lub średniej. Nie chce emerytur dla matek, które wychowały czworo lub więcej dzieci i nie pracowały zawodowo. Kobiety mają pracować, a nie rodzić dzieci, dlatego program 500 plus trzeba będzie zlikwidować natychmiast, gdy kompetentna i odpowiedzialna ekipa wreszcie wróci do władzy. A jak nie wróci to wezwie swoich zwolenników, żeby niczego od rządu nie przyjmowali. Odwoła także z Parlamentu Europejskiego swoich europosłów, bo okazało się, że po dwóch latach sporów, Bruksela zgodziła się na wprowadzenie w Polsce przepisów, zgodnie z którymi hipermarkety i wielkie biurowce przynajmniej część podatków będą musiały płacić w Polsce.
Jak mogli nam to zrobić, lamentuje opozycja, jak mogli zdradzić i negocjować z państwem, w którym nie słucha się prawniczych autorytetów i sędziego rzecznika? Ale nie wszystko stracone, opozycja nigdy nie zgodzi się na łamanie demokracji, obali rząd i zanim watowskie mafie znowu dostaną zielone światło, aby bezkarnie drenować państwowy budżet, ufunduje stypendia dla imigrantów z Afryki i Bliskiego Wschodu, żeby wybierali Polskę, jako kraj, w którym będą mogli asymilować się z Europą. A właściwie asymilować miejscowych tubylców do swoich zwyczajów i gustów.