
Wśród tematów m.in. nowe formy działalności kulturalnej. Mówiono też o tym, co zagraża polskiej kulturze
Hasłem Kongresu Kultury Pomorskiej, który zakończył się w poniedziałek była kultura porozumienia.
Pomorze to fascynujący region obfitujący w miejsca, w których powstawała historia - zapewniał Piotr Wyszomirski. - Mówiąc o kulturze naszego regionu, nie można zapominać o skomplikowanej, ale i różnorodnej spuściźnie, która powinna nas wzbogacać, a nie dzielić
.
- Inicjatywa Pomysłodalni (Piotra Wyszomirskiego i Magdaleny Kajtoch ) jest fantastyczna z jednego powodu, że obrady tego kongresu odbywały się nie tylko w Trójmieście, ale na prowincji, w interiorze, nazywajcie to jak chcecie -powiedział podczas przerwy w obradach Andrzej Stelmasiewicz, prezes Zarządu Wspólnota Gdańska. - Jest to wielka wartość, bo zwykle każe się ludziom z mniejszych miejscowości województwa pomorskiego przyjeżdżać do Gdańska czy Gdyni i tutaj obradować. To cenne też, że kongres jest tak wszechogarniający. Mówi się bowiem o tradycji kultury pomorskiej, zadając pytanie, a co to w ogóle jest, i o nowoczesności, ale też o styku biznesu z kulturą.
Z pewnością ważnym tematem, który się pojawił są nowe formy działalności kulturalnej, tzw. poszerzona kultura. - Jeśli mamy mówić o kulturze dostępnej, to musi ona być blisko odbiorcy, także infrastrukturalnie. Była akcja budowania orlików, może jest potrzebna akcja budowania miejsc dla działań kulturalnych. I nie chodziłoby tu tylko o wielkie obiekty, z których utrzymaniem jest potem problem - powiedział podczas panelu „Kultura na nowe czasy” dyrektor Teatr Miniatura Romuald Wicza - Pokojski, wywołując gorącą dyskusję.
Jeśli mamy mówić o kulturze dostępnej, to musi ona być blisko odbiorcy, także infrastrukturalnie.
Trzeba przyznać, że uczestnicy dopisali, a wypowiedzi pełne były żaru i emocji. Kiedy Piotr Wyszomirski zaproponował utworzenie tzw. Pomorskiego Domu Offu (stale dotowanego centrum) zaprotestowała wiceprezydent Słupska Krystyna Danilecka-Wojewódzka przeciwna instytucjonalizacji offu.
Dyrektor Departamentu Kultury Pomorskiego Urzędu Marszałkowskiego Władysław Zawistowski przyznał, że twórcy działający poza instytucjonalnym obiegiem kulturalnym są w trudnej sytuacji.
- Bierze się to - po pierwsze - z dość trudnej sytuacji finansowej samorządów. Zmieniły się też kryteria finansowania imprez przez ministerstwo kultury: co innego dziś jest preferowane. Wiele nurtów i zjawisk artystycznych, które do tej pory mogły liczyć na wsparcie, obecnie nie ma takiej możliwości - tłumaczył.
Wiele nurtów i zjawisk artystycznych, które do tej pory mogły liczyć na wsparcie, obecnie nie ma takiej możliwości
Ktoś z widowni proponował, żeby zrobić kongres pomorskiej kultury wiejskiej. Podkreślano, że kultura jest najtańszym i najbardziej efektywnym środkiem zmian społecznych. Mówiono też o roli liderów w terenie.
W liście do uczestników kongresu marszałek pomorski Mieczysław Struk ocenił, że kulturze w Polsce „zagraża z jednej strony postępująca ideologizacja, wypieranie dotychczasowych autorytetów, zamach na wolne media”...
- Na Pomorzu możemy czuć się w miarę bezpiecznie. Instytucjonalna strefa kultury pozostająca pod opieką samorządów cieszy się ustawową niezależnością i swobodą działania. Byliśmy co prawda świadkami smutnego spektaklu odbijania Muzeum II Wojny Światowej, ale wiele instytucji i środowisk działa tu bez przeszkód odnosząc, napawające nas dumą, sukcesy - podkreślił marszałek.