Koronawirus na Podkarpaciu. Coraz trudniejsza sytuacja w szpitalach, samo zwiększenie liczby łóżek dla chorych nie rozwiązuje problemu
Mieszkańcy Podkarpacia obawiają się, że jeśli zachorują na COVID-19, to zabraknie dla nich miejsc w szpitalach i nie będzie miał ich kto leczyć. Już teraz docierają do nas sygnały, że niektóre oddziały zakaźne są przepełnione i brakuje łóżek.
We wtorek cały dzień próbowaliśmy się skontaktować z prezesem szpitala „zakaźnego” w Łańcucie, aby zapytać, czy placówka jest wypełniona chorymi już w stu procentach i jak wygląda sytuacja z personelem. Zwłaszcza że wypowiadał się w mediach, iż doszli do takiego momentu, w którym, aby kogoś przyjąć, muszą kogoś wypisać. Niestety, cały dzień miał spotkania i telekonferencje.
Próbowaliśmy też uzyskać takie informacje w innych podkarpackich szpitalach z oddziałami zakaźnymi.
- Mamy 38 łóżek dla pacjentów z podejrzeniem i chorych na COVID-19, w tym 3 łóżka do wentylacji mechanicznej, czyli OIOM-owe z respiratorami. I mówiąc wprost, to już przynajmniej od kilku, kilkunastu dni, wszystkie te miejsca są pozajmowane. A bywało i tak, że poza oddziałem zakaźnym pod respiratorami było 4-5 osób
- przyznaje Przemysław Wojtys, dyrektor dębickiego szpitala.
A co w sytuacji, gdyby wszystkie łóżka były zajęte, a pomocy wymagałoby jeszcze np. 20 pacjentów?
- Dębicki szpital nie jest jedynym w województwie z oddziałem zakaźnym - mówi dyrektor. - Uważam w ogóle, że jeśli opieka zdrowotna nad pacjentami z koronawirusem rozciągana jest na lekarzy rodzinnych, to następnym etapem może być szpital I stopnia, bez oddziału zakaźnego. Tu może być prowadzone leczenie podstawowymi lekami przeciwzapalnymi, a jeśli stan pacjenta by się pogorszył, to wtedy trafiłby na oddział zakaźny szpitali II poziomu albo III. Moim zdaniem, wszystkie szpitale powinny być przygotowane na udzielanie podstawowej pomocy osobom z Covid-19.
Samo zwiększenie liczby łóżek dla chorych nie rozwiązuje problemu
Na Podkarpaciu jest 7 szpitali z oddziałami zakaźnymi. Jeśli chodzi o liczbę łóżek dla pacjentów z potwierdzonym zakażeniem koronawirusem, wymagających opieki szpitalnej, sytuacja wygląda tak:
- Centrum Medyczne w Łańcucie - 148,
- Zespół Opieki Zdrowotnej w Dębicy - 35,
- Wojewódzki Szpital im. św. Ojca Pio w Przemyślu - 24,
- Centrum Opieki Medycznej w Jarosławiu - 25,
- Szpital Specjalistyczny w Jaśle - 23,
- Szpital Specjalistyczny im. Edmunda Biernackiego w Mielcu - 40,
- Samodzielny Publiczny Zespół Opieki Zdrowotnej w Sanoku - 22.
Jak poinformował nas we wtorek rzecznik wojewody, na 409 łóżek dla osób z podejrzeniem lub potwierdzonym koronawirusem zajętych było 378. Na 29 łóżek respiratorowych zajętych - 16 (stan na 6 października, na godz. 9 rano).
- Decyzją wojewody 1 października liczba łóżek została zwiększona. W Mielcu o 11, Jarosławiu - 3, Dębicy - 10, Łańcucie - 28, Jaśle - 4
- wymienia Michał Mielniczuk, rzecznik prasowy.
- Ewa Leniart nie wyklucza podjęcia w najbliższym czasie kolejnych decyzji - dodaje, jednocześnie zapewniając, że dyrektorzy placówek podczas poniedziałkowej telekonferencji wcale o to nie zabiegali.
Przemysław Wojtys, dyrektor dębickiego szpitala, tłumaczy, że samo zwiększenie liczby łóżek to sprawa bardzo prosta, to można zrobić w każdej chwili.
- Natomiast problem jest z obsługą tych miejsc. Nie mamy, niestety, takiej konstrukcji szpitala, abyśmy mogli sobie zrobić osobne wejście czy zamienić jakiś istniejący oddział na covidowy i tam bezpiecznie leczyć pacjentów.
Dodaje, że kolejna kwestia to personel: lekarze, pielęgniarki.
- U nas w tym momencie jest kilkanaście osób w kwarantannie. To już wystarczy, żeby utrudnić pracę oddziałowi - mówi. - Mam czterech „zakaźników”, którzy od marca pracują na podwyższonych obrotach. Nie byli w tym roku na urlopach.
Podkreśla raz jeszcze, że wszystkie szpitale powinny być przygotowane na udzielanie podstawowej pomocy osobom z COVID-19. To odciążyłoby oddziały zakaźne.
Zwraca uwagę na jeszcze jeden poważny problem: nieodpowiedzialności pacjentów. Obserwuje to na własnym podwórku, bo ma sekretariat na wprost wejścia do szpitala.
- Są osoby, które trzymają się pewnych reguł, odstępów, poddają się mierzeniu temperatury, wypełniają ankiety, ale jest też część, na szczęście mniejszość, która demonstracyjnie wyraża swoją filozofię. Przecież nie mogę tam stać i karcić ich jak małe dzieci - mówi. - Niektórzy przychodzą bez masek albo w takich, których oryginalny kolor powinien być niebieski lub biały, a jest buroczarny. Albo w jakiejś wymiętej szmatce, którą trzymają pod nosem albo na brodzie. W ten sposób skutecznie demontują system. Za chwilę ten ktoś będzie miał w rodzinie chorego np. z zawałem, który przyjedzie karetką, a nie dostanie się na SOR, bo tam będzie trwała dezynfekcja po pacjencie, który nie przestrzegał podstawowej zasady: dystans, dezynfekcja, maseczka. Zacząłbym zatem nie od zwiększania liczby łóżek, ale od autokontroli społecznej. Chrońmy się, izolujmy.
Ogniska koronawirusa w podkarpackich placówkach medycznych
- W Klinicznym Szpitalu Wojewódzkim nr 2 potwierdzono wynik dodatni u 21 osób z personelu medycznego.
- W rzeszowskiej Pro-Familii - u 17. Tu do 11 października wstrzymane zostało udzielanie wszystkich świadczeń planowych.
- W Szpitalu Specjalistycznym w Mielcu koronawirusa mają 32 osoby, w tym 8 pacjentów i 24 osoby z personelu. W placówce wstrzymano przyjęcia i wypisy.
- W SP ZOZ Dębica w oddziale rehabilitacji potwierdzono 11 przypadków i wstrzymano przyjęcia. Oddział nefrologii jest zamknięty, a stacja dializ przyjmuje pacjentów z zachowaniem reżimu sanitarnego.
- W Centrum Opieki Medycznej w Jarosławiu potwierdzono 16 wyników dodatnich, w tym u 4 pacjentów oddziału neurologii.
- W SP ZOZ Leżajsk - 9.
- W SP ZOZ Przeworsk (oddział geriatrii) - 5. Wstrzymano przyjęcia. Na oddziale pozostało 15 pacjentów, którzy oczekują na wyniki. 19 osób z personelu trafiło na kwarantannę.