Koronawirus. Czy możliwe jest obniżanie opłat w spółdzielniach mieszkaniowch?
Poseł PO Paweł Olszewski pyta Ministerstwo Rozwoju o możliwości ws. obniżania opłat przez spółdzielnie mieszkaniowe. Sprawdziliśmy jak wygląda sytuacja w bydgoskich spółdzielniach w dobie koronawirusa.
Poseł proponuje zmianę w ustawie, która prowadziłaby do obniżenia kosztów utrzymania nieruchomości dla mieszkańców. Chodzi o zapis, który mówi, że o zmianie wysokości opłat spółdzielnia jest obowiązana zawiadomić co najmniej na 3 miesiące naprzód na koniec miesiąca kalendarzowego. Poseł chce, by zawiadamiać 14 dni naprzód. Przekonuje, że zmiana pozwoli na skrócenie terminu potrzebnego na obniżenie opłat i jest ona pożądana w okresie epidemii, która uszczupla domowe budżety.
- Właściciele spółdzielczych lokali wnoszą opłaty w wysokości faktycznie ponoszonych kosztów, nie ma zatem możliwości umorzenia czynszu, w uzasadnionych przypadkach można rozważyć odroczenie terminu płatności – informuje Rafał Jaroch kierownik Działu Organizacyjnego Spółdzielni Mieszkaniowej Budowlani w Bydgoszczy.
Opłaty zależne od spółdzielni to opłaty na sprzątanie (obecnie doszło dezynfekowanie), koszenie trawy, usuwanie awarii, przeglądy, rozliczanie mediów, obsługa płatności, ubezpieczenia. - Tylko rezygnacja z któregoś z nich pozwoliłaby na obniżkę opłat. Większość wynika z obowiązującego prawa, a np. oczekiwania mieszkańców dotyczące czystości i higieny wraz z epidemią wzrosły - dodaje Rafał Jaroch.
Wnioski spływają
Do SM „Nad Brdą”w Bydgoszczy nie wpłynęły wnioski od osób dotkniętych kryzysem. - Ale spodziewamy się, że będą - mówi Zenon Rogański, zastępca prezesa zarządu i dodaje: - Nasze możliwości to przesunięcie terminów opłat i rezygnacja z odsetek za nieterminowe wpłaty, ale trzeba udokumentować chorobę czy brak pracy.
Członkowie spółdzielni, którzy zajmują lokale użytkowe to często fryzjerzy czy kosmetyczki, którzy dziś nie mogą prowadzić działalności. - Rozumiemy trudną sytuację tych, którzy stracili źródło dochodu i będziemy rozpatrywać każdy wniosek o ulgi – zapewnia Zbigniew Sokół, prezes Zarządu Fordońskiej Spółdzielni Mieszkaniowej w Bydgoszczy . Jednocześnie FSM nie może całkiem zaniechać pobierania należności. - Trzeba zrównoważyć nasze oczekiwania i możliwości naszych kontrahentów. W przeciwnym razie zrezygnują z lokali, a poszukanie nowych kontrahentów w dobie kryzysu będzie niemożliwe, więc skażemy się na pustostany. Jeśli mamy kontrahenta, który nam zysku nie generuje, ale pokrywa koszty to jest to pozytywne. Jeśli chodzi o lokalne mieszkalne to na razie wpłynęły pojedyncze wnioski sygnalizujące trudności związane z utratą pracy - mówi Zbigniew Sokół.
Co z dłużnikami?
Jak spółdzielnie postępują wobec dłużników? W SM Budowlani zawieszono windykacje, kontynuowana jest tylko ta rozpoczęta przed epidemią. 6 lat temu zadłużenie wobec FSM wynosiło 4 mln zł. W ub. roku spadło do 1 mln 600 tys. - Obawiamy się lawinowego wzrostu zadłużenia ze względu na utratę dochodów. Konieczne jest wypracowanie wspólnych pakietów pomocowych przez gminy, spółdzielnie i rząd. O umorzeniu wpłat nie ma mowy, możemy przesunąć terminy, ale nie nagle wobec wszystkich, bo utracimy płynność finansową - tłumaczy Zbigniew Sokół.
WARTO WIEDZIEĆ:
Opłaty za mieszkanie to przede wszystkim koszty niezależne od spółdzielni, w których jest ona jedynie pośrednikiem (opłaty za wodę, energię elektryczną, ogrzewanie, wywóz śmieci, podatki). Spółdzielnia jest zobowiązana do zapłaty tych należności w imieniu członków. Spółdzielcy informują, że istotą działań spółdzielni jest pobieranie opłat w takiej wysokości, żeby pokrywać koszty utrzymania nieruchomości. Ani mniej, ani więcej. Jeżeli dostawcy ciepła, prądu, wody, czy miasto odpowiadające za wywóz śmieci, obniżą ceny, spółdzielnia może obniżyć opłaty mieszkańcom.