Koronawirus w Wodzisławiu Śląskim. Pacjenci „uwięzieni” w szpitalu. Wyniki testów spływają powoli
Do 59 wzrosła liczba zakażeń koronawirusem w szpitalu w Wodzisławiu Śl. Lecznicę zamknięto. - Żona z synem przebywają na oddziale położniczym już od blisko tygodnia, są tam dosłownie uwięzieni - pisze jeden z mieszkańców regionu. Szpital odpowiada, że to efekt zbyt wolnego spływania wyników testów.
37 pracowników personelu i 22 pacjentów szpitala w Wodzisławiu Śl. jest zakażonych koronawirusem. Chorzy zostali przetransportowani do lecznic z oddziałami zakaźnymi. Personel, który mógł, wrócił do domu na leczenie i kwarantannę. Część osób, która nie chciała narażać bliskich na zakażenie zamieszkała tymczasowo odizolowana na terenie szpitala w Rydułtowach. Wodzisławska lecznica jest zamknięta i trwa tam postępowanie epidemiologiczne. Do naszej redakcji docierają sygnały rozgoryczonych rodzin pacjentów, którzy ze względu na sytuację zostali „uwięzieni”.
- Pacjenci szpitala w Wodzisławiu Śląskim są uwięzieni i oszukiwani bez podania konkretnej przyczyny. Żona z synem przebywają na oddziale położniczym już od blisko tygodnia, są tam dosłownie uwięzieni. Pacjentki - z małymi dziećmi z którymi powinny być już dawno w domach. Zostają - zamknięte nie wiadomo na jak długo. Żadna nie ma objawów, wszystkie czują się fizycznie dobrze...psychicznie nie jest już niestety tak kolorowo! - napisał na Facebooku pan Marcin.
Zwraca za to uwagę, że personel medyczny się zmienia. Dyrekcja tłumaczy, że w poniedziałek (6.04) podjęto decyzję o wymianie zespołów lekarskich i pielęgniarskich na większości oddziałów szpitalnych w Wodzisławiu Śl. Zwolniony z izolacji został zobowiązany do przestrzegania reżimu epidemiologicznego (m.in. kwarantanna w domu). Również pacjenci wypisywani ze szpitala są informowani o zasadach postępowania i konieczności zgłaszania do najbliższej stacji sanitarno-epidemiologicznej, działu epidemiologii lecznicy lub skorzystania z teleporady u swojego lekarza POZ w przypadku wystąpienia jakichkolwiek objawów koronawirusa.
A co z pacjentkami oddziału ginekologiczno-położniczego? Muszą czekać. Próbki wysłano tylko od trzech osób. Dwóch z personelu i jednej pacjentki. Nie miały typowych objawów zakażeń koronawirusem, a przeziębienia. Jednak na wszelki wypadek wysłano wymazy do analizy. Wyniki personelu okazały się negatywne. Wciąż nie jest znany wynik odizolowanej pacjentki.
- Na dwóch oddziałach w dalszym ciągu oczekujemy na wyniki badań testowych, które będą określały dalszy sposób postępowania, w tym w szczególności konieczność wykonywania kolejnych wymazów. Z Oddziału Neurologicznego z Pododdziałem Udarowym przygotowywane są pierwsze wypisy pacjentów, którzy zgodnie z zaleceniami lekarza prowadzącego nie wymagają dalszej hospitalizacji. Wypisy pacjentów z pozostałych oddziałów będą dokonywane niezwłocznie po uzyskaniu wyników badań umożliwiających zakończenie postępowania epidemiologicznego w poszczególnych częściach - wyjaśnia Krzysztof Kowalik, dyrektor szpitala w Wodzisławiu Śl.
Pacjenci i personel medyczny zgłaszają, że jest problem z dostępem do testów.
- Do badań kierowane są w pierwszej kolejności osoby, które miały styczność z zakażonymi. Kolejne próbki wysyłane są na podstawie postępowania epidemiologicznego. Niestety, to nie zależy od nas, że przepustowość laboratoriów jest taka, a nie inna. Wyniki z badań spływają bardzo powoli i nieregularnie. Czasem po 3, a czasem nawet po czterech dniach. Idealną sytuacją byłoby zamknięcie szpitala, pobranie próbek od wszystkich pacjentów i całego personelu, uzyskanie wyników i dalsze postępowanie. To nie jest możliwe i to nie jest zależne od nas. Jako szpital robimy wszystko, aby przyspieszyć ten proces - tłumaczy Krzysztof Kowalik.
W ciągu ostatnich dni w szpitalu w Wodzisławiu Śl. pobrano 281 wymazów. Tymczasem laboratoria w województwie śląskim dziennie wykonują tylko 500-600 badań.