Konwencja
Gdy normalny, porządny człowiek słyszy o ekscesach chuligańskich na stadionie, to je potępia, ale się nie dziwi. Natomiast gdyby przeczytał o chamskich zachowaniach na widowni w teatrze, to oprócz potępienia pojawiłoby się w nim zdumienie. W efekcie dużo trudniej wykorzenić chuligaństwo na trybunach.
Podobnie jest, gdy słyszymy o płci i o przemocy domowej. Generalnie normalni ludzie ją potępiają. Natomiast gdy słyszymy, że kobieta została pobita, to nam przykro, pewnie się oburzamy, ale się nie dziwimy. A gdy to mężczyzna został pobity przez kobietę, to wpadamy w zdumienie, komentujemy z jakimiś podtekstami i jest to news towarzyski.
Po co nam konwencja antyprzemocowa, skoro mamy już nasze prawo walczące z przemocą domową? Prawo często jest za słabe, gdy przyzwolenie społeczne pozwala odwracać głowę od problemów. Tak naprawdę ratyfikując konwencję, zobowiązaliśmy się nie tylko do ulepszenia prawa w tym zakresie, ale też do zmiany kultury, a przynajmniej do pracy nad tą zmianą. Chodzi o to, by i ten rodzaj przemocy zaczął nas dziwić. Obserwowanie, czy coś zdumiewa, czy też nie i jak bardzo, to jakby mierzenie temperatury. Gdy jest gorączka, to szybciej zabieramy się za leczenie.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień