Kontrowersyjne podwyżki dla "najważniejszych osób w państwie". Wiemy, jak głosowali posłowie z Podkarpacia
Hipokryci, hipokryci – grzmiał z mównicy sejmowej poseł Grzegorz Braun, kiedy Sejm w zdecydowaną większością głosów uchwalił ogromne podwyżki uposażenia dla m. in. posłów, senatorów, ministrów i samorządowców. Na „tak” głosowała – niezależnie od barw politycznych - zdecydowana większość parlamentarzystów podkarpackich. I choć wczoraj Senat projekt odrzucił, to warto pamiętać, jak głosowali nasi "wybrańcy". Ta wiedza przyda się przed kolejnymi wyborami parlamentarnymi.
Premier z dwukrotnie wyższymi poborami, więcej niż dwukrotnie – Prezydent RP. Uposażenie posła i senatora wyższe o 58 proc., Pierwsza Dama ma dostać miesięcznie 18 tys. zł brutto. O połowę wzrosną też subwencje dla partii politycznych.
Przegłosowany w piątek Sejm projekt ustawy „w zakresie wynagradzania osób sprawujących funkcje publiczne oraz o zmianie ustawy o partiach politycznych” wywołał burzę niezadowolenia społecznego i protestu. Także dlatego, że niemal wszystkie partie zadziwiająco zgodnie opowiedziały się za tym projektem ustawy.
Zdecydowanie „nie” powiedzieli tylko posłowie ultraprawicowej Konfederacji i ultralewicowego „Razem”, wchodzącego w skład Lewicy.
Niektórzy z opozycyjnych posłów już publicznie przepraszają za to, że zagłosowali „za”. Bo też głównie pod adresem posłów opozycji kierowano pretensje, że nie przeciwstawili się pomysłowi podwyżek dla polityków w sytuacji, kiedy gospodarka jest w recesji, a a wielu wyborców straciło pracę.
- Wy chyłkiem, hipokryci, hipokryci, chcecie to przepchnąć – grzmiał z mównicy Grzegorz Braun z Konfederacji – I umówiliście się z totalną opozycją.
Podkreślił, że nikt ze strony „totalnej opozycji” nie zabrał głosu w sprawie podwyżki. Równie mocno poseł Braun skrytykował sposób procedowania tego projektu ustawy. „Wrzutka z rana, do przeczytanie do południa i mamy w ten sposób procedować”.
- To jest żenujące i skandaliczne – zakończył wystąpienie.
Takie podwyżki uchwalił Sejm
Według projektu ustawy uposażenie najważniejszych osób w państwie ma przedstawiać się następująco (zł brutto):
- prezydent: jest 12,6 tys., ma być 25 981
- marszałkowie Sejmu i Senatu: jest 14 tys., ma być 21 984
- wicemarszałkowie Sejmu i Senatu: jest 12 tys. ma być 17 987
- posłowie i senatorowie: jest 8 tys. (po 20-procentowej obniżce przed dwoma laty), ma być 12,6 tys.
- premier: jest 11 tys. Ma być 21 984 zł - ministrowie: jest 10,1 tys. ma być 17 987
- wiceministrowie: jest 8 tys. ma być 16 988
- wojewodowie: jest 11-12 tys. ma być prawie 15 tys.
- wicewojewodowie: jest 11 tys. ma być prawie 13 tys.
Nadto pierwsza dama będzie otrzymywać pensję w wysokości 18 tys. zł brutto, dziś nie otrzymuje żadnego uposażenia.
Wzrosnąć mają też subwencje dla partii politycznych. Każda z nich otrzyma półtorakrotność sumy, jaką otrzymuje dziś. Taka regulacja sprawia, że im większa partia, im więcej ma przedstawicieli w parlamencie, tym większą otrzyma subwencję.
Tak głosowali wybrańcy z Podkarpacia
Żaden z podkarpackich posłów Prawa i Sprawiedliwości nie oponował przeciwko podwyżce uposażenia dla najważniejszych osób w państwie.
W geście poparcia ręce podnieśli: Marek Kuchciński, Andrzej szlachta, Marcin Warchoł, Jan Warzecha, Piotr Uruski, Adam Śnieżek, Anna Schmidt-Rodziewicz, Kazimierz Moskal, Maria Kurowska, Fryderyk Kapinos, Kazimierz Gołojuch, Zbigniew Chmielowiec, Rafał Weber, Teresa Pamuła i Tadeusz Chrzan.
Z przedstawicieli podkarpackiego PiS w Sejmie projektu ustawy nie poparli Piotr Babinetz, Jerzy Paul i Krzysztof Sobolewski, ale nie mieli okazji z powodu nieobecności podczas głosowania.
Z innych podkarpackich posłów „za” głosował Wiesław Buż z Lewicy, a stanowczo przeciw był Grzegorz Braun z Konfederacji, w ugrupowaniu PSL – Kukiz’15 peeselowiec Mieczysław Kasprzak poparł projekt, ale „kukizowiec” Stanisław Tyszka był mu przeciwny.
Wśród czwórki podkarpackich posłów Koalicji Obywatelskiej tylko Marek Rząsa nie głosował „za”, również z powodu nieobecności. Projekt poparli: Paweł Poncyljusz, Krystyna Skowrońska i Joanna Frydrych.
Parlamentarzyści PO unikają wyjaśnień, dlaczego takie podjęli decyzje, jedynie Krystyna Skowrońska zdecydowała się ujawnić swoje motywacje. I wcale nie jest zaskoczona – mówi - że inni posłowie „uciekają od tematu” i przestali odbierać telefony.
- Do ostatnich minut przekonywałam kolegów, że to zła decyzja – zastrzega. – Oni mnie natomiast przekonywali, że trzeba to zrobić dla samorządowców. To z mojej strony była jednak zła decyzja i za nią serdecznie przepraszam. Ludzie już nie pamiętają, że kiedyś zabrałam posłom „trzynastki” i domagałam się zniesienia immunitetu poselskiego, ani tego, że przed dwoma laty decyzją pewnego prezesa obniżono parlamentarzystom uposażenie.
Przypomina, że za pomysłem ustawy stało PiS.
- Tymczasem to przedstawicieli opozycji obarcza się winą za to, co stało się w piątek – dodaje.
Podkreśla, że jeśli nawet należałoby dyskutować o wysokości uposażenia parlamentarzystów, ministrów i samorządowców, to obecna sytuacja ekonomiczna i społeczna w kraju jest do tego najmniej odpowiednią chwilą.
- Od chwili głosowania czuję się fatalnie z tą decyzją, jeśli projekt tej ustawy wróci do Sejmu, to zapewniam, że będę głosować przeciwko jego przyjęciu – deklaruje. – Już teraz rozmawiamy w Senacie o odrzuceniu tego pomysłu.
PO zmieniło zdanie. Senat odrzucił ustawę
I faktycznie tak się stało. Senat odrzucił w poniedziałek wieczorem ustawę o podwyżkach dla posłów i ministrów. Ustawa przepadła głosami Platformy Obywatelskiej. Senatorowie tego ugrupowania argumentowali, że nie należy podnosić pensji politykom w sytuacji koronawirusa, kiedy wielu obywateli traci pracę lub ma obniżone pobory, a państwo musi szukać pieniędzy na zaradzenie skutkom pandemii.
To zwrot w postawie głównego ugrupowania opozycyjnego, które kilka dni temu poparło ustawę w Sejmie.
Co dalej z podwyżkami?
W teorii tematem odrzuconego przez Senat projektu ponownie powinni zając się posłowie. Nie jest jednak pewne, czy projekt ponownie trafi pod obrady Sejmu.
Po głosowaniu w Senacie oliwy do ognia dodał bowiem szef klubu Prawa i Sprawiedliwości Ryszard Terlecki, który stwierdził na konferencji prasowej, że to opozycja była inicjatorem projektu podwyżek.
- Po pierwsze: inicjatorami podjęcia tego tematu była opozycja, a myśmy się na to zgodzili. Po drugie: to opozycja chciała, byśmy zrobili to teraz i by tego nie przeciągać na wrzesień. Po trzecie: to opozycja chciała, by do tej ustawy dodać kilka elementów jak trzynaste wynagrodzenie - mówił Terlecki. - Wydaje mi się, że na tym, co zaszło w Senacie ten projekt kończy swoją historię - dodał.