Kolejny krok to referendum. Nauczyciele domagają się od swoich dyrektorów tysiąca złotych podwyżki. Ci nie mogą spełnić oczekiwań płacowych
Od wczoraj trwają w Toruniu mediacje oświatowych związków zawodowych z dyrektorami. To kolejny z wymaganych prawem etap sporu zbiorowego.
Kilkanaście dni temu szefowie placówek oświatowych w Toruniu - jako bezpośredni przełożeni nauczycieli - otrzymali żądania płacowe swoich pracowników na piśmie. Ci domagają się tysiąca złotych podwyżki ze spłatą od stycznia br.
Od początku wiadomo było, że żaden z dyrektorów nie będzie mógł spełnić roszczeń swoich podwładnych. A to dlatego, że o wysokości wynagrodzeń w oświacie nie decydują dyrektorzy placówek, ani nawet prowadzące je gminy. To kwestia ustaleń na poziomie Ministerstwa Edukacji Narodowej. A z tym związkowcy nie mogą się dogadać.
Ustawowe rozmowy
Poniedziałek i wtorek to dni, w których szefowie toruńskich szkół, przedszkoli i placówek, spotykają się ze związkowcami, by wziąć udział w mediacjach. Co ważne, wielu z nich popiera postulaty swoich pracowników i uważa, że podwyżki wynagrodzeń są w tej chwili koniecznością. Podobne głosy płyną ze stowarzyszeń zrzeszających miasta i gminy w całym kraju.
Cieszymy się, że nie jesteśmy sami, że ludzie rozumieją naszą desperację - mówi Urszula Polak, szefowa oddziału Związku Nauczycielstwa Polskiego w Toruniu. - To wszystko zaszło już tak daleko, że nie możemy się wycofać. Tu chodzi o godność grupy ludzi tak oddanych pracy, jaką są nauczyciele.
Związkowcy wiedzą, że nie będzie łatwo. Jako próbę zastraszania środowiska odebrali masowe kontrole nauczycielskich zwolnień lekarskich, które przeprowadził niedawno Zakład Ubezpieczeń Społecznych. W toruńskim oddziale wszczęto prawie pół tysiąca takich kontroli.
Mówi się też nieoficjalnie, że kuratorzy oświaty w całym kraju zostali zobligowani, by żądać od dyrektorów szkół i placówek szczegółowych raportów w sprawie kolejnych etapów sporu zbiorowego.
Wyborcze obietnice
Zgodnie z przepisami, po zakończeniu mediacji i przewidywanym braku porozumienia co do żądań związkowców, można będzie postawić kolejny krok, czyli przystąpić do przygotowań do strajku. W tym celu zarządy poszczególnych oddziałów związku będą musiały podjąć uchwały w sprawie zarządzenia referendum i przeprowadzą je w ścisłej współpracy z ogniskami ZNP. Pracownicy danej szkoły będą mogli strajkować, o ile w referendum strajkowym weźmie udział co najmniej połowa uprawnionych i większość z nich opowie się za strajkiem.
Warto podkreślić, że w referendum strajkowym i strajku mogą brać udział wszyscy pracownicy szkoły niezależnie od tego czy są członkami związku zawodowego, czy też nie.
Wszystkie te działania dotyczące przygotowania i ogłoszenia strajku, będą podejmowane po 28 lutego, tj. po zakończeniu ferii zimowych we wszystkich województwach i etapu mediacji we wszystkich szkołach, przedszkolach i placówkach - czytamy w komunikacie zarządu głównego ZNP.
Przypomnijmy, minister edukacji narodowej Anna Zalewska podpisała 8 lutego rozporządzenie w sprawie minimalnych stawek wynagrodzenia nauczycieli. Zgodnie z nim płace zasadnicze nauczycieli wzrosną od 1 stycznia 2019 roku, zależnie od stopnia awansu zawodowego, od 121 do 166 zł brutto.
Środowisko nauczycielskie poirytowały dodatkowo nowe propozycje wyborcze PiS, które pochłoną miliardy złotych. To m.in. trzynastki dla emerytów.