Kostrzyn: Jeśli masz chore dziecko, musisz liczyć się z szukaniem pediatry
W naszym szpitalu nie ma pediatrii, przyjmuje tylko lekarz ogólny, który często odsyła nas do innych szpitali - skarżą się mieszkańcy Kostrzyna nad Odrą.
Oddział pediatryczny w Nowym Szpitalu w Kostrzynie nie istnieje od dziewięciu lat. Rodzice małych pacjentów są więc odsyłani stąd do szpitali z oddziałami dziecięcymi znajdujących się w Dębnie, Słubicach i Gorzowie. - Tam nie chcą nas przyjmować albo robią to z wielką łaską - twierdzi mieszkanka Kostrzyna.
Rodzice, szczególnie tych, którzy nie mają własnego samochodu, mają więc duży problem, żeby dostać się do pediatry. - To wstyd, żeby takie duże miasto, gdzie osiedla się teraz wiele rodzin z dziećmi, nie miało porządnego oddziału dziecięcego. Wielu osobom, które już tu zamieszkały, taka sytuacja po prostu nie mieści się w głowie - mówią Anna i Tomasz, młodzi rodzice z Kostrzyna. Inna matka dodaje: - Nie chodzi o cały oddział. Niech będzie chociaż lekarz pediatra, który przyjmie chore dziecko.
Jak to wygląda dziś w praktyce?
Jeśli dziecko z Kostrzyna zachoruje, to rodzic może z nim pójść do lekarza rodzinnego. Problem w tym, że ci przyjmują do 18.00. - Po tej godzinie zostaje nam tylko szpital, a tam pediatry nie ma - mówią rodzice. Potwierdza to Joanna Pachnicz, prezes kostrzyńskiej lecznicy. - Po godzinie 18.00 w naszym szpitalu przyjmuje lekarz ogólny. Pediatra nie pełni u nas stałych dyżurów. Jeśli jest wymagana pomoc pediatry, rodzice najczęściej muszą być odsyłani do ościennych szpitali, gdzie są oddziały pediatryczne - mówi prezes.
Najczęściej rodzice wybierają szpital w Słubicach
- Przyjmujemy naprawdę wielu małych pacjentów z Kostrzyna - podkreśla Wojciech Włodarski, prezes słubickiej lecznicy. Innego zdania są rodzice. - Owszem, zostaniemy w końcu przyjęci, ale ile się wcześniej musimy nasłuchać?! Pytają nas, dlaczego przyjechaliśmy akurat do Słubic, czy nie było innego lekarza, albo innego szpitala - twierdzi nasza rozmówczyni. - Nie jestem sama. O tym mówi bardzo wiele matek - dodaje. Szef słubickiego szpitala podkreśla, że zwykle „nie ma problemów z przyjmowaniem małych pacjentów z Kostrzyna”. - Ale teraz, kiedy w szpitalu mamy świńską grypę, te przyjęcia w znacznym stopniu ograniczyliśmy - przyznaje.
Problem jest też z przyjęciami do Gorzowa. - Tam, jeśli jest miejsce, to nas przyjmują. Ale teraz, kiedy panuje grypa, nie ma miejsc i też jesteśmy odsyłani z kwitkiem - twierdzi kobieta.
Jeszcze nie tak dawno poprzednie władze kostrzyńskiego szpitala zapewniały, że lecznica będzie zabiegała o kontrakt z NFZ na uruchomianie pediatrii.
W 2013 r. zapewniała o tym mieszkańców i radnych Katarzyna Lebiotkowska, ówczesna szefowa Nowego Szpitala w Kostrzynie. Wyznaczono już nawet piętro, na którym oddział ten miałby się znaleźć. Oddział miał mieć od 12 do 15 łóżek i ruszyć już w 2014 r. Z planów nic jednak nie wyszło. - Nawet gdybyśmy chcieli uruchomić taki oddział, to NFZ nie rozpisuje nowych konkursów. Przedłużane są na razie już istniejące umowy - tłumaczy prezes Pachnicz.
Zapytaliśmy o to w lubuskim oddziale Narodowego Funduszu Zdrowia w Zielonej Górze. - Nie ma podstaw na ogłoszenie nowego konkursu na opiekę pediatryczną w powiecie gorzowskim - stwierdziła jego rzeczniczka Sylwia Marchel - Nowak. NFZ już od kilku lat podkreśla, że kostrzyński szpital nie ma statusu powiatowego i w związku z tym nie musi mieć pediatrii. Fundusz podkreśla, że „łóżka pediatryczne” dla powiatu gorzowskiego są w lecznicy w Gorzowie i z niej powinni korzystać także mali pacjenci z Kostrzyna.