Komunikacja miejska w Toruniu wymaga zmian, a ulgi nie muszą wcale oznaczać wzrostu wydatków gminy
Czemu uczniowie w Bydgoszczy jeżdżą na lekcje za 10 zł miesięcznie, a u nas nie? Miasto tłumaczy, że takie ulgi oznaczają podwyżki.
Przed tygodniem napisaliśmy o preferencjach w komunikacji miejskiej, z których korzystają uczniowie bydgoskich szkół. Od września bilet miesięczny kosztuje tam symboliczne 10 zł, a roczny - 100 zł. Kiedy zapytaliśmy, czy analogiczne rozwiązania mogłyby być wprowadzone w Toruniu, miasto zwlekało z odpowiedzią. W końcu urzędnicy wytłumaczyli, że nie przewidują takich kroków. Tymczasem już kilka dni po publikacji w „Nowościach” z wnioskiem o darmowe bądź kosztujące symboliczne pieniądze przejazdy do prezydenta wystąpiło Stowarzyszenie „Toruńczycy”.
- Takie działania zmniejszają dowożenie dzieci do szkół samochodami, eliminują trudne sytuacje, kiedy dziecko nie zdąży skasować biletu bądź ma problem z jego zakupieniem - argumentuje Bogdan Lewandowski, prezes stowarzyszenia.
W dyskusję włączył się Maciej Krużewski, toruński radny. Jego zdaniem, nie musi być tak, że zwolnienie uczniów z opłat za przejazdy bądź wprowadzenie ich w formie symbolicznej, pociągnie za sobą dodatkowe nakłady z budżetu miasta i obciąży pozostałych pasażerów. Ma własne pomysły, by scenariusz był inny.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień