Konspiracja młodszych braci
W latach 40/50 XX w. byli za młodzi na walkę w Szarych Szeregach i na podjęcie oporu tuż po zakończeniu wojny. Ich czas nadszedł, gdy komuniści zaczęli monopolizować wychowanie, likwidując niezależne organizacje. I choć do obozów pracy i więzień trafiali ci, którzy chcieli restytucji Polski niepodległej - w organizacjach młodzieżowych dawało się jeszcze działać w miarę swobodnie.
Gdy myślimy o dążeniu do narodowej suwerenności i państwowej niezawisłości, zwracamy często uwagę na tradycję walki o wolność. Mówimy o kolejnych pokoleniach, które podejmowały trud przywrócenia niezawisłego państwa, czy to w czasie 123 lat zaborów, czy w okresie półwiecza totalitaryzmów - II wojny światowej i obejmującej Polskę powojennej dominacji komunistycznej. W łańcuchu siedmiu pokoleń naszych przodków, uporczywie, z determinacją upominających się o nasze prawo do samodzielnego decydowania o swoim losie, jednym z nierozeznanych do końca fenomenów pozostaje powojenny opór niepodległościowy. Tymczasem to ogniwo łańcucha pokoleń dopełnia dzieje tradycji niepodległościowej, mówiąc nam wiele o kształtowaniu polskiego ducha w II Rzeczypospolitej.
Zapomniane ogniwo
Najmłodsze pokolenie II RP, wzrastające w cieniu tych, którzy doprowadzili do odrodzenia wolnej Polski, wychowywane było do wolności. W przekonaniu, że służba państwu jest wartością nadrzędną, a niepodległość jest warta nawet ceny życia. Widzieli, że zgodnie z tym przekonaniem działali ich rodzice i starsze rodzeństwo, w czasie dramatu Września 1939 r. i w latach niemieckiej i sowieckiej okupacji. Doświadczali zbrodniczości obu totalitaryzmów - i tego budowanego przez III Rzeszę Niemiecką, i tego stworzonego przez Związek Sowiecki. Widzieli także, że wśród wojennej tragedii, na tle przykładów ludzkiego upadku, wybijały się postawy heroiczne, dające świadectwo bohaterstwa i oddania dobru wspólnemu. Dla tych najmłodszych, którym okupacyjna rzeczywistość odebrała dzieciństwo, wojna była doświadczeniem najcięższym. Wielu potrafiło jednak z tego czasu wynieść podziw i potrzebę naśladowania postaw najpiękniejszych, najbardziej bohaterskich.
Sowiecka niby-Polska
Gdy od 1944 r. terytorium Polski zajmowała Armia Czerwona, gdy Sowieci podbijali nasze ziemie i likwidowali konstytucyjną władzę, instalując na jej miejsce komunistyczną administrację, najmłodsze pokolenie II Rzeczypospolitej wciąż było za młode na podjęcie czynnego oporu. Dostrzegało - czasem może nawet bardziej wyraziście niż część dorosłych - co przyniesiono nam ze wschodu. Pierwsze lekcje geografii prowadzono przecież jeszcze przy pomocy map administracyjnych sprzed wojny. A pytania o to, co się dzieje z tą Polską, która została za Bugiem, zostawały bez odpowiedzi…
Jednak w pierwszych latach po wojnie te kilkunastoletnie dzieci i młodzież miały jeszcze swoje enklawy wolności.
Komuniści byli zbyt słabi, by zdominować w pełni życie publiczne. Początkowo więc koncentrowali się na niszczeniu pozostałości Polskiego Państwa Podziemnego oraz opozycji - zbrojnej i politycznej. Dlatego, obok komunistycznego Związki Walki Młodych, PPS-owskiej Organizacji Młodzieży Towarzystwa Uniwersytetu Robotniczego czy ludowego Związku Młodzieży Wiejskiej RP „Wici”, działały i Związek Harcerstwa Polskiego i Sodalicja Mariańska (choć w bardzo ograniczonej formie) i Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży (lecz tylko męskie) i Iuventus Christiana...
Młodzież związana ideowo z narodowcami i chrześcijańską demokracją, której komunistyczna administracja zakazała zakładania stowarzyszeń, działała w ramach dozwolonych organizacji, np. akademickiej Bratniej Pomocy. Tam, jeszcze przez jakiś czas po wojnie możliwe było oddychanie innym powietrzem. Chociaż w więzieniach i lasach umierali żołnierze Polski Walczącej, na wsiach ginęli - mordowani przez „nieznanych sprawców” z bezpieki - działacze Polskiego Stronnictwa Ludowego, do obozów pracy i więzień trafiali ci, którzy chcieli restytucji Polski niepodległej - w organizacjach młodzieżowych dawało się jeszcze działać w miarę swobodnie.
Jak starsi bracia…
Największą aktywność młodzieży w podziemiu obserwujemy w latach 1948-1953. Było to efektem działań komunistów, którzy przystąpili do porządkowania „odcinka młodzieżowego” - jak go nazywano w partyjnej nowomowie. Gwałtownie indoktrynowane dzieci i młodzież miały stać się materiałem, z którego komuniści ulepią „nowego socjalistycznego człowieka”. Podstawowym narzędziem zapanowania nad młodymi ludźmi miał być monopolistyczny Związek Młodzieży Polskiej. Inne organizacje zaczęto gwałtownie likwidować. ZMP miał wychowywać swych członków w duchu marksistowsko-leninowskim i wyrabiać w nich nawyk bezwzględnego poparcia dla partii komunistycznej. Związek powstał 21 lipca 1948 r. we Wrocławiu, w czasie tzw. Kongresu Jedności Młodzieży.
Likwidacja niezależnych organizacji wyzwoliła dużą dynamikę, pchając młodych ludzi do czynnego sprzeciwu wobec dekretowania rzeczywistości. A jedną z najpopularniejszych form sprzeciwu było zakładanie podziemnych organizacji. Wiele z nich ideowo, ale także nazwą nawiązywało do Armii Krajowej, Zrzeszenia „Wolność i Niezawisłość”, Narodowych Sił Zbrojnych czy Szarych Szeregów. Nastolatkowie dawali tym samym wyraz tego, że postrzegają sami siebie za ogniwo niepodległościowej tradycji, kontynuatorów dzieła swych rodziców i starszego rodzeństwa.
Na przełomie lat 40. i 50 działało około tysiąca organizacji liczących od dwóch do kilkudziesięciu młodych ludzi. Opór ten miał charakter zatomizowany, obejmując czasem kolegów z jednej szkoły, czy miasteczka lub wsi. Bezpieka najczęściej dość szybko je rozbijała, nierzadko dzięki współpracy nauczycieli szkół, w których uczyli się młodzi konspiratorzy. Nastolatków represjonowano bez litości, komunistyczne trybunały skazały kilkanaście tysięcy młodocianych działaczy - najczęściej na kary od 5 do 10 lat więzienia. Większość ze skazanych trafiała do więzienia dla młodocianych w Jaworznie. Zdarzały się jednak i kary śmierci - orzeczono ich co najmniej 60, a wykonano co najmniej 24 z nich.
W Małopolsce
Także w Małopolsce aktywność młodzieżowej konspiracji przyjmowała różne formy. Związek Walczącej Młodzieży Polskiej, w którym działali między innymi Marek Eminowicz i Stanisław Palczewski, zajmował się małym sabotażem: zdzieraniem czerwonych flag, obrzucaniem farbą komunistycznych pomników, przygotowywaniem ulotek. Podobnie kierowana przez Zygmunta Kurala konspiracyjna drużyna harcerska „Zielona Brygada”. Inne decydowały się na nawiązywanie do tradycji Państwa Podziemnego czy niepodległościowego podziemia powojennego, działalność samokształceniową i rozbudowywanie struktur, które umożliwiłoby zaangażowanie się w walkę o niepodległość w razie wybuchu III wojny światowej. Jeszcze inne koncentrowały się na pracy formacyjnej w duchu katolickim. Liczyły najczęściej od kilku do kilkunastu osób. Ich nazwy oddają czasem zamierzony - choć nie zrealizowany - cel istnienia: Międzymorze, Stalowi Polacy, Strzelecka Organizacja Wojskowa…
Część z Małopolskich konspiratorów za marzenie o wolnej Polsce zapłaciła cenę najwyższą. Bohdan Różycki - syn cichociemnego, oficera AK Jan Różyckiego „Busika” - zginął w walce z bezpieką. Jego kolega 19-letni Marek Kubliński został zamordowany „strzałem katyńskim” na dziedzińcu więzienia przy ul. Montelupich. 19 lat miał także Stanisław Sala, który w Makowie Podhalańskim założył konspiracyjny zastęp „Leśni Ludzie”, przekształcony później w Podhalańską Grupę Operacyjną Podziemnego Wojska Polskiego im. Józefa Piłsudskiego.
Komuniści nie pytali o wiek, wyroki miały odstraszyć potencjalnych naśladowców. Jednak tysiące dziewcząt i chłopców, którzy wbrew wszystkiemu śladem starszych braci szły do podziemia dowodziło, że polskie pragnienie wolności było silne i niezależne od metryki.
Cykl powstaje we współpracy z krakowskim oddziałem Instytutu Pamięci Narodowej. Autorzy są historykami, pracownikami IPN.