Piosenkę „Konik na biegunach” w wykonaniu Urszuli wciąż można usłyszeć w radiu. Polacy chętnie bawią się też przy niej na weselach. Napisał ją krakowski stomatolog, Franciszek Serwatka.
Miał pan w dzieciństwie konika na biegunach?
A kto nie miał? Mój ojciec był stolarzem, ale to nie on wystrugał mi tę zabawkę. Musiałem ją od kogoś dostać. Nie mam pojęcia, co się z nią stało.
Pewnie była dla pana ważna, bo jako dorosły człowiek napisał pan o niej piosenkę. Kiedy powstała?
To musiała być jesień 1961 roku. Byłem studentem stomatologii krakowskiej Akademii Medycznej. Z kolegami założyliśmy kabaret medyków o nazwie „Cyrulik”. Wykonywaliśmy tam kilka moich piosenek. Występowała z nami Ewa Demarczyk, zanim Skrzynecki i Konieczny porwali ją do „Piwnicy pod Baranami”. Kiedyś nasze występy trochę się przeciągnęły, była późna noc i ostatni tramwaj jadący z Rynku w stronę mojego domu w Prokocimiu zdążył odjechać. Nie miałem innego wyjścia: musiałem ruszyć dziarskim krokiem, wiedząc, że mam przed sobą jakąś godzinę marszu. Szło mi się dobrze, bo w głowie wciąż kołatała mi melodia, którą usłyszałem podczas wakacji.
Kto ją skomponował?
Mój przyjaciel Jacek Dybek. Zagrał mi ją, gdy siedzieliśmy przy ognisku. Tak się wieczorami zdarzało, że razem z Jackiem graliśmy kolegom do tańca. Ale zawsze po pewnym czasie pary rozbiegały się po okolicznych lasach, a my zostawaliśmy sami. I właśnie wtedy Jacek powiedział mi, że napisał coś nowego. Od czasu, kiedy to usłyszałem, utwór nie chciał się ode mnie odczepić.
I wtedy, idąc nocą przez uśpiony Kraków, zaczął pan wymyślać do niego słowa. Dalej nie rozumiem, skąd jednak ten konik na biegunach?
To były takie rozkołysane nuty, więc skojarzyły się mi z kołyską, w której huśta się maluchy. Ale za chwilę przyszło mi do głowy, że o wiele sympatyczniejszy, a też rozbujany, jest konik na biegunach, którego pamiętałem z dzieciństwa. I tak gdzieś na przecięciu krakowskich ulic, narodziły się pierwsze wersy refrenu: „Konik - z drzewa koń na biegunach/ Zwykła zabawka, mała huśtawka/ A rozkołysze, rozbawi”. Gdy doszedłem do domu, przelałem słowa na papier, a następnego wieczoru przyniosłem je do „Cyrulika”. Koledzy usłyszeli piosenkę i od razu postanowili włączyć ją do programu. Nie mieliśmy wtedy zbyt dużo utworów, więc każdy pomysł był na wagę złota.
Kto pierwszy zaśpiewał „Konika”?
W dalszej części artykułu przeczytasz o:
- Stomatologu, który tworzy przebój
- Jakie były losy autora "Konika na biegunach"?
- Co jest powodem, że "Konik" jest nadal popularny?
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień