Koronawirus wzbudza już taki lęk, że odpowiedzialny samorządowiec nie powinien go podsycać swoim zachowaniem
Burmistrz Wielunia wystraszył urzędników bezpośrednio po urlopie w północnych Włoszech wracając do urzędu. Koronawirus wzbudza już taki lęk, że odpowiedzialny samorządowiec nie powinien go podsycać swoim zachowaniem.
Czasem to, do czego zobowiązują przepisy niekoniecznie idzie parze z tym, do czego zobowiązuje zdrowy rozsądek. Burmistrz Wielunia po pobycie w północnych Włoszech, w poniedziałek 9 marca beztrosko przyszedł do pracy.
Gdyby kierował się zdrowym rozsądkiem, pozostałby w domu, a Wieluń od tej absencji zapewne by się nie zawalił. Z jednej strony chodzi o względy epidemiologiczne, z drugiej o lęki, które wzbudza już samo podejrzenie, że ktoś był na obszarze kojarzonym z koronawirusem.
Być może nieobecność w poniedziałek grupy urzędników z dwóch wydziałów urzędu miejskiego była spowodowana informacją, że burmistrz wrócił z północnych Włoch i przychodzi do pracy. Teraz naprawdę niewiele trzeba, żeby wzbudzić panikę. Fakt, burmistrz postanowił, że będzie jednak pracował zdalnie. Cóż, mógł na to wpaść dzień wcześniej...