Koronawirus to nie hiszpanka, która zabiła od 20 do 50 milionów ludzi
Wirus rozprzestrzenia się szybko, nie ma na niego lekarstwa. Takie sytuacje zdarzają się coraz częściej i trudno się dziwić. Globalne, masowe podróże sprawiają, że mutujące wirusy nigdy nie miały tak łatwego zadania. Z drugiej strony szybkość ich rozprzestrzeniania się nie ustępuje szybkości informacji, co ułatwia diagnozę, prewencję i zwalczanie.
Świńskiej czy ptasiej grypy, jakkolwiek zebrały śmiertelne żniwo, nie da się ich porównać z hiszpanką. W wyniku tej pierwszej na całym świecie śmierć poniosło do 400 tysięcy ludzi. Hiszpanka, która szalała w latach 1918-1919, zabiła od 20 do 50 milionów ludzi.
Nie wiadomo kiedy może się pojawić mutacja wirusa o tak zabójczym potencjale jak wirus hiszpanki. Wydaje się, że dzisiejszy świat z technologiami informatycznymi i medycznymi jest znacznie bezpieczniejszy niż sto lat temu. Żadnego nowego wirusa lub jego odmiany nie należy jednak lekceważyć. Na początku nie wiadomo przecież jak bardzo jest groźny, jak szybko uda się wynaleźć środki zaradcze. Globalizm sprawia też, że żadna choroba nie jest wystarczająco daleko, aby można się było czuć bezpiecznie.