Koszary w Toruniu. Sam remont budynków to nie rewitalizacja! Ważni są ludzie
Zabytkowe koszary w Toruniu wyremontowano w ramach gminnego programu rewitalizacji za 5,2 mln zł. Ale zamiast "efektu wow" jest ogólne niezadowolenie. - Bo sam remont budynku to żadna rewitalizacja - podkreśla Maciej Krużewski, ekspert w tej dziedzinie.
Zobacz wideo: Kleszcze wciąż aktywne. Jak się przed nimi chronić?
[video]72541[/video]
Skąd to ogólne niezadowolenie po tak kosztownym remoncie zabytkowych koszar na Bydgoskim Przedmieściu w Toruniu? Zakład Gospodarki Miejskiej zarządzający tymi gminnymi budynkami narzeka, że "mieszkańcy remontu nie uszanowali i nie ma tygodnia bez dewastacji".
[polecany]25488995[/polecany]
Sami lokatorzy skarżyli się na uciążliwości długiego remontu, a teraz wielu czuje się urażonych słowami urzędników ("Mieszka tu wiele normalnych ludzi, którzy niczego nie niszczą"). A poza tym wyremontowano domy od zewnątrz, pozostawiając w stanie odrażającym, takim jak od dekad, klatki schodowe.
Efektami takiej "rewitalizacji" trudno się chwalić. - Bo to jeszcze nie jest żadna rewitalizacja. Nie jest nią nawet najkosztowniejszy remont budynku. Z poziomu zarządzających Toruniem i urzędników brak zrozumienia dla procesu i celów prawdziwej rewitalizacji, która zdegradowane obszary miasta ma wyprowadzać z kryzysu i nadawać im nowe funkcje. To proces dotyczący także ludzi, dla ludzi i z udziałem różnych stron społecznych realizowany - mówi Maciej Krużewski, radny miejski i specjalista od rewitalizacji. Przed laty jako urzędnik miejski wprowadzał w Toruniu pierwsze tego typu programy, a potem zajmował się rewitalizacją jako urzędnik marszałkowski.
Zabytkowe koszary w Toruniu. Co się tutaj wydarzyło za miliony z Brukseli?
Zabytkowe koszary to budynki przy ul. Mickiewicza 146, 148 i 150 na Bydgoskim Przedmieściu. W należących do miasta budynkach z pruskiego muru jest 141 mieszkań, z czego połowa to socjalne. Mieszka tutaj ponad 500 lokatorów. Domy od lat błagały o remont.
[polecany]25494403[/polecany]
W ramach Gminnego Programu Rewitalizacji koszary zostały odremontowane za ponad 5,2 mln zł. Modernizacja dotyczyła elewacji, instalacji, stolarki okiennej i drzwiowej i nie tylko. Remont zakończył się w ub.r. Nie byłby możliwy, gdyby nie olbrzymie dofinansowanie z Brukseli. Unia Europejska wsparła remont trzech budynków na poziomie: 67, 84 i 86 procent.
-A teraz niszczone jest praktycznie wszystko, co możliwe. Wybijane są szyby w oknach, które zostały zrewitalizowane według specjalnego projektu dla zabytku. Urywane są klamki i okucia. Sprejowane są ściany. Po prostu ręce opadają... Nie ma tygodnia bez dewastacji. Każdy incydent zgłaszamy policji i ubezpieczycielowi - mówiła nam we wrześniu Monika Mikulska, dyrektor Zakładu Gospodarki mieszkaniowej w Toruniu.
Dorota Benz-Kostrzewska, rzeczniczka ZGM, dołożyła swoje smutne podsumowanie: "Niszczona jest stolarka okienna i drzwiowa, uszkadzane są zabudowy pionów. Tymczasem z umowy o dofinansowanie wynika zobowiązanie do utrzymania spójności projektu, w tym w należytym stanie technicznym, zgodnym z zakresem wykonywanych prac, przez minimum 5 lat od zakończenia inwestycji".
[polecany]25476695[/polecany]
Aby tę spójność projektu utrzymać, ZGM na bieżąco stara się teraz remontować to, co z remontu jest niszczone. Paradoks? Tak. I do tego kosztowny. - Od zakończenia prac, każdego miesiąca ponosimy kolejne koszty związane z usuwaniem skutków tych dewastacji - nie kryje rzeczniczka zakładu.
Sprawcy dewastacji? -Tu chcę podkreślić, że w większości budynki koszarowe zamieszkują normalni, porządni ludzie. Znam to środowisko, jeździłam tam, rozmawiałam. To rodziny, które chcą normalnie żyć. Niestety, jest tam również margines; jednostki, które niczego chyba nie potrafią uszanować - mówi dyrektor Monika Mikulska.
Co na to wszystko mieszkańcy koszar? Podczas długotrwałego remontu skarżyli się na związane z nim uciążliwości. Dziś wielu urażonych jest słowami o dewastacjach. -Mieszka tu wielu porządnych, normalnych ludzi, którzy niczego nie niszczą - podkreślają.
[polecany]25487701[/polecany]
Lokatorom koszar wielki remont niekoniecznie odmienił życie na lepsze. Otwierając drzwi mieszkań nadal, jak przez dekady, wychodzą na obrzydliwe klatki schodowe. Te przedstawiają sobą naprawdę obraz nędzy i rozpaczy. Czy w końcu zostaną wyremontowane? Raczej nie z miejskiego budżetu.
- Walcząc z tymi dewastacjami marną mam motywację do tego, by myśleć o jakimkolwiek remoncie klatek z naszego budżetu - mówi wprost dyrektorka ZGM. Ale mimo wszystko zakład zgłosił projekt remontu klatek, opiewający na 3,5 mln zł, do drugiego II naboru projektów z Rządowego Programu Odbudowy Zabytków.
Maciej Krużewski: -To pseudorewitalizacje robione "pod pieniądze z programu"
Czym tak naprawdę jest rewitalizacja? Najprostsza z definicji mówi, że rewitalizacja (dosłownie: ożywienie, przywrócenie do życia) jest procesem wyprowadzania ze stanu kryzysowego zdegradowanych obszarów miasta. Rewitalizacja to nie tylko remonty. Jej celem jest przywrócenie do życia zdegradowanej części miasta i uzupełnienie jej o nowe funkcje. To wprowadzenie takich zmian na obszarze części miasta, dzięki którym będzie się lepiej żyło, przebywało i pracowało.
[polecany]25488447[/polecany]
Rewitalizacja to też praca z ludźmi, z lokalną społecznością. I nawet jeśli remonty budynków i przestrzeni publicznych są najbardziej efektowne i tak najważniejsze jest przezwyciężenie kryzysu społecznego. Rewitalizacja jest długim procesem, a jej powodzenie zależy od zaangażowania wielu stron: mieszkańców, przedsiębiorców, organizacji pozarządowych, placówek edukacyjnych, instytucji kultury, uczelni wyższych, urzędów.
-W Toruniu brakuje zrozumienia sensu rewitalizacji. Miasto skupia się na remontach budynków, nazywając je rewitalizacjami. Tymczasem nie istnieje coś takiego jak "rewitalizacja budynku". Rewitalizacja zawsze dotyczy tez ludzi. U nas tymczasem, takie mam nieodparte wrażenie, realizuje się "rewitalizacje" (celowo w cudzysłowie) pod pieniądze i pod programy. Można zdobyć skądś środki na modernizację zniszczonej miejskiej zabudowy? To - buch! Tam uderzamy - krytycznie podsumowuje sytuacje toruński radny Maciej Krużewski, znawca rewitalizacyjnej materii.
Co zrobić, aby rewitalizacja koszar w Toruniu była prawdziwa i udana?
Krużewski jest krytyczny, ale ma do tego prawo i warto go słuchać. Gwoli sprawiedliwości odnotować jednak trzeba, że Gminny Program Rewitalizacji w Toruniu trwa od lat, a przyjęty był do realizacji głosami radnych. W jego ramach zrobiono już naprawdę wiele np .na starówce i w innych rejonach miasta. I, bez wnikania teraz w szczegóły, kilka miejsc udało się naprawdę ożywić, a nie tylko odremontować.
[polecany]25494109[/polecany]
Czy miliony już zainwestowane w koszary to źle ulokowane pieniądze? Czy ogłaszać trzeba w żałobie fiasko ich rewitalizacji? Absolutnie nie, skoro ta jest przecież procesem. I to długotrwałym. Tak naprawdę nic nie jest jeszcze stracone. Przyjąć należy, że remont zapoczątkował zmiany. Działania rewitalizacyjne trzeba jednak pojąć szerzej, objąć nimi ludzi i konsekwentnie realizować.
-Koszary to dziś bardzo duży i jednorodny kompleks, przede wszystkim, jeśli chodzi o lokatorów właśnie (połowa mieszkań to socjalne-przyp.red.). Być może trzeba zdecydować się na takie zmiany, jakie zaczęto wprowadzać w owianym zła sławą kompleksie bloków socjalnych przy ul. Olsztyńskiej w Toruniu, gdzie mieszkańców zaczyna się "mieszać"- podpowiada Maciej Krużewski.
Z pewnością natomiast trzeba w zmiany w koszarach zaangażować ludzi dla ludzi. -Oddać pole do działania organizacjom pozarządowym, streetworkerom, animatorom pracy z dziećmi - wylicza radny. -A jeśli chodzi o ten bolący remont klatek schodowych, to warto rozważyć uczestnictwo w nim samych lokatorów, choćby częściowo.
[polecany]25466767[/polecany]
Rewitalizacja udana powinna za kilka lat skutkować nie tylko odnowionymi elewacjami oknami i wnętrzami koszar, ale i nową energią tego miejsca. -Wyższy standard życia? Tak, o to również chodzi. Ale i o nowe funkcje tego miejsca. Zieleń, bezpieczeństwo, duża i mała architektura, poczucie sprawstwa u ludzi - to wszystko jest razem ważne. Nie ma udanej rewitalizacji bez kompleksowego podejścia - kończy Maciej Krużewski.
WAŻNE. Jak to robią inni w Polsce? Przykład z Łodzi
- Projekt rewitalizacji okolic ul. Włókienniczej w Łodzi zakładał nie tylko remont szeregu kamienic, ale i upamiętnienie historii, budowę nowego pasażu z fontanną, placów zabaw, skwerków, miejsc parkingowych dla niepełnosprawnych i wielu enklaw zieleni na podwórkach.
- Ta okolica rewitalizowana jest etapami. Kolejny (Włókiennicza 2) miasto zamierza finalizować właśnie jesienią br. Od początku założono w całym projekcie działania "od ludzi dla ludzi".
- "Na obszarze działają Gospodarze i Latarnicy, którzy pomagają z przeprowadzkami oraz rozwiązywaniem trudnych problemów mieszkańców. Przed zakończeniem remontów, planowany jest szereg działań, których celem będzie poznanie przez mieszkańców nowych instytucji zlokalizowanych w tej okolicy" - zapisano w projekcie. Dodajmy, że w całą łódzką rewitalizację zaangażowanych jest wiele NGOS-ów.
- Gospodarze w Łodzi odpowiadają za koordynację przeprowadzek, działania informacyjne, diagnozowanie problemów związanych ze zmianą miejsca zamieszkania i pomoc w ich rozwiązywaniu. To oni sprawdzają, z jakimi trudnościami borykają się mieszkańcy oraz wskazują, dokąd mogą udać się po pomoc ekonomiczną. Wspierają mieszkańców w kontakcie z Wydziałem Windykacji Zarządu Lokali Miejskich i w uregulowaniu sytuacji mieszkaniowej. Pomagają uzyskać dodatek mieszkaniowy, proponują udział w programie odpracowania długu lub spłatę w ratach.
- Latarnicy natomiast wspierają mieszkańców w procesie zmiany życiowej, do której pretekstem może być przeprowadzka. Pracują z osobami, które są lub niebawem będą przeprowadzane w związku z trwającą rewitalizacją, ale same nie radzą sobie z rozwiązaniem swoich problemów i są gotowe przyjąć pomoc oraz podjąć wysiłek dokonania zmiany życiowej. Ze wsparcia Latarnika Społecznego mogą korzystać bez względu na status ekonomiczny – nie stosuje się tu typowych dla pomocy społecznej kryteriów dochodowych. Latarnicy towarzyszą mieszkańcowi np. podczas wizyt w urzędzie pracy i przeglądają z nim oferty zatrudnienia, pomagają finalizować sprawy w ośrodku pomocy społecznej. (Za: rewitalizacja.uml.lodz.pl).