Koronawirus w Lubuskiem. Apogeum strachu już minęło. Wracamy do swoich obowiązków. Czy wszystko wróci do stanu sprzed pandemii?

Czytaj dalej
Fot. archiwum prywatne
Zbigniew Borek

Koronawirus w Lubuskiem. Apogeum strachu już minęło. Wracamy do swoich obowiązków. Czy wszystko wróci do stanu sprzed pandemii?

Zbigniew Borek

Anna Szyrwińska, nauczycielka z Dobiegniewa: Apogeum strachu już minęło. Wracamy do swoich obowiązków zawodowych i będziemy powoli zapominać o tym trudnym czasie. Tomasz Gierczak, rzecznik konsumentów w Gorzowie: Po poluzowaniu restrykcji z entuzjazmem reagujemy na możliwość spotkania się ze znajomymi czy z dalszą rodziną. Adam Korzeniowski: Informacje o ofiarach koronawirusa, nowych zakażonych, ozdrowieńcach będą napływać do nas tak, jak informacje o zamachach terrorystycznych czy ofiarach z odległych wojennych frontów… To opinie w redakcyjnym cyklu Ja, Ty, Pani i Pan(demia)

Brygida Grzybowicz, szefowa Delegatury Lubuskiego Urzędu Wojewódzkiego w Zielonej Górze Uświadomiłam sobie, jak bardzo potrzebujemy wzajem siebie.
Anna Szyrwińska, nauczycielka z Dobiegniewa: Świat powinien respektować podstawowe i uniwersalne wartości, bez względu na wyznanie, opisane w krótkich 10 zdaniach Dekalogu. Tyle tylko potrzeba mu do szczęścia.
Kazimierz z Zielonej Góry, prenumerator GL: Nasi politycy nie potrafią traktować społeczeństwa po partnersku.

Tomasz Gierczak, rzecznik konsumentów w Gorzowie: Po raz pierwszy od lat zamknięte zostały granice, co ograniczyło nasze kontakty międzynarodowe, szczególnie, co ważne dla Gorzowa, z Niemcami. Przypomniało to nam dawno już zapomnianą Europę z żelazną kurtyną. Dla młodego pokolenia coś nowego, dla starszych powrót do przeszłości.
Adam Korzeniowski: Odróżniałem się kolorem skóry, więc chcąc nie chcąc odbierany byłem jako potencjalne ten, który mógł przywlec z sobą wirusa z Europy. I chociaż nie spotkałem się z przejawami agresji na takim poziomie, jak od 10 lat mieszkający w Gdańsku i mający tam rodzinę Chińczyk, którego skośne oczy były wystarczającym powodem, by został pobity, to jednak to doświadczenie stygmatyzacji i drzemiącej w ludziach agresji pozostanie dla mnie gorzkim doświadczeniem tego czasu.

Niedziela 31 maja 2020
godz. 15.49
23987/1065/11449
(stwierdzone przypadki koronawirusa w Polsce/śmiertelne/wyleczeni)
ADAM KORZENIOWSKI

Wraz z pojawieniem się pierwszych przypadków zachorowań zacząłem dostrzegać rosnący strach, dystans i nieufność, których we wcześniejszych kontaktach z Etiopczykami nie było

Skutki epidemii bezpośrednio dotknęły mnie podczas mojej podróży po Etiopii. Oczywiście byłem świadomy podjętego ryzyka, decydując się na wyjazd na początku marca, ale bilety kupiłem wcześniej, a pokusa przeżycia przygody okazała się silniejsza. W tym czasie wirus szalał we Włoszech i Hiszpanii, a Afryka pozostawała jakby poza jego zasięgiem. Sytuacja jednak zmieniała się dynamicznie. 15 marca dostałem wiadomość od linii lotniczych, że mój lot powrotny przewidziany na 28 marca został odwołany z powodu zamknięcia lotniska w Kairze. Przyczyną zamknięcia lotniska było odnotowanie większej liczby zachorowań na koronawirusa w Egipcie i w samym Kairze, a ja właśnie kupowałem bilety w egipskich liniach.

Postanowiłem udać się do ambasady i dowiedzieć się o ewentualne możliwości powrotu. Niestety, nie przewidywano organizacji przelotu do Polski z Addis Abeby, ani też nie prowadzono rozmów z innymi ambasadami w celu organizacji wspólnego powrotu do domu dla obywateli Unii Europejskiej. Pan konsul poradził mi, bym spróbował ewentualnie kupić bilet do jakiegoś europejskiego kraju w etiopskich liniach lotniczych, ponieważ te linie nie zawiesiły jeszcze swoich lotów.

Bilet do Frankfurtu nad Menem kupiłem dwa dni później w etiopskich liniach. Przez kolejny tydzień, jaki dzielił mnie od daty wylotu, mogłem się zastanawiać, czy i ten lot w ostatniej chwili nie zostanie odwołany. A jeśli tak to, co wtedy zrobię? Ten dreszczyk emocji, jaki mi towarzyszył w snuciu dalszych planów na życie, to właśnie zasługa koronawirusa.

Kolejnym skutkiem epidemii, jaki odczułem, to powolna zmiana nastawienia Etiopczyków do turystów. Wraz z pojawieniem się pierwszych przypadków zachorowań (wirusa do Etiopii przywiózł z Burkina Faso japoński turysta) zacząłem dostrzegać rosnący strach, dystans i nieufność, których we wcześniejszych kontaktach z Etiopczykami nie było. To, co doświadczałem, to był pewien rodzaj stygmatyzacji. Odróżniałem się kolorem skóry, więc chcąc nie chcąc odbierany byłem jako potencjalne ten, który mógł przywlec z sobą wirusa z Europy. I chociaż nie spotkałem się z przejawami agresji na takim poziomie, jak od 10 lat mieszkający w Gdańsku i mający tam rodzinę Chińczyk, którego skośne oczy były wystarczającym powodem, by został pobity, to jednak to doświadczenie stygmatyzacji i drzemiącej w ludziach agresji, pozostanie dla mnie gorzkim doświadczeniem tego czasu.

Po powrocie do Polski odbyłem 14-dniową kwarantannę. Akurat miałem co robić, tysiące zdjęć czekających w komputerze, których wcześniej nie miałem czasu uporządkować, posegregować, skatalogować. Mogłem również znaleźć czas, by trochę poczytać, zwolnić tempo życia.

Ponieważ mieszkam na wsi, obostrzenia sanitarne nie były i nie są dla mnie tak bolesne, jak dla mieszkańców miast. Nie odczułem w jakiś szczególny sposób ograniczeń związanych z koniecznością pozostania w domu. Jest wiosna i gro czasu poświęcam na prace polowe, ogrodnicze i przydomowe. Tu zawsze jest coś do zrobienia.

Myślę, że z biegiem czasu będziemy musieli nauczyć się żyć ze świadomością, że obecność wirusa i związanych z nim zagrożeń to trwały element naszej codzienności. W społecznościach takich, jak ta, gdzie mieszkam, gdzie nie dochodzi bezpośrednio do dramatów związanych z obecnością wirusa, mimo wszystkich ograniczeń żyje się nieco łatwiej. Dodatkowo nasze województwo jest na szarym końcu, jeśli chodzi o liczbę zachorowań, co jest powodem do radości, zaś z drugiej strony może prowadzić do bagatelizowania problemu pandemii.

Ponieważ gospodarka musi funkcjonować, a ludzie muszą się ze sobą kontaktować, powoli przyzwyczaimy się do niektórych ograniczeń. Ludzi chodzących w maseczkach można było spotkać w wielu miejscach na świecie zanim wirus się pojawił. Przenoszenie naszej aktywności do przestrzeni wirtualnej, dokonywanie zakupów przez internet to też żadna nowość.
Podejrzewam, że informacje o ofiarach koronawirusa, nowych zakażonych, ozdrowieńcach będą napływać do nas tak, jak informacje o zamachach terrorystycznych czy ofiarach z odległych wojennych frontów. Będzie się to dziać tak długo, jak długo nie staniemy się bezpośrednimi uczestnikami tego dramatu.

Oczywiście wiele osób pokłada nadzieję w wynalezieniu szczepionki, która uchroni nas przed kolejną falą zakażeń, ale to jeszcze odległa przyszłość. Pojawienie się koronawirusa to oczywiście dramat dla wielu ludzi, utrata miejsc pracy, upadek firm, konieczność zmiany dotychczasowego życia, utrata najbliższych. Moje podróże i związane z nimi doświadczenia, przekonują mnie, że wirus nie tylko obnażył kruchość fundamentów, na jakich opiera się obecne życie gospodarcze i społeczne, szczególnie w aglomeracjach miejskich, ale stał się również okazją do nieuzasadnionego ograniczania swobód obywatelskich czy robienia szemranych interesów. Przysłonił on również sobą, spychając na dalszy plan, szereg innych równie dramatycznych problemów, jak problem zmian klimatycznych, braku wody, rabunkowej eksploatacji zasobów naturalnych, głodu czy rosnących nierówności społecznych.

WIDEO: Clubbing w czasach zarazy. W Niemczech powstała dyskoteka samochodowa

Sobota 30 maja 2020
godz. 8.11
23155/1051/10692
(stwierdzone przypadki koronawirusa w Polsce/śmiertelne/wyleczeni)
BRYGIDA GRZYBOWICZ
SZEFOWA DELEGATURY LUBUSKIEGO URZĘDU WOJEWÓDZKIEGO W ZIELONEJ GÓRZE
(wymiana wiadomości na Messengerze)

Uświadomiłam sobie, jak bardzo potrzebujemy wzajem siebie

Piątek 29 maja 2020
Godz. 12.41
22964/1043/10692
(stwierdzone przypadki koronawirusa w Polsce/śmiertelne/wyleczeni)
KAZIMIERZ Z ZIELONEJ GÓRY
PRENUMERATOR GL
(telefon do dziennikarza)

Nasi politycy nie potrafią traktować społeczeństwa po partnersku i daleko nam w tym względzie do zachodnich standardów. Tylko dlaczego widać to z Holandii, a nie widzą tego politycy w Polsce?

Jako prenumerator GL regularnie czytam cykl redakcyjny „Ja, Ty, Pani i Pan(demia”). Dobrze, że moja Gazeta przedstawia w tej sprawie tak różne punkty widzenia i w różnych momentach epidemii. Ze wszystkimi opiniami nie sposób się oczywiście zgodzić, bo taka jest natura tego cyklu, ale na mnie ogromne wrażenie zrobiła opinia Bartosza Łusiaka, nauczyciela z Holandii, którą przeczytałem w ostatnim Magazynie. Wydaje mi się, że autor trafił w sedno. Też uważam, że nasi politycy nie potrafią traktować społeczeństwa po partnersku i daleko nam w tym względzie do zachodnich standardów. Tylko dlaczego widać to z Holandii, a nie widzą tego politycy w Polsce?

Przeczytaj opinię Bartosza Łusiaka, nauczyciela z Holandii:
Koronawirus tumani, zamęt czyni, dezorientuje. Czy tęgie głowy przewidzą rozwój epidemii? Czy rząd nas obroni? Czytaj w redakcyjnym cyklu GL

Piątek 29 maja 2020
Godz. 12.41
22964/1043/10692
(stwierdzone przypadki koronawirusa w Polsce/śmiertelne/wyleczeni)
ANNA SZYRWIŃSKA
NAUCZYCIELKA Z DOBIEGNIEWA

Ja na przykład, bliska paniki, trzy razy dziennie dezynfekowałam wszystkie klamki w domu

Szczęście i wdzięczność w czasach koronawirusa? A kiedy, jak nie teraz?!: "
Szczęście i wdzięczność w czasach koronawirusa? A kiedy, jak nie teraz?! Czytaj w cyklu Ja, Ty, Pani i Pan(demia)

Czwartek 28 maja 2020
godz. 10.14
22600/1030/10560
(stwierdzone przypadki koronawirusa w Polsce/śmiertelne/wyleczeni)
TOMASZ GIERCZAK
MIEJSKI RZECZNIK PRAW KONSUMENTÓW W GORZOWIE

Staniemy się ostrożniejsi w kontaktach międzyludzkich. Mam nadzieje, że ten strach nie zostanie skierowany wobec obcych i nie pojawią się wezwania do zamknięcia granic

„Jak wyglądało życie w czasie epidemii?”

Cykl redakcyjny „Gazety Lubuskiej”: Ja, Ty, Pani i Pan(demia)

Próbuję jakoś zapisać ten czas, chciałbym więc Cię/Pani/Pana prosić o współudział i odpowiedzi.

Możesz/może Pan(i) odpowiedzieć krótko i długo, na jedno pytanie i na każde. Bardzo mi zależy, żeby to Pani/Pan, żebyś to Ty zdecydował (a), jak się przedstawić. Jeśli jeszcze otrzymam od Ciebie/Pani/Pana towarzyszącą fotkę (Twoją/Pani/Pana lub otoczenia, tego, co robisz lub co widzisz), będę tym bardziej zobowiązany/będzie całkiem ekstra. Możesz/może Pan(i) to wysłać np. Messengerem czy na zborek@gazetalubuska.pl. Z odpowiedzi Twojej/Pani/Pana, moich Bliskich, Kolegów i Koleżanek, Znajomych, Mniejznajomych, a może i Całkiem Nieznajomych buduję redakcyjny cykl „Gazety Lubuskiej” Ja, Ty, Pani i Pan(demia).

Wiadomość (dopasowaną do adresata, bez tych wszystkich ukośników) wysłałem do wielu osób. Niektóre z nich już odpisały - odpowiadając na moje pytania albo całkiem według własnego pomysłu. Z niektórymi rozmawiałem telefonicznie albo wymieniałem się wiadomościami na Messengerze. Każda taka wypowiedź czy rozmowa jest dla mnie niebywale ważna.
Dzięki wielkie!
A może Ty, Pani i Pan też dacie się namówić?
Zapraszam!
Zbigniew Borek

Inna Polska. Marzec 2020. Tak koronawirus zmienił Lubuskie:

Zbigniew Borek

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.