Kontrowersyjne roszady w Akademii Marynarki
Poważne roszady kadrowe i reorganizacja w Akademii Marynarki Wojennej w Gdyni. Zdaniem obserwatorów, część wykładowców zwalniana jest z pracy za powiązania polityczne.
Jedyna w kraju uczelnia przygotowująca kadry dla polskich sił morskich, Akademia Marynarki Wojennej w Gdyni, doznała poważnych uszczupleń w gronie wykładowców. Z pracy zwolniono trzech zasłużonych admirałów, dr. Zbigniewa Badeńskiego, dr. Henryka Sołkiewicza oraz Ryszarda Łukasika, profesora wizytującego AMW. Jak twierdzą posłowie opozycji, ich przeszłość nie spodobała się Antoniemu Macierewiczowi, szefowi MON, resortu, który nadzoruje działalność akademii. O co dokładnie mogło chodzić? Syn Zbigniewa Badeńskiego za rządów Platformy Obywatelskiej sprawował jedno z najważniejszych stanowisk w polskiej służbie celnej, był dyrektorem Izby Celnej w Gdyni. Z kolei Ryszard Łukasik nominację na dowódcę Marynarki Wojennej RP odbierał z rąk prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, kojarzonego z Sojuszem Lewicy Demokratycznej. W tym samym okresie szefem sztabu logistyki MW został Henryk Sołkiewicz.
- Tego typu powiązania i epizody w karierze działają na Antoniego Macierewicza jak czerwona płachta na byka - wyjaśnia pomorski poseł, pragnący zachować anonimowość. - Od kiedy tylko Prawo i Sprawiedliwość doszło do władzy, szukano sposobu, aby pozbyć się z AMW tych zasłużonych oficerów i wykładowców.
Ze względu na doświadczenie i wiedzę admirałowie zaliczani byli do elity wśród kadry naukowej wojskowej uczelni. Ich zwolnienie było nie tyle zaskoczeniem, co wręcz szokiem dla szkolących się w Gdyni podchorążych. Nie ukrywają oni swojego rozgoryczenia.
- Nie rozumiem, jak można pozbywać się lekką ręką takich fachowców - mówi jeden ze studentów. - Ktoś powinien pójść po rozum do głowy i jak najszybciej przywrócić ich do pracy.
Co na to główni zainteresowani?
- Sprawa mojego zwolnienia rzeczywiście może mieć aspekt polityczny, tym bardziej że chodzi nie tylko o mnie, ale także o Ryszarda Łukasika i Henryka Sołkiewicza - mówi Zbigniew Badeński. - Zdecydowaliśmy jednak, że nie będziemy tego szerzej komentować. Jako żołnierze, a potem wychowawcy oficerów, zawsze trzymaliśmy się z daleka od wielkiej polityki. Najlepiej będzie, jeśli tak dalej zostanie.
Admirał Zbigniew Badeński dodaje, że nawet, gdyby otrzymał propozycję powrotu do AMW, to jej nie przyjmie.
Aby było możliwe rozstanie się z admirałami, zlikwidowano na uczelni Centrum Analiz i Prognoz Bezpieczeństwa Morskiego Państwa. O reorganizację pracy AMW oraz o zwolnionych z pracy wykładowców postanowił zapytać przedstawicieli resortu MON jego były szef za czasów PO, Tomasz Siemoniak. Zdaniem czołowego polityka opozycji, tego typu ruchy kadrowe są więcej, niż niepokojące. Według Tomasza Siemoniaka, nawet gdy zapadła decyzja o likwidacji CAiPBMP, tacy fachowcy, jak Zbigniew Badeński, powinni zostać przeniesieni na inne stanowiska na uczelni i nadal kształcić oficerów.
- Są to admirałowie, którzy przeszli przez wszystkie stopnie dowodzenia - uważa Tomasz Siemoniak.
Powodów do niepokoju w związku z roszadami w AMW nie widzi natomiast Wojciech Fałkowski, wiceminister obrony narodowej.
- Zwolnienie admirałów nie miało żadnych konotacji politycznych - uważa wiceminister.
Dodaje on, że faktycznym powodem takiej decyzji była reorganizacja uczelni. Zdecydowano o utworzeniu trzech instytutów w miejsce dotychczasowych dwóch. Kolejnym krokiem było powołanie studium oficerskiego, przygotowującego do służby wojskowej absolwentów uczelni cywilnych.
- Zwolnienia nie wpłynęły negatywnie na jakość szkolenia w akademii - zapewnia wiceminister Wojciech Fałkowski. - Zajęcia ze studentami oraz uczestnikami kursów są powierzane wysokiej klasy specjalistom, w tym nie tylko nauczycielom akademickim, ale również żołnierzom w czynnej służbie.
Kmdr ppor. Wojciech Mundt, rzecznik Akademii Marynarki Wojennej w Gdyni, nie zdecydował się skomentować zamieszania związanego ze zwolnieniem admirałów. Nie zna szczegółów tej sprawy, bowiem od trzech tygodni przebywa na urlopie.