Kolejorz miażdżył rywali w drodze na Stadion Narodowy
Lech po raz 10. awansował do finału Pucharu Polski. Droga na Stadion Narodowy była w tym sezonie wyjątkowo trudna. Kolejorz mierzył się bowiem z rywalami, którzy uważani byli za wyjątkowo niewygodnych, bo w przeszłości rzadko z nimi wygrywali.
Poznaniacy w pucharowych rozgrywkach prezentowali się wyjątkowo dobrze. Rozegrali kilka świetnych spotkań, odnieśli pięć zwycięstw, raz zremisowali i nie ponieśli porażki. Bilans bramkowy 15-3 też wygląda imponująco. Poznaniakom bramki potrafiła strzelić tylko krakowska Wisła .
Nicki Bille zatańczył z „Góralami”
9 sierpnia, na pierwszy w tej edycji pucharowy mecz, prowadzeni jeszcze przez Jana Urbana poznaniacy, pojechali do Bielska w podłych nastrojach. Trzy dni wcześniej przegrali z Koroną w Kielcach 1:4 i wylądowali na ostatnim miejscu w tabeli. Lechici wygrali z Podbeskidziem 3:0 (1:0) i było to ich pierwsze zwycięstwo od 7 lipca, kiedy to pokonali Legię w Super-pucharze Polski.
Bohaterem meczu był Darko Jevtić. Szwajcar zagrał po raz pierwszy w wyjściowym składzie po kontuzji. W 44. minucie dośrodkował wprost do Tomasza Kędziory, który z bliska trafił do siatki. Inny rekonwalescent - Szymon Pawłowski wypracował bramkę na 2:0. Wyłożył tak piłkę Nickie Bille, że ten nie mógł zmarnować sytuacji. Tuż przed końcem meczu Duńczyk podwyższył na 3:0, pokazując, że gole jednak strzelać potrafi.
W Chorzowie widać już było rękę Bjelicy
21 września Kolejorz zmierzył się w Chorzowie w 1/8 finału z Ruchem. Lechici po niezasłużonej porażce w Gdańsku czuli sportową złość i widać to było od pierwszych minut pojedynku przy ul. Cichej. Grali szybko, z pomysłem, nie pozwolili praktycznie na nic gospodarzom i wygrali wysoko 3:0. Widać było, że gra sprawia radość lechitom. Znów świetnie od początku prezentował się Darko Jevtić. Szwajcar pominięty przez trenera przy ustalaniu wyjściowej jedenastki w Gdańsku, chciał udowodnić, że to był błąd i co tu dużo mówić, udało mu się to z nawiązką.
Darko na początku meczu dośrodkował z rzutu rożnego, piłkę w polu karnym tak przedłużył głową Tomasz Kędziora, że Marcinowi Robakowi pozostało tylko wpakować ją do siatki. To był świetnie wykonany stały fragment. Drugiego gola w 30. minucie po ładnej akcji, którą przeprowadzili Jevtić z Robakiem strzelił Radosław Majewski. W 52. minucie Jevtić świetnie popędził środkiem boiska, minął kilku rywali i umiejętnie podał do Pawłowskiego. „Szymek” w swoim stylu strzelił nie do obrony.
Puste trybuny i przebudzenie w końcówce
Pierwszy mecz 1/4 finału z Wisłą odbył się 25 października bez udziału publiczności. Kolejorz musiał odpokutować karę, za zachowanie kibiców podczas ubiegłorocznego finału.
Lechici zmęczeni i rozgoryczeni ligową porażką z Legią po golu ze spalonego Hama-lainena, zagrali słabo, na początku drugiej odsłony stracili gola po błędzie Paulusa Arajuuriego. Wyrównującą bramkę w 78. minucie zdobył krytykowany wcześniej Dawid Kownacki, który dobił strzał Robaka.
Koncert w Krakowie
Remis 1:1 nie był oczywiście dobrym wynikiem przed rewanżem w Krakowie. Podopieczni Nenada Bjelicy zagrali koncertowo do przerwy i zasłużenie awansowali do półfinału.
Wisła wyszła na Kolejorza opromieniona ligową wygraną 5:1 z Arką i nic dziwnego, że krakowskie media pisały, że Biała Gwiazda stoi przed kapitalną szansą zdobycia w tym sezonie Pucharu Polski. - Wisła musi jednak pamiętać, że my też jesteśmy mocni i jedziemy z nastawieniem, by strzelić jednego gola więcej od niej - mówił przed meczem Bjelica.
Obrona gospodarzy skapitulowała w 20. minucie. Radosław Majewski padł w polu karnym po pchnięciu Bobana Jovicia i arbiter podyktował rzut karny dla Lecha. A że w wyjściowym składzie Lecha wyszedł Marcin Robak wskazanie egzekutora nie było problemem. Najlepszy strzelec ekstraklasy się nie pomylił i było 1:0. Znów znakomitą partię rozgrywał Darko Jevtić. Szwajcar dojrzał wychodzącego na czystą pozycję Makuszewskiego, zagrał idealnie w tempo, a „Maki” uderzył pod poprzeczkę i było 2:0. W 38. minucie mecz już był praktycznie rozstrzygnięty. Tym razem Makuszewski asystował Jevticowi.
Wydawało się, że Wisła już się nie podniesie. A jednak Kolejorz na własne życzenie, trochę skomplikował sobie życie. W 51. minucie Petar Brlek doprowadził do stanu 1:3, a potem Patryk Małecki strzelił drugiego gola dla Białej Gwiazdy i zrobiło się niebezpiecznie. Emocje skończyły się jednak w 82. minucie kiedy po akcji Kamila Jóźwiaka, Radosław Majewski strzelił na 4:2!
Pogoń zdeklasowana
W losowaniu 1/2 finału Pucharu Polski lechici znów mieli pecha. Mogli trafić na Arkę Gdynia lub Wigry Suwałki, a wylosowali Pogoń Szczecin, która miała spore apetyty na zdobycie pucharowego trofeum.
Będący wiosną w świetnej formie poznaniacy 1 marca nie dali przy Bułgarskiej żadnych szans Portowcom. W 33. minucie kapitalny rajd przeprowadził Szymon Pawłowski. Jak slalomowe tyczki minął dwóch szczecińskich obrońców i strzelił tak, że lepiej chyba nie można! Piłka wylądowała w prawym rogu, zdecydowanie poza zasięgiem bramkarza Pogoni.
Gdy po przerwie Kolejorz przyspieszył jeszcze tempo, Pogoń, która sporo nabiegała się w pierwszej połowie była praktycznie bezradna. Sytuacji na podwyższenie wyniku było bez liku. Znów Pawłowski wpadł w pole karne, ograł obrońców, jak na tacy wyłożył piłkę Kownackiemu i było 2:0. Trzeciego gola dodał po dośrodkowaniu Majewskiego z rzutu wolnego Lasse Nielsen.
Rewanż był już oczywiście formalnością. Gdy na szczecińskim stadionie po indywidualnej akcji bramkę zdobył Marcin Robak, Kolejorz mógł po raz dziesiąty w historii oraz trzeci z rzędu cieszyć się z awansu do finału Pucharu Polski.