Konflikt w szpitalu Biziela. Kontrola inspekcji pracy wykazała sporadyczne naruszenia czasu pracy lekarzy
- Miałem skargi od lekarzy, musiałem reagować. Działałem zgodnie z prawem, a grożono mi zwolnieniem z pracy i poniżano mnie - mówi lekarz rezydent Bartosz Fiałek, szef oddziału terenowego Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy w Szpitalu Uniwersyteckim nr 2 im. Biziela w Bydgoszczy.
Wszystko zaczęło się w czwartym kwartale ub. roku. Problemy kadrowe na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym pogłębiły się z odejściem ordynatora i jego zastępcy. Dyrekcja szpitala wydała zarządzenie, że w okresie przejściowym lekarze z klinik będą zajmowali się też pacjentami SOR-u.
- W ocenie związku zawodowego takie rozwiązanie szkodziło lekarzom i pacjentom - mówi Bartosz Fiałek, szef OT OZZL w „Bizielu”. - Zasięgnąłem opinii prawnej i okazało się zarządzenie jest wadliwe. Otrzymałem też formalne i nieformalne skargi od lekarzy. Warto też zaznaczyć, że lekarze rezydenci pracują na oddziałach w godz. 7.30-15.05 i w programie specjalizacji i nie ma stażu na SOR. Sytuacja wymagała interwencji. Próby rozmów z dyrekcją nie dały efektu. Zasięgnąłem też opinii Bydgoskiej Izby Lekarskiej , a ta wskazała, by powiadomić odpowiednie instytucje. Wobec braku reakcji dyrekcji szpitala, zgodnie z ustawą o związkach zawodowych, zgłosiłem sprawę w inspekcji pracy. Powiadomiłem też NFZ, urząd wojewódzki i resort zdrowia.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień