Kołobrzeg A.D. 1945: dawny kurort oceanem ruin
Dwutygodniowa bitwa obróciła w ruinę praktycznie całą zabudowę Kołobrzegu. W takich warunkach rozpoczynała życie polska społeczność miasta.
Do połowy 1944 r. nic nie wskazywało na to, że linia frontu niemiecko-radzieckich oraz niemiecko-polskich zmagań przebiegać będzie dokładnie nad ujściem Parsęty. W ciągu kilku kolejnych miesięcy żołnierze Wehrmachtu zepchnięci zostali do obrony najpierw na Pomorzu, a ostatecznie, w jego środkowej części, właśnie do Kołobrzegu. Boje o Festung Kolberg - twierdzę, która nie miała szans stawić czoła nacierającemu przeciwnikowi, trwały 14 dni.
Zniszczeniu uległo 90 procent miasta
Zacięte walki uliczne zmieniły dawny Kolberg w morze ruin. Dziś szacuje się, że w ogólnym zarysie nieodwracalnemu zniszczeniu uległo blisko 90 proc. przedwojennej substancji miejskiej. Najbardziej zniszczone kwartały znajdowały się w Śródmieściu, które niemal od początku walk znalazło się w zasięgu radzieckiej i polskiej artylerii oraz dzielnicy uzdrowiskowej, gdzie dodatkowe spustoszenie siały pociski dział okrętowych Kriegsmarine, ostrzeliwujących pole walki z Bałtyku.
Wiosną 1945 r. trudno było w Kołobrzegu znaleźć dom, który nadawał się do natychmiastowego zamieszkania. Ulice pełne były gruzów, gdzieniegdzie, regularnie wybuchały pożary inicjowane najprawdopodobniej przez stacjonujących w mieście żołnierzy radzieckich albo grupy szabrownicze plądrujące pozostawione bez opieki domostwa. Dramatyczna była też sytuacja sanitarna. Nie funkcjonował wodociąg, elektryczność oraz sieć gazowa. W zgliszczach bardzo często napotykano rozkładające się ciała cywilów i żołnierzy, którzy stracili życie w trakcie marcowych zmagań. W innych miejscach naprędce zbite krzyże informowały o polowych mogiłach. Jedyne źródło wody - Parsęta, również pełna była zwłok. Miastu przez kilkanaście miesięcy stale towarzyszyła groźba epidemii.
Jak zrujnowany Kołobrzeg witał przybywających tutaj polskich pionierów, w obrazowy sposób oddają spisane przez Jerzego Patana wspomnienia jednej z osadniczek, Barbary Krajewskiej.
Matka się rozpłakała, a ja jej wtórowałam
„Był wczesny świt. Po opuszczeniu peronu dworca kolejowego roztoczył się przed nami niespotykany widok. To nie było miasto, lecz ocean gruzów. Matka się rozpłakała, a ja jej wtórowałam. Tu nie było życia. Poszłyśmy wydeptanymi ścieżkami w pobliże katedry, gdzie mieszkał już mój ojciec. Zapamiętałam Kołobrzeg jako jedno wielkie rumowisko”.
Fotografie stanowiące uzupełnienie niniejszego artykułu wykonane zostały w 1945 r. Część z nich stanowi dokumentację zniszczeń wykonaną tuż po zakończeniu marcowych walk. Pochodzą ze zbiorów Muzeum Oręża Polskiego w Kołobrzegu oraz Archiwum Jerzego Patana. Za możliwość skorzystania z nich składamy serdeczne podziękowania. A
Nie funkcjonował wodociąg, nie było prądu, nie działała także sieć gazowa