Koronawirus w szpitalu w Wągrowcu? Ten fake news wywołał zamieszanie. Jak tłumaczą się twórcy artykułu?
Portal do złudzenia przypominający serwis miasta i gminy Gołańcz opublikował niedawno informację o potwierdzonym przypadku koronawirusa u pacjenta hospitalizowanego w wągrowieckim szpitalu. Informacja okazała się nieprawdziwa. Starosta zapowiedział kroki prawne wobec twórców fake newsa. Jak tłumaczą swoją publikację?
- Władze szpitala w Wągrowcu potwierdziły doniesienia o pierwszym w Polsce przypadku zarażenia chińskim koronawirusem. Nie wiadomo, w jaki sposób doszło do infekcji. Zagrożenie pochodzącym z Wuhan wirusem jest aktualnie określane jako niskie jednak służby apelują o zachowanie ostrożności i zasad higieny, aby zminimalizować szansę na zarażenie się. Wg inspekcji sanitarnej nie ma powodów do obaw, a sytuacja jest pod kontrolą
- brzmi treść informacji, która pojawiła się na stronie internetowej golancz.com.pl.
Serwis wygląda do złudzenia portal miasta i gminy Gołańcz. Na stronie znajduje się m.in. herb Gołańczy i logotyp biuletynu informacji publicznej spotykany w serwisach samorządowych.
Portal zamieszcza jednak wiele informacji o absurdalnej treści, np. "Mieszkaniec Gołańczy zjadł sprzęgło od żuka: myślał, że jest ciężarówką" czy news o zatrzymaniu 6-letniego chłopca, którego oskarżono o terroryzm, bo narysował na ścianie hydrant.
Takie informacje wywołują u czytelnika głównie uśmiech, ale informacja o śmiertelnie groźnym koronawirusie wywołała niepokój u mieszkańców. Plotkę musiał dementować nawet na oficjalnej stronie starostwa starosta Tomasz Kranc.
Portal Wagrowiec.NaszeMiasto.pl skontaktował się z twórcami strony, aby wyjaśnić, w jakim celu opublikowali nieprawdziwą informację. Na pytania odpisała osoba podpisująca się jako redaktor naczelny. Nie podała jednak swoich danych osobowych. Udzieliła nam obszernej wypowiedzi, gdyż jak zaznaczyła, jesteśmy jedynym medium, które podjęło próbę kontaktu.
Jak wyjaśnia redaktor naczelny, strona działa od końcówki 2015 roku. On funkcje naczelnego objął w 2017 roku. Jego biuro mieści się w Gołańczy.
- Głównym celem portalu jest publikacja informacji. Jeśli nawet okaże się, że część artykułu wymaga sprostowania to i tak pozostawiamy go na naszej stronie, w przypadku potrzeby publikując stosowne wyjaśnienie. W końcu jeśli nawet nie zaspokoimy głodu wiedzy u czytelnika to przynajmniej możemy poprawić mu humor
- czytamy w mailu redaktora naczelnego strony.
Twórcy zdziwieni paniką
News o koronawirusie szybko rozprzestrzenił się wśród mieszkańców powiatu. Czy jego zamieszczenie było działaniem celowym? O to zapytaliśmy przedstawiciela portalu.
- Cel feralnego artykułu nie odbiegał od tego przyświecającego pozostałym wpisom. Sądzę, że ilekroć informacja zawarta w naszych wiadomościach w jakimś stopniu nie pokrywała się ostatecznie z rzeczywistością, jej weryfikacja nie powinna stanowić trudności nawet dla mniej rozeznanych czytelników. Tymczasem panika, którą on wywołał jest dla mnie kompletnie niezrozumiała - pisze w mailu osoba odpowiedzialna za stronę.
Redaktor naczelny portalu twierdzi, że nie należy ufać we wszystko, co się przeczyta w Internecie.
- Wielu ludzi tymczasem zachowało się tak jakby wolało, żeby „myślano za nich”
- tłumaczy dalej.
Czy informacja o koronawirusie była pomyłką?
- Ta kwestia jest niestety naszą porażką i przykładem wykazania się nieprofesjonalizmem, za co najmocniej przepraszamy. Były już informator spreparował szereg dowodów, przez co uznaliśmy sprawę za zweryfikowaną. Jak widać, my także niestety popełniamy błędy, ale w poniedziałek, kiedy wiadomość okazała się wprowadzającą w błąd, obserwując wywołane niepokoje oraz po otrzymaniu bezpośredniej wiadomości od dyrektora ZOZ w Wągrowcu zaprzeczającej naszemu artykułowi umieściliśmy sprostowanie - czytamy w nadesłanym do naszej redakcji mailu z odpowiedziami.
Szef portalu informuje, że nie zamierza zamykać strony. Oburzenia całą sytuacją przed tygodniem nie krył starosta wągrowiecki Tomasz Kranc. Zapowiedział on zawiadomienie prokuratury w tej sprawie.