Koronawirus zrobił kampanię prezydentowi [rozmowa]
Rozmowa z dr Magdaleną Nowak- Paralusz, politolożką i socjolożką z WSB w Toruniu.
Dowiedzieliśmy się czegoś o sobie w czasach pandemii?
Nie potrafiliśmy się połączyć nawet w czasie epidemii. Politycy podzielili nas na całego, w ogóle nie zwracali uwagi na koszty społeczne. A przecież jako naród potrafiliśmy w trudnych chwilach - bez względu na poglądy - zjednoczyć się. I coraz mniej z nas oczekuje takiego zjednoczenia. Także coraz mniej osób uważa, że jakiekolwiek zjednoczenie jest możliwe. Przez ostatnie 10 lat politycy tak bardzo pogłębiali podziały między nami, że tego Rowu Mariańskiego nie da się szybko zakopać.
A gdybyśmy szukali pozytywów? Pospolitego ruszenia szyjącego maseczki, gdy zawiódł rząd.
To są przyczółki społeczeństwa obywatelskiego poza polityką. Inicjatywa oddolna jest niesamowita. W tym wymiarze zawsze jesteśmy sobie bardzo pomocni. Od pomocy sąsiedzkiej w bloku, po wspieranie medyków. Nie zawiedliśmy w wymiarze ludzkich odruchów. W tym obszarze potrafimy współdziałać dla dobra wspólnego. Niestety, w polityce nie mogę znaleźć rzeczy pozytywnych.
Będą wybory?
Myślę, że tak, ale rządzący pewnie nie podjęli jeszcze decyzji, czy odbędą się one w maju.
Wszyscy pytają: skąd to wyborcze parcie?
Odpowiedź jest prosta: idzie kryzys! W pandemii koncentrujemy się na tym, żeby było jak najmniej zgonów, żeby nasze zdrowie ucierpiało jak najmniej. Natomiast nie wszyscy myślą o kosztach ekonomicznych. Poznamy je w najbliższych miesiącach. Wtedy okaże się, że życie nie jest takie piękne, jak się wydawało. Codziennie w gospodarce rośnie dziura, którą trzeba będzie zasypać. Tylko skąd wziąć na to pieniądze? Może trzeba będzie ciąć wydatki? Już dziś wstrzymano podwyżki w instytucjach samorządowych i rządowych. Coraz częściej mówi się o ograniczeniach w sferze publicznej. Nie mówimy o tysiącach ludzi, którzy stracili źródła dochodu. Przy okazji świąt mówiło się dużo o stratach w turystyce, ale mnóstwo małych i większych firm nie pracuje. Politycy wiedzą, że obudzimy się w naprawdę trudnej rzeczywistości i ktoś będzie musiał ponieść konsekwencje.
Kto?
Partia rządząca. Jarosław Kaczyński zdaje sobie z tego sprawę. Wie, że jeśli wybory odbędą się później, kiedy urośnie niezadowolenie społeczne - to stracą swojego prezydenta. Jeżeli Andrzej Duda nie wygra w pierwszej turze, to przegra wybory. A przecież chcą utrzymać władzę, bo prezydent z PiS umożliwi przeprowadzanie projektów niekoniecznie zgodnie nawet z własnymi wcześniejszymi poglądami, a inne sprawy pozwoli ukryć.
Ponad dwa lata temu politycy PiS byli przeciwni głosowaniu korespondencyjnemu, bo umożliwia, ich zdaniem, fałszerstwa. Dziś stoją za tym murem.
A czy Andrzej Duda nie mówił wcześniej o kolesiostwie i o tym, że wszyscy są równi wobec prawa? Trzeba przypominać manewry wokół konstytucji, sądów, itd.? Kiedy Polacy w święta siedzieli w domach i - zgodnie z rządowymi nakazami nie odwiedzali swoich bliskich, nie chodzili na cmentarze - to cała wierchuszka PiS składała wieńce pod pomnikiem smoleńskim, a prezes Kaczyński pojechał na zamknięty cmentarz. Pokazuje to, że politycy PiS są ponad prawem, nawet ponad tym, które sami stanowią.
Jeśli wcześniejsze afery ujawniane przez media nie wpływały na spadek poparcia dla PiS, to czy takie zachowanie przejdzie również bez echa?
W przypadku wielu afer analitycy zastanawiali się, jak to jest możliwe, że one nie zmniejszyły poparcia dla rządu. Tymczasem nadchodzący kryzys będzie dużą przeszkodą dla rządzących, dlatego tak bardzo potrzebny jest im prezydent. Proszę zauważyć, jak zmieniła się retoryka ministra zdrowia. Byłam ciekawa, czy do końca zostanie lekarzem, czy też zamieni się w polityka. I ostatnie jego wypowiedzi pokazują go jako polityka. To się wpisuje w tę siłę parcia na wybory. Wcześniej apelował: „zostańcie w domu, bo wirus nie jest opanowany”, a kiedy zaczęła się dyskusja o terminie wyborów, nadal twierdził, że zrobi wszystko dla zdrowia pacjenta. I duża część Polaków mu uwierzyła. A co teraz mówił na temat wizyty na cmentarzu Jarosława Kaczyńskiego i składania wieńców przez polityków PiS? Jego jedyna uwaga dotyczyła zbyt małych odstępów między politykami!
Wyborców PiS nie zbulwersuje zachowanie prezesa i polityków PiS?
Prezesowi Kaczyńskiemu twardy elektorat wybaczy wszystko. Uwierzą ślepo w każde słowo prezesa oraz w to, w jaki sposób zostanie przedstawione jego działanie. Proszę zauważyć, że w przestrzeni publicznej dość późno pojawiła się informacja, że oto Jarosław Kaczyński reprezentował wszystkie rodziny smoleńskie. Był reprezentantem 96 osób, które wtedy zginęły, i on, w imieniu wszystkich, składał kwiaty w tak ważną rocznicę. Tylko przypomnę, że przy wyborach prezydenckich chodzi o przekonanie także elektoratu umiarkowanego i niezdecydowanego. Co zrobią te grupy? Zbojkotują wybory? Wtedy zagłosuje twardy elektorat PiS. Jeśli dojdzie do takiej sytuacji, to mandat prezydenta będzie słaby.
Przy szacowanej frekwencji 20-30 procent nie może być inny. Jeśli Andrzej Duda wygrałby przy takiej frekwencji, to przez pięć lat wszyscy będą mu o tym przypominali.
To spójrzmy na to z punktu widzenia interesu politycznego. Czy dla prezesa ugrupowania, które zyska prezydenta, będzie istotne, czy zagłosuje na niego 10 czy 15 procent wyborców? Nie! Ważne, żeby wśród nich znalazła się połowa plus jeden, która zagłosuje na ich kandydata. Po co? Bo będą mieli swojego prezydenta. A to, że słaby mandat?! Media publiczne odpowiednią retoryką wszystko opinii publicznej wyjaśnią.
Małomiasteczkowy i wiejski elektorat PiS głosował w rytmie: na mszę do kościoła, a później na głosowanie. Głosowanie korespondencyjne zakłóci ten rytm.
Będzie dużo trudniejsze. A przecież mamy też księży wyłamujących się z kwarantanny. Odprawiają msze dla większej liczby osób. W niektórych przypadkach agitacja będzie duża. Mamy całą machinę telewizji publicznej, która dla części Polaków jest jedynym oknem na świat w tych czasach. Jaką wizję tam się przedstawia? Kto skomentuje ostatnie ataki telewizji publicznej na poszczególnych dziennikarzy? To pokazuje, do jakiego poziomu zniżamy się w tej wojnie politycznej.
Nie my, a telewizja rządowa.
Patrzę na nas jak na całość. Jeśli pozwalamy na taką debatę publiczną, bo to my na nią pozwalamy, to po prostu smutne. Przy okazji wyciąga się z kapelusza projekt Kai Godek. Tuż przed wyborami, czyli wiadomo po co, bo niekoniecznie rzecz dotyczy terminów, które są majowe. Przecież takie działanie ma skonsolidować bardzo konserwatywny elektorat i zachęcić zwolenników np. Konfederacji; żeby głosowali.
W czasie koronawirusa PiS wyciąga obywatelskie projekty ustaw w sprawie prawa antyaborcyjnego, karania za edukację seksualną, zakazu odszkodowań za przedwojenne mienie żydowskie czy polowania z udziałem dzieci!
Specjaliści kampanii wyborczej Andrzeja Dudy mają wiedzę, kunszt, znają socjotechnikę. PiS ma od tego świetnych fachowców pięknie wyczuwających nastroje społeczne. Wiedzą, że jest problem z wyborcami niezdecydowanymi i umiarkowanymi, na dodatek bardzo dużo osób nie pójdzie na wybory, jeśli będą one zagrażały ich życiu i zdrowiu. To zrobili wrzutkę, by zmobilizować poparcie polityczne. Tak naprawdę robią to tymi projektami obywatelskimi.
Andrzej Duda miał fatalny początek kampanii wyborczej. Koronawirus wywindował jego poparcie?
Oczywiście. Pięć lat temu przespali ten moment specjaliści od wyborów Bronisława Komorowskiego, teraz groziło to Andrzejowi Dudzie. Tylko pamiętajmy, że „pociągowym” kampanii miała być Beata Szydło, ale wypadła. Poza tym przygotowywali kampanię pod Donalda Tuska, a Platforma wystawiła Małgorzatę Kidawę-Błońską i musieli przemodelować całą kampanię, bo w Kidawę-Bońską nie było łatwo uderzać. A później ona sama dostarczyła PiS amunicję do ataków na siebie. Po słabym początku kampanii Andrzeja Dudy przyszedł koronawirus, który - jak każda sytuacja kryzysowa - wspomaga rządzących, chyba że sobie totalnie nie radzą. Dlaczego ministerstwo zakneblowało konsultantom wojewódzkim możliwość wypowiadania się na temat zarażonych osób? Bo ich wypowiedzi nie były spójne z wiadomościami przekazywanymi przez ministerstwo zdrowia! Dzięki temu rządzący wywołują wrażenie, że państwo sobie radzi.
Szczególnie, kiedy premier staje na tle największego na świecie samolotu z pomocą z Chin. Choć taki transport powinien pojawić się w Polsce miesiąc - dwa miesiące temu.
Czy było to tak wielkie wydarzenie, że aż musiał w nim uczestniczyć premier? Musiał witać samolot z materiałami jednorazowymi dla medyków? Zrozumiałabym tę sytuację, gdyby stanęli tam specjaliści, może minister zdrowia, chociaż to nie ta ranga. Premier?! Przecież to tylko samolot. Duży, ale jaka wtopa była wokół tego, co dostarczył! Zaczęliśmy od siedmiu milionów maseczek, a skończyliśmy na milionie. Miało być 400 ton, a przyleciało 80! Wróćmy do opozycji. Ona nie potrafiła tego wygrać. PiS przydarzały się tak duże wtopy, że w innych demokracjach moglibyśmy mówić tylko w jeden sposób: ktoś przez to przegrał wybory. A tu nie tylko nie przegrywa, a jeszcze rośnie mu w sondażach. Kluczem do sukcesu Dudy jest nie tylko koronawirus, ale i słabość opozycji. I brak pomysłu na kampanię kogokolwiek z opozycji. Co prawda lepszą niż Kidawa-Błońska ma Kosiniak--Kamysz, ale i tak za słabą, żeby wygrać z Dudą.
W sondażach Małgorzata Kidawa-Błońska spadła na trzecie miejsce po tym, kiedy zawiesiła - nie zawiesiła swoją kampanię.
Nie potrafią się zdecydować: bojkotują te wybory czy nie. Przez to wyborcy też nie mają pojęcia, czy ona startuje, czy nie? To jest największy błąd Małgorzaty Kidawy-Błońskiej. To, że popełniała wcześniej jakieś gafy, to można było łatwo wytłumaczyć w komunikacji politycznej. Natomiast to, co robi sztab, bo to chyba robota sztabu, to pokazywanie braku konceptu na wygranie wyborów. Oni nie wiedzą, czego chcą. Takie na dwoje babka wróżyła. W przypadku walki wyborczej, bo trzeba to nazwać walką, okazuje się, że nie ma o czym rozmawiać. Nie wiadomo, czy kandydatka chce, czy nie chce. Jest grzeczna, a wszyscy lubimy kulturalnych ludzi, ale kiedy idzie się na wojnę, to stosuje się różne chwyty, żeby wygrać. Głównym elementem decydującym o wygranej jest strategia, a w tym przypadku po prostu jej brak.
Kandydat Władysław Kosiniak-Kamysz okazał się tygrysem?
Tygryskiem, który pokazał pazurki. Próbuje coś nimi zahaczyć, ale on chyba za szybko wystartował ze swoją kandydaturą w wyborach prezydenckich przy jednak małym PSL. Kampanię ma słabą, ale i tak najlepszą z całej opozycji. Czasami próbował kąsać. Ostatnio dopytywał się o strategię rządu na kilka miesięcy, czy rząd ją pokaże. Słusznie! Przedsiębiorcy chcą usłyszeć plan na kilka miesięcy z informacją, że ona obowiązuje na dzisiejszy stan zakażeń. Jeżeli się zmieni, to będziemy modyfikowali plany. Kosiniak-Kamysz o tym powiedział, gdzieś to poszybowało i nikt się tym nie zajmuje. To największy problem jego kampanii. Miał kilka fajnych wypowiedzi, ale przeszły bez echa. To słabość sztabu, czy ten kandydat nie jest atrakcyjny dla mediów?
Szymon Hołownia miał być nadzieją ponadpartyjnego kandydata.
Tylko od początku nie mógł się zdecydować, czy idzie w kampanię negatywną, czy nie. Ażeby wygrać z Dudą, powinien wypunktowywać jego słabości. Przecież to samo zrobił Duda z Komorowskim. Wypunktowywał błędy przeciwnika i wygrał. Wydawało się, że Hołownia zacznie to robić, ale odpuścił. A teraz znowu niby zaczyna, mówi, że skończyło się bycie miłym, ale nie idą za tym konkretne kroki. W polityce ważna jest zasada: nie mów o tym, co zrobisz. Tylko zrób. Wtedy możemy ustalać co dalej, w zależności od tego, jak zareaguje na to opinia publiczna. Opozycja powinna się dogadać, bo wiedzą, że nie wszyscy kandydaci mają szanse na jakikolwiek sukces. Poza Hołownią, bo nie wiadomo, kim on jest: celebrytą, ekspertem? Pozostali mają dużo do zyskania we własnych kręgach partyjnych.
Krzysztof Bosak umacnia Konfederację, a Robert Biedroń - Lewicę.
Biedroń chce być budowniczym, a Bosak wzmocnić swoją pozycję w skrajnie konserwatywnych i narodowych obszarach. Kidawa-Błońska w Platformie, która nie wie, w którą stronę powinni pójść. Mieli duże pole do popisu. Zmarnowali wszystko. Teraz wszystkim zależy, żeby nie było wyborów, bo są słabi, a Dudzie zależy na wyborach, bo wie, że później je przegra. Stąd działania mające mobilizować twardy elektorat PiS, zachęcać elektorat narodowy i bardziej konserwatywny.
Można odnieść wrażenie, że Jarosław Kaczyński, nie patrząc na trwająca epidemię, zajmował się nieustannie kombinowaniem, jak być krok, dwa przed opozycją. Kiedy opozycja groziła, że wycofają się wszyscy kandydaci, to z kapelusza wyskoczyła kandydatura Marka Jakubiaka, któremu podpisy się same zebrały. Jak nie wybory tradycyjne, to zaraz wymyślili pocztowe. Demiurg?
Nie demonizowałabym prezesa. Jest całkiem sprawnym strategiem, ale nie tylko to mu pomaga. Ma w głowie swoją misję, ale otacza się słabymi ludźmi żądnymi władzy. A władza jest jednym z największych afrodyzjaków. Prezes musi mieć ludzi realizujących jego program. Historia będzie miała duży problem z oceną Jarosława Kaczyńskiego. Przecież on nikomu nie przystawia pistoletu do głowy. Jego ludzie robią to wszystko z własnej woli. Parcie na wybory? W retoryce PiS parcie na wybory wynika z tego, że oni chcą władzy. Dlatego to nie tylko geniusz Jarosława Kaczyńskiego. W ostatnich miesiącach popełnił on bardzo dużo błędów, tylko - jak to mówią - natura sprzyja najlepszym. Korona wirus pomógł. Przecież i bez niego w gospodarce widać już było symptomy spowolnienia. A teraz powiedzą: to nie nasze złe zarządzanie zasobami państwa, a wirus sprawił, że musimy zwalniać, ograniczać i zabierać. Wspomnę o Gowinie. Jarosław Kaczyński myślał, że Jarosław Gowin w swoim zaślepieniu i wielkiej chęci dzierżenia władzy kupi wszystko. Okazało się, że Gowin nie chce brać odpowiedzialności polityczno- etycznej. Złożył rezygnację, nie jest wicepremierem, ale nie doprowadził do tego, że jego partia wyszła z rządu, tłumacząc się tym, że nie można osłabiać kraju w tak kryzysowym momencie. Gowin pokazał wielką odpowiedzialność za państwo. Tylko czy jego wyborcy to kupią?
Jeden z amerykańskich magazynów sklasyfikował Polską w gronie 30 państw wykorzystujących pandemię do zwiększenia represji wobec obywateli.
Smutne jest to, że w ciągu ostatnich lat Polacy pozwolili sobie bezrefleksyjnie ograniczyć pewne prawa. Konstytucja? Sędziowie? Przecież nas to nie dotyczy! A jednak się okazuje, że to się przekłada na każdego Polaka, tylko odczujemy to później. Brakuje nam refleksji społecznej, że te wszystkie ograniczenia w którymś momencie odbiją się społeczeństwu czkawką.
Kto wygra wybory?
Jeżeli będą w maju - Andrzej Duda. Jeżeli w czerwcu - Andrzej Duda. A potem? Zobaczymy.