Komu mały ZUS i mikry CIT. Rząd obiecuje mniejszym firmom niższe składki ZUS i podatki. Minister Jadwiga Emilewicz zdradza szczegóły
Rozmowa. JADWIGA EMILEWICZ, minister przedsiębiorczości i innowacji, zdradza nam szczegóły zapowiedzianych przez premiera reform gospodarczych dotyczących małego ZUS i obniżonego CIT. Kogo obejmie ta minirewolucja? Dlaczego prace nad nią trwały tak długo? Kiedy nowe przepisy wejdą w życie? Jakie składki na ZUS zapłacą najmniejsze firmy? Czy ZUS zdąży przygotowac system? Jak rząd zabezpieczył się przed ewentualnymi nadużyciami? Odpowiedzi - TYLKO U NAS.
Jedna z pięciu reform obiecanych przez premiera Mateusza Morawieckiego dotyczy małego ZUS. Taką zmianę zapowiadała Pani na naszych łamach już ponad rok temu…
Resort rozwoju od samego początku chciał obniżyć ZUS najmniejszym firmom. Co roku znika nam z rejestrów 200 tysięcy firm. Nie są w stanie opłacić obowiązkowych składek. Przysłowiowa już fryzjerka z Przysuchy płaci taki sam ZUS ze swoich ciężko zarobionych 3 tys. zł jak fryzjerka w Warszawie od 15 tys.
I ta pierwsza przez to likwiduje działalność?
Nie od razu i nie każda. Pamiętajmy, że na początku działalności firmy objęte są preferencyjnymi, dużo niższymi stawkami ZUS. I dają radę. Schody zaczynają się później, gdy okres preferencji mija i trzeba przejść na normalny ZUS. Część takich przedsiębiorców likwiduje firmy, część przepisuje na innych członków rodziny, część znika w szarej strefie. Wszyscy na tym tracimy: drobny biznes, próbujący legalnie utrzymać siebie i rodziny, budżet państwa, ZUS.
Część drobnych przedsiębiorców rejestruje firmy za granicą, bo tam składki są niższe, a świadczenia wyższe. Nie kombinują tak dlatego, że są zbyt pazerni, tylko chcą jakoś przeżyć, bez korzystania z pomocy społecznej.
Właśnie. Aby tych wszystkich ludzi zachęcić do kontynuowania legalnej działalności na własny rachunek, wymyśliliśmy tzw. mały, dużo niższy, ZUS. Nie będzie to już – jak dotąd – składka ryczałtowa, tylko zależna od przychodów danej firmy, nie niższa jednak niż 550 zł. Dziś pełna składka wynosi ponad 1200 zł. Prawo do płacenia owych niższych składek mieliby wszyscy przedsiębiorcy, których roczne przychody nie przekroczą 30-krotności płacy minimalnej, a miesięczne – 2,5 – krotności. Na dziś jest to 5250 zł. Szacujemy, że skorzysta z tego ok. 200 tys. firm.
Ten projekt był oczkiem w głowie nie tylko pani, ale i wiceministra Jarosława Gowina. Mali przedsiębiorcy bardzo na niego czekają. Dlaczego do dziś nie udało się go wcielić w życie?
Nasz pomysł, a właściwie gotowy projekt ustawy, spotkał się z wieloma uwagami ze strony innych ministerstw, zwłaszcza pracy i finansów, oraz ZUS. Wątpliwości dotyczyły zwłaszcza tego, czy ta ustawa nie zdemontuje nam całego systemu ubezpieczeń dla firm. Resort pracy podnosił, że polscy przedsiębiorcy znani są z kreatywności i część z nich może chcieć zaniżać płacone przez siebie składki.
Ale, jak widać, przekonaliście wszystkich oponentów. Najpierw Jarosława Kaczyńskiego.
Tak, on już na poprzedniej konwencji w Przysusze poparł ten pomysł.
A ministerstwa?
W uzgodnieniu z nimi wprowadziliśmy do projektu szereg bezpieczników ograniczających ewentualne nadużycia. By skorzystać z małego ZUS, przedsiębiorca musi prowadzić działalność pozarolniczą przez co najmniej 60 dni roku poprzedniego, jego głównym usługobiorcą nie może być podmiot, który w ciągu ostatnich trzech lat był jego pracodawcą.
ZUS zdąży do końca roku dostosować swoje systemy informatyczne do tego rozwiązania?
Pracuje nad tym, więc wierzę, że uda się to wcielić w życie od początku 2019 r. Sami przedsiębiorcy nie będą mieli żadnych problemów z wyliczeniem swoich składek, bo rozporządzenie do ustawy zawierać będzie prostą tabelkę. Każdy sobie w niej odczyta, jaką kwotę ma zapłacić od danego przychodu. Z zaokrągleniami, bez groszy.
Czy rząd przewiduje przy okazji umorzenie zaległych składek drobnym przedsiębiorcom, którzy nie byli w stanie opłacić ZUS? Jakaś powtórka z abolicji uchwalonej przez PO i PSL w 2011?
Będziemy na ten temat rozmawiać w maju, ale na razie nie mogę niczego obiecać.
Kolejna radykalna obietnica premiera dotyczy podatku dochodowego dla małych i średnich firm działających w formie spółek.
Będą płacić 9 proc. podatku CIT. To najniższa, obok Węgier, stawka w Europie. Od początku zeszłego roku takie firmy płacą 15 proc. Wcześniej płaciły, jak duzi, 19 proc.
Chodzi o spółki, których przychód ze sprzedaży (wraz z kwotą należnego VAT) nie przekracza 1,2 mln euro rocznie. Ile ich jest?
Szacujemy, że z ustawy skorzysta 300 tys. spółek. Budżet „straci” na tym jakieś półtora miliarda złotych, ale my to uważamy za świetną inwestycję w rozwój polskich firm rodzinnych. Te pieniądze zostaną w kieszeni przedsiębiorców i naszym zdaniem pozwolą im urosnąć.
WIDEO: Barometr Bartusia - Jadwiga Emilewicz - (odc. 1)
Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto
ZOBACZ KONIECZNIE: