Kopytkowanie: Eeeeemil,do drewutni! [komentarz]
Na taki mecz, jak na „Smoku”, to warto czekać kilka miesięcy. Było wszystko: emocje, zwroty, pomyłka sędziego... Okazało się, ile „Byki” straciły na przejściu Pitera do seniorów. A drużyna, aby mierzyć w najwyższe cele, musi mieć solidnego juniora. Adamowi brakuje dyplomacji, bo w wywiadzie po meczu okazało się, że nie umie przyjąć porażki. Wszyscy z Gorzowa się cieszyli i mieli do tego prawo. Jednak wydaje mi się, że najbardziej cieszył się KK. Dobić w ostatnim biegu swoją byłą drużynę to było to, o czym marzył - napisał do mnie w sobotę pan Kazik. Dzień wcześniej ucięliśmy sobie pogawędkę i z grubsza ustaliliśmy, czego możemy spodziewać się po ekstralidze. A ja przy okazji wykrakałem sukces Stali w Lesznie. W tym miejscu wypada mi jeszcze pogratulować zaprzyjaźnionym kibicom z północy regionu, ze szczególnym uwzględnieniem proroka z Sokólska.
Pojedynek na „Smoku” rzeczywiście był rarytasikiem. Rewelacyjny Bartosz Zmarzlik, błyskotliwy Krzysztof Kasprzak, zniesmaczony Niels Kristian Iversen, chimeryczny Michael Jepsen Jensen... To była mieszanka wybuchowa, która rozsadziła Unię. Według mojej teorii - dla pewnego kibica z Gorzowa będzie to teoria spiskowa - żużlowcy Stali mieli jeden niezaprzeczalny atut: znacznie wyższy stopień zaawansowania w przygotowaniu do sezonu niż większość piątkowych rywali. Chodzi mi o liczbę okrążeń przejechanych na pełnej petardzie i w kontakcie, liczbę startów spod taśmy itd. A na wyniku zaważyły dwa katastrofalne błędy: Dominika Kubery, który w XII wyścigu nie zamknął krawężnika, a także pary Piotr Pawlicki - Peter Kildemand, którą w XIII biegu ośmieszył Kasprzak. I jeszcze jedno...
Eeeeemil, do drewutni! Pamiętacie blondaska z Lönnebergi, którego spotykała taka kara, gdy tylko coś przeskrobał. Po meczu w Lesznie w drewutni zamknąłbym sędziego Tomasza Proszowskiego. Niech posiedzi, wystruga z drewna jakąś figurkę, ochłonie. Podjąć dwie błędne decyzje w jednym wyścigu to spory wyczyn. Bieg XI przerwał, bo ubzdurał sobie, że Tobiasz Musielak ukradł start, a w powtórce wykluczył Bogu ducha winnego Jepsena, którego wysadził z siodła Nicki Pedersen. Panie sędzio, daj pan spokój.