Komendant PSP w Jastrzębiu odchodzi na emeryturę. Zawsze chciał być strażakiem [ZDJĘCIA]
Komendant Miejski Państwowej Straży Pożarnej w Jastrzębiu-Zdroju, st. bryg. Edward Deberny, od 39 lat pracował w jastrzębskiej straży. Zaczynał w OSP, później trafił do PSP. Od szeregowego strażaka do komendanta, praca w straży była dla niego spełnieniem marzeń. - Nigdy nie myślałem o tym, co innego mógłbym robić. Zawsze chciałem być strażakiem - mówi w rozmowie z naszym dziennikarzem.
Przez 39 lat z pasją dowodził ekipą około 80 strażaków zawodowych oraz ponad 300 strażakami z OSP. O kim mowa? O Komendancie Miejskim Państwowej Straży Pożarnej w Jastrzębiu-Zdroju, st. bryg. Edwardzie Debernym. Ale czas na odpoczynek - komendant przechodzi już na zasłużoną emeryturę.
„Służba w straży to spełnienie marzeń”
St. bryg. Edward Deberny najpierw działał w Ochotniczej Straży Pożarnej, a w 1978 roku rozpoczął służbę pożarniczą w komendzie w Jastrzębiu-Zdroju. Stało się to zaledwie rok po ukończeniu Szkoły Chorążych Pożarnictwa w Poznaniu. Działał wówczas jako inspektor do spraw operacyjno-szkoleniowych w organizowanej Komendzie Rejonowej Straży Pożarnych w Jastrzębiu, która swym zasięgiem obejmowała teren miasta i przyległe gminy: Godów, Mszana, Pawłowice, Świerklany i Zebrzydowice.
- Pasją do pożarnictwa zaraził mnie mój szef, który ściągnął mnie do Jastrzębia, pan Stanisław Wąsek. On zajmował się harcerskimi drużynami pożarniczymi, a do jednej z nich dołączyłem w 1971 roku, stąd moja działalność w OSP. Z chwilą ukończenia szkoły średniej przyjąłem się do zawodowej straży pożarnej. Potem była szkoła w Poznaniu, a pułkownik Wąsek był wówczas komendantem w Jastrzębiu. Zaprosił mnie do siebie po to, bym zobaczył, jak wygląda to miasto. I tak wsiąknąłem na 39 lat – wspomina komendant Edward Deberny.
W 1987 r. ukończył studia na Wydziale Taktyczno-Dowódczym Szkoły Głównej Służby Pożarniczej w Warszawie i został powołany na stanowisko zastępcy Komendanta Rejonowego Straży Pożarnej. Po utworzeniu PSP, 1 lipca 1992 r., został pierwszym dowódcą Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej PSP w Jastrzębiu. Miał organizować i przygotować ją do działań ratowniczych. 1 kwietnia 1998 r. został powołany na stanowisko Komendanta Rejonowego Państwowej Straży Pożarnej.
- Służba w straży była spełnieniem moich marzeń. To był wybór świadomy i patrząc na to wszystko z perspektywy czasu, myślę że słuszny. Gdybym miał wybierać ponownie, również padłoby na straż pożarną. Zawsze miałem szczęście do znakomitych dowódców, komendantów, przełożonych, którzy nauczyli mnie wielu rzeczy. Przede wszystkim szacunku do służby, pokory. Zresztą pokory każdego uczą tutaj akcje ratownicze - mówi st. bryg. Deberny.
A warto zaznaczyć, że służba w straży jest u komendanta tradycją rodzinną. Strażakiem był bowiem jego dziadek, natomiast jeden z jego synów - Bartosz - skończył Szkołę Główną Służby Pożarniczej w Warszawie i do dziś służy w jednostce pożarniczej w Wodzisławiu Śląskim.
Były trudne chwile, ale też radosne
Akcje ratownicze uczą pokory. Komendant Deberny nauczył się jej podczas wielu działań, którymi kierował w czasie pełnienia funkcji dowódcy JRG czy komendanta. Gdy wspomina o zdarzeniach, które najbardziej zapamiętał, mówi o pożarze zakładu przeróbczego w KWK Zofiówka, pożarze budynku łaźni hakowej KWK Morcinek, pożaru w EC Moszczenica, powodziach i wielu innych.
- Wszystkie zdarzenia są istotne i odcisnęły na mnie jakieś piętno. Zwłaszcza, że musiałem kierować tymi działaniami, więc siłą rzeczy także w nich uczestniczyłem - przyznaje komendant.
Ale pamięta też o chwilach przyjemnych. Spośród nich wymienia Dzień Strażaka, organizowany co roku w jastrzębskiej jednostce. - Moment, w którym do komendy przychodzą dzieciaczki z kwiatami, są takie szczęśliwe, że mogą mieć kontakt z naszymi strażakami. To chyba najpiękniejsze chwile. Teraz też otrzymuję mnóstwo telefonów, SMS-ów i maili w sprawie mojego odejścia. Ludzie piszą podziękowania za służbę, to fajne uczucie, bo pokazuje, że w ich oczach dobrze spełniałem swoje zadanie - dodaje Edward Deberny.
Teraz pora poświęcić czas najbliższym
Komendant Deberny od początku objęcia swojej funkcji nie bał się ciężkiej pracy. Dbał o to, by poprawiły się warunki pełnienia służby przez strażaków. Z jego inicjatywy dokonano generalnej modernizacji strażnicy.
- Uczestniczyłem w jej budowie od wbicia pierwszej łopaty, miałem poważne boje ze szkodami górniczymi i ratowaniem budynku komendy, razem z kolegami udało nam się ją ocalić - zaznacza komendant.
Dzięki jego staraniom nastąpiła też wymiana sprzętu i wyposażenia JRG oraz jednostek OSP. Zorganizował również Specjalistyczną Grupę Ratownictwa Wysokościowego, stosującą techniki alpinistyczne przy działaniach ratowniczych. Powołano jedyną w regionie, jedną z sześciu w kraju, Specjalistyczną Grupę Poszukiwawczo-Ratowniczą, która z wykorzystaniem między innymi psów ratowniczych świetnie spełnia swoje zadania.
Jaki jest jego przepis na sukces? Jak sam mówi, chodzi o to, by zachowywać zimną krew. - Ale tego chyba nie da się nauczyć, to trzeba mieć w genach. Przede wszystkim chodzi też o zaufanie do ludzi, z którymi się współpracuje. Przez cały czas mojej pracy starałem się budować dobrą atmosferę. Tak, by strażacy mieli do siebie bezwzględne zaufanie, bo nasza praca jest grą zespołową. Ludzie są tutaj wielkim bogactwem - wylicza.
Komendant na emeryturze poświęci czas nietypowej pasji, jaką jest... kowalstwo. - Mam znajomego kowala, który kiedyś zaprosił mnie do swojego warsztatu. Od dziecka mnie to pasjonowało! Zastanawiałem się, co i jak robi się w takim warsztacie. Przede wszystkim te prace, w których wymagany jest specjalistyczny sprzęt, czyli na przykład „podkuwanie koni” - mówi komendant i zaznacza, że wolny czas poświęci także swoim najbliższym.
- Mam dwóch synów i córkę, czworo wnucząt, więc będzie, co robić. Przez lata służby okradałem swoją rodzinę z czasu wolnego, jestem jej coś winien – przyznaje komendant. I zaznacza, że wciąż będzie działał w OSP.
St. bryg. Deberny pożegna się z komendą dokładnie 24 lutego. Jeszcze nie wiadomo, kto zostanie nowym komendantem. a