Komisarz wyborczy odrzucił część podpisów, wymaganych do zorganizowania referendum w sprawie odwołania pani burmistrz.
Przypomnijmy: o planach, związanych o próbą odwołania Danuty Wojtasik ze stanowiska burmistrza Nowego Miasteczka pisaliśmy na naszych łamach jeszcze w grudniu ubiegłego roku. To właśnie wtedy do urzędu gminy wpłynął wniosek części mieszkańców, którzy chcieli przeprowadzenia w tej sprawie referendum.
Zgodnie z prawem, grupa musiała zebrać wymaganą ilość podpisów, aby w ogóle doszło ono do skutku. Jak się dowiedzieliśmy, udało się to zrobić, jednak po sprawdzeniu ich przez komisarza wyborczego, wspomniany wniosek został odrzucony. Dlaczego? - To prawda, komisarz odrzucił nasz wniosek, ponieważ zakwestionowano ok. 140 podpisów - przyznaje w rozmowie z „GL”, Wojciech Jachimowicz, który jest pełnomocnikiem grupy referendalnej. Jak opowiada, pisemna odpowiedź w tej sprawie dotarła do niego we wtorek (15 marca). - Myślę, że będziemy się odwoływać od wspomnianej decyzji, ponieważ większość ze wspomnianych podpisów odrzucono ze względu na użyty przez podpisujących się na liście mieszkańców skrót „N. Miasteczko”.
Pisano tak zamiast pełnej nazwy miejscowości, czyli „Nowe Miasteczko” - tłumaczy nam mężczyzna. - Nie ukrywam oczywiście, że jesteśmy nieco zdziwieni takim obrotem sprawy, to w końcu potocznie używany przez wiele osób skrót. Poza nim w porządku były inne najważniejsze kwestie, czyli np. numery PESEL, czy nazwiska podpisujących się osób. O ile pamiętam, jedynie dwa zostały odrzucone właśnie ze względu na brak numeru PESEL - opowiada W. Jachimowicz.
Przypomnijmy: Danuta Wojtasik wygrała wybory na burmistrza w 2014 roku z Wiesławem Szkondziakiem. Pokonała go w drugiej turze, różnicą zaledwie kilkunastu głosów. W podzielonej niemal na pół gminie, od początku nie brakowało emocji, a hasło „referendum” rzeczywiście pojawiało się kilka razy na forum.
- Mając na uwadze fakt, że grupa wspierająca mojego poprzednika obiecywała mi referendum od dnia wyborów, czuję się trochę zawiedziona, że tak długo musiałam na nie czekać - żartowała na naszych łamach, jeszcze w grudniu, pani burmistrz. Jak jednak zaznaczała już na poważnie, w jej ocenie stara się wykonywać swoją pracę najlepiej jak potrafi. - Jeśli jednak społeczeństwo zdecyduje, że nie jest zadowolone z moich działań, przyjmę tę decyzję z pokorą i honorem. Takie jest prawo demokracji - podkreślała.
Czy jednak w ogóle to tego prawa dojdzie?
Do tematu wrócimy.