Koronawirus. Grillowali w ogródku działkowym jakby nigdy nic. Czy można tak robić?
Społeczna kwarantanna spowodowana pandemia koronawirusa trwa, ludzie nie mogą spotykać się w więcej niż trzy osoby, zostały zamknięte plaże, bulwary, a nawet lasy. Tymczasem na jednej z prywatnych działek w Rzeszowie właściciel postanowił zrobić sobie imprezę. Co na to policja?
Do naszej redakcji zadzwonił Czytelnik, który był świadkiem niecodziennego, jak na czas kwarantanny, zdarzenia. Opisał nam, że na jedną z działek przy ul. Podmiejskiej w Rzeszowie zaczęli zjeżdżać się ludzie. Chwilę potem rozpalili grilla i zaczęli bawić się przy alkoholu.
- Zdenerwowałem się, bo na cmentarz jest zakaz wstępu, a na działkach ludzie siedzą i robią sobie imprezy. Policja nie wejdzie im tam, bo teren jest zagrodzony siatką i trzeba było by ją chyba przeskakiwać
- opowiada Czytelnik Nowin.
Postanowiliśmy sprawdzić, czy policjanci wiedzieli o plenerowej imprezie.
- Nie mieliśmy takiego zgłoszenia, więc nie interweniowaliśmy. Jeżeli ktoś jest świadkiem takiej sytuacji, oczekujemy, że da nam sygnał. Ogródki są terenem prywatnym, więc jeżeli ktoś przyjdzie na działkę sam, nie będzie to ścigane. Ale gromadzenie się osób, imprezowanie, nie mieści się w dopuszczonych ramach, więc należy to zgłosić i patrol to skontroluje - przypomina Adam Szeląg z Komendy Miejskiej Policji w Rzeszowie.
Koronawirus a wyjście na działkę. Można?
Zarząd Polskiego Związku Działkowców wydał 1 kwietnia apel do wszystkich właścicieli ogródków działkowych. Możemy przeczytać w nim, że obostrzenia wprowadzone przez władze nie dotyczą działek, nie zostały one wyłączone z użytkowania. Można więc przebywać na nich, jednak PZD przestrzega przed zgromadzeniami z ludźmi spoza najbliższej rodziny.
Sprawdziliśmy też jak sprawy się mają w podkarpackim PZD. Zarząd nie ma jak na razie informacji o tym, żeby któryś z działkowiczów dostał mandat. Jak zapewnia, właściciele ogródków w większości stosują się do zaleceń i pozostają w domach, a jeżeli już decydują się na spędzenie czasu na działce, ich pobyt jest krótki. Działkowcy dzwonią jednak do biura okręgu z pytaniami odnośnie możliwości wyjazdu na działki, zwłaszcza jeżeli chodzi o rozpoczęcie sezonu uprawowego.
Co na to PZD?
- W określonych stanach faktycznych wyjazd na działkę może być zaliczany do kategorii przemieszczania się w celu zaspokajanie niezbędnych potrzeb związanych z bieżącymi sprawami życia codziennego
- tłumaczy Robert Dygdoń, wiceprezes Okręgu Podkarpackiego PZD.
Podkreśla również, że nie jest możliwe wybranie się na działkę, żeby urządzić spotkanie towarzyskie przy grillu, a aktywność w ogródku powinna być ograniczona do koniecznego minimum. O czym jeszcze należy pamiętać?
- Wybierając się na działkę należy przestrzegać powszechnie obowiązujących zasad bezpieczeństwa: unikać kontaktów z innymi działkowcami, przestrzegać zakazu pobytu dla osób spoza najbliższej rodziny, nie korzystać z urządzeń wspólnych, tj. placów zabaw, świetlic ogrodowych, zachować ostrożność przy furtkach, bramach i na parkingach, w miarę możliwości dezynfekować klamki, kłódki, itp. - informuje wiceprezes Dygdoń.
Lepiej słuchać zaleceń
Podsumowując, na działkę można wybrać się z domownikami, ale nie ma mowy o grillu z sąsiadem czy nawet rodziną. Pomimo, że ogródek działkowy jest terenem prywatnym, urządzanie imprez, czyli gromadzenie się, nie wchodzi w grę. Co jednak, jeśli złamiemy taki zakaz i zdecydujemy się „poimprezować”?
- Z naszej strony będzie mandat karny do 500 zł. Jeżeli osoba odmówi przyjęcia, wniosek będzie skierowany do sądu. W przypadku, gdy jest to działanie uporczywe czy rażące naruszenie, będziemy informować o tym sanepid, który może podjąć swoje kroki związane z postępowaniem administracyjnym. A kary administracyjne są dużo wyższe - przypomina Adam Szeląg.
Co oznacza uporczywe czy rażące działanie? Chodzi o to, że jeżeli ktoś pomimo upomnienia przez policję nie zastosuje się do zaleceń, naraża się na bardzo wysoką karę. Rzecznik KMP podaje przykład sprzed kilku dni, kiedy funkcjonariusze zwrócili uwagę osobie biegającej przez rzeszowskie bulwary. Biegacz zobowiązał się, że wróci do domu, jednak po jakimś czasie policjanci zastali go biegającego w tym samym miejscu.