Koronowirus: Najem krótkoterminowy zawieszony. Apartamenty na doby stoją puste. Niektóre można wynająć na dłużej. Branża pełna obaw
Apartamenty na doby stoją puste. Specustawa uchwalona w związku z epidemią koronawirusa zakazała najmu krótkoterminowego. Właściciele apartamentów wynajmowanych na doby turystom i przyjeżdżającym w interesach liczą straty i nie ukrywają obaw. Niektórzy próbują wynająć swoje nieruchomości tak jak jest dozwolone - na miesiąc lub dłużej. Ale specjaliści przewidują, że i tak wiele z nich nie przetrwa epidemii.
Apartament zamiast na dobę na miesiąc i dłużej - to sposób niektórych właścicieli apartamentów przeznaczonych do najmu krótkoterminowego na zapewnienie sobie jakichkolwiek dochodów. Ta grupa, wraz z branżą turystyczną, gastronomią i sklepami z galerii handlowych jako jedna z pierwszych zaczęła liczyć straty.
Apartamenty już nie na doby
- Sytuacja jest zła - mówi Aleksander Blumski, radca prawny zajmujący się rynkiem nieruchomości.
- Minister zdrowia wprowadzając stan zagrożenia epidemicznego bezterminowo zakazał prowadzenia najmu krótkoterminowego. Apartamenty stoją więc puste, a ich właściciele nie zarabiają. W tragicznej sytuacji są ci, którzy nie mają innego źródła dochodu lub zainwestowali w apartamenty na kredyt.
Najem krótkoterminowy na szerszą skalę pojawił się mniej więcej 10 lat temu. Stanowi uzupełnienie oferty hotelarskiej. W Poznaniu początkowo były to przede wszystkim apartamenty adresowane do gości targowych, z czasem rozwinęła się także szerzej oferta adresowana do turystów.
Prowadzenie miejsc krótkotrwałego zakwaterowania nie podlega szczególnym regulacjom prawnym (jak hotele czy najem długoterminowy). W praktyce więc działają one w różnych formach prawnych. Działalność ta rozmaicie jest traktowana przez właścicieli - dla części to działalność dodatkowa, dla innych główne lub nawet jedyne źródło dochodu.
- Ci ostatni są w najtrudniejszej sytuacji - podkreśla Aleksander Blumski. - Część z nich przeznaczy swoje apartamenty na najem długoterminowy. Z całą pewnością rynek najmu krótkoterminowego w Poznaniu się przerzedzi.
Ile w Poznaniu jest apartamentów przeznaczonych do najmu krótkoterminowego? Trudno to dokładnie oszacować. Prawdopodobnie można mówić o kliku tysiącach lokali. To mniej niż w Warszawie czy Krakowie, ale zdaniem specjalistów w przeciwieństwie do tych miast poznański rynek na miesiące przed wybuchem epidemii koronawirusa był nasycony. To sprawiało, że ceny najmu były niższe. Właścicielom może być więc tym trudniej przetrwać przymusową przerwę w najmie.
Najem długotreminowy uratuje sytuację?
Część z nich proponuje wynajem apartamentów na dłużej. Na taki krok zdecydowała się między innymi Beata Szygenda, właścicielka Bliss Apartments przy ul. Ogrodowej. Ceny są negocjowane na bieżąco.
- Od 14 marca mamy zakaz prowadzenia działalności związanej z najmem krótkoterminowym, zakaz nie dotyczy najmu długoterminowego. Stosujemy się do obecnie obowiązujących przepisów, stąd pomysł na długi termin. Nie chodzi tu o kwarantannę, gdyż nie zgłaszaliśmy naszych obiektów nigdzie, aby mogły być wykorzystane do tych celów - podkreśla.
Turystów brak, ale jak się okazuje i dla mieszkańców Poznania taka oferta może być atrakcyjna.
- Zgłaszają się do nas osoby, które np. mieszkają z osobami przewlekle chorymi np. astmatykami, a do pracy musza jeszcze chodzić. Nie chcąc ich narażać, wolą dla siebie wynająć mieszkanie na miesiąc czy dwa
- relacjonuje Beata Szygenda. - Wśród zainteresowanych najmem są też osoby, które muszą pracować w domu zdalnie, jednak nie zawsze mają sprzyjające ku temu warunki np. z powodu małej powierzchni czy licznej rodziny, więc chcą wynająć kawalerkę do mieszkania, ale też aby móc wypełniać rzetelnie swoje obowiązki w pracy. Liczymy jak wszyscy, że jest to sytuacja tymczasowa, więc staramy się dostosować do niej i przejść przez ten ciężki dla wszystkich czas z jak najmniejszymi stratami - dodaje.
Niepewna przyszłość
Co dalej? Tak jak w innych branżach wiele będzie zależało od tego, jak długo potrwają ograniczenia związane z epidemią.
- Jeśli potrwają zbyt długo, sytuacja tego rynku będzie dramatyczna - twierdzi dr Sławomir Palicki. - Ale jest i bardziej optymistyczny scenariusz. Po okresie ograniczeń może nastąpić zwyżka ruchu turystycznego. Polacy będą chcieli nadrobić zaległości. Część osób może zrezygnować z wyjazdów zagranicznych i podróżować w kraju. To pozwoli branży odrabiać straty i zapewne spowoduje zwyżkę cen.
Dr Palicki nie przewiduje, by apartamenty wynajmowane dotąd na krótkie terminy zasiliły rynek mieszkań.
- To zupełnie innego rodzaju inwestycje i inni inwestorzy - podkreśla. - Obydwa rodzaje najmu mają swoją odmienną charakterystykę, gdy chodzi o zysk i ryzyka. Raczej nie będą skłonni zmieniać swojej pozycji, choć oczywiście mogą się zdarzyć sytuacje, gdy kogoś zmuszą do tego okoliczności. Teraz jednak trudno cokolwiek przewidzieć.
Deweloperzy czekają
Na ile zawirowania na rynku najmu krótkoterminowego odczują deweloperzy? To także trudne pytanie, chociaż szacuje się, że w przypadku niektórych budynków nawet połowa mieszkań może być kupowana na cele inwestycyjne.
Do tego, w najgorętszym dla rynku mieszkaniowego okresie w roku Polacy mają inne sprawy na głowie i o kupowaniu mieszkań czy to inwestycyjnych, czy to na własne potrzeby raczej nie myślą.
- Obecna sytuacja w Polsce i na świecie związana z COVI-19 może mieć zauważalny wpływ na popyt na nieruchomości. Eksperci z Rynku Pierwotnego, którzy zebrali informacje z krajów mocniej dotkniętych epidemią niż Polska potwierdzają okresowe obniżenie sprzedaży mieszkań
- mówi Marlena Zapalska, prezes spółki Proxin Investment, budującej w Poznaniu osiedle Nowe Ogrody. - Staramy się jednak robić swoje, a początek roku był dla naszej firmy bardzo udany. Sądzimy, ze Polacy nadal postrzegają zakup mieszkania jako bezpieczną lokatę kapitału.
W podobnym tonie o sytuacji mówi Michał Wawrzyniak, dyrektor ds. nieruchomości grupy Partner, budującej m.in. osiedle Śródka OdNowa 2 i Nadolnik Compact Apartaments.
- Sytuacja, w której się aktualnie znajdujemy, będzie miała wpływ na decyzje zakupowe klientów, nawet tych inwestycyjnych. Szacujemy, że decyzje te będą ograniczane, przynajmniej w najbliższym czasie. Nie sądzę jednak, by to miało wpływ na rentowność całej inwestycji - twierdzi.
Na drugim etapie inwestycji Nadolnik Compact Apartaments, w którym termin odbioru przypada dopiero na za dwa lata, klienci mogą jeszcze wstrzymać się z rezerwacją. Dwa lata to sporo czasu, sytuacja na rynku na pewno się zmieni na bardziej pozytywną. Poza tym, czy jest lepszy sposób na zabezpieczenie niż inwestycja w nieruchomości?
O brak klientów inwestycyjnych nie martwi się Agata Nowaczyk z poznańskiego biura sprzedaży EBF Development. Na osiedlu Reduta Nowe Podolany budowanym przez spółkę ich odsetek nie przekracza 1 proc.
- Bacznie obserwujemy rozwój wydarzeń związanych z epidemią koronawirusa w naszym kraju oraz na świecie. Możemy zakładać, że jeśli epidemię uda się opanować w przeciągu najbliższych miesięcy, nie powinna ona mieć znaczącego wpływu na naszą branżę w dłuższym terminie
- podkreśla.