Komary znowu atakują. Czy ugryzienia są groźne?
Mieszkańcy Wielkopolski od tygodni próbują poradzić sobie z plagą komarów. Choć owady nie przenoszą chorób, to sanepid ostrzega, by uważać na infekcje.
Komary, czyli nasze letnie utrapienie, znowu w natarciu. W tym roku jest ich wyjątkowo dużo, co szczególnie zauważyli mieszkańcy Poznania i Piły.
- W ubiegłym tygodniu z przyjaciółką poszłam poćwiczyć na siłownię zewnętrzną w parku tuż obok osiedla Pod Lipami. Spędziłam tam nieco ponad godzinę, a do domu wróciłam z około 60 ugryzieniami. To nie do zniesienia - mówi Małgorzata Zielińska, mieszkanka Poznania. Z podobnym problemem zmagają się również mieszkańcy Piły. Jedna z naszych czytelniczek ma działkę pod miastem. Jak mówi, w tym roku nie może z niej korzystać wieczorami. - Wszystko przez komary, które uniemożliwiają nam spędzanie czasu na świeżym powietrzu. W tym roku to prawdziwa plaga - alarmuje nasza czytelniczka.
Wielu z nas źle znosi ugryzienia owadów, które swędzą i pieką nawet przez kilka tygodni. Cyryla Staszewska z Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej zauważa, że w tym roku komary najchętniej lokują się na blokowiskach i klatkach schodowych. - Cierpimy wszyscy, a szczególnie osoby wrażliwe i dzieci. Trzeba zwracać na to uwagę i chronić się przed ugryzieniami - mówi C. Staszewska. Eksperci uspokajają jednak, że poza drobnymi infekcjami skóry, nic nam nie grozi.
- Zasięg geograficzny chorób przenoszonych przez komary cały czas się zwiększa. U nas na razie nie ma tego problemu. Oczywiście jest to dla wszystkich duży dyskomfort. Co więcej, jeśli się drapiemy, powstają zadrapania, czyli miejsca, gdzie może wdawać się później wtórna infekcja skóry - mówi Andrzej Trybusz, Dyrektor Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Poznaniu. I dodaje: Nie ma jednak mowy, by u nas komary przenosiły malarię lub wirus zika.