Komary w natarciu. Bzyczący krwiopijcy atakują w mieście
Łodzianka, która wyszła na wieczorny spacer z psem, wróciła do domu dotkliwie pokąsana przez komary.
Choć mieszka na Retkini, poczuła się jak na Mazurach. W jednej chwili obsiadły ją dziesiątki bzyczących bestyjek, które nic sobie nie robiły z preparatu, którym wypsikała się przed wyjściem z domu.
Podobne katusze przeżywają działkowicze w łódzkich ogródkach i miłośnicy parków. Nawałnice, a potem palące słońce sprzyjają rozmnaża-niusię komarów. Nie trzeba czekać do wieczora, żeby poczuć skutki ich apetytu na naszą krew.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień