Koszykarz Sokoła Łańcut: 1 liga to zupełnie inna koszykówka
Marcin Sroka przez kilkanaście lat występował na parkietach Polskiej Ligi Koszykówki. Przed obecnym sezonem 35-letni były reprezentant Polski trafił do 1-ligowego Sokoła Łańcut i swojego wyboru nie żałuje.
Sokół radzi sobie w tym sezonie świetnie. Siedem zwycięstw na początek, miał pan kiedyś taką serię?
Tak. W ekstraklasie nie raz wygrywało dziesięć spotkań pod rząd. Nie traktuję tego jako coś wyjątkowego, ale cieszę się, grą razem z drużyną, z każdego zwycięstwa, które odnosimy. Trzeba jednak pamiętać, że nie tylko my wygrywamy, jest w lidze kilka zespołów, które też świetnie sobie radzą, jak choćby Spójnia.
W ostatnim meczu pokonaliście Astorię Bydgoszcz 84:69, zdobył pan 24 punkty, rzucił trzy „trójki”. Brzmi imponująco...
To ile punktów zdobyłem nie ma w tej chwili znaczenia, jesteśmy drużyną, która wygrała i czy byłoby to jednym punktem czy dwudziestoma, nie interesuje mnie, liczy się dwa punkty, które są z przodu i z tego się cieszymy. Jesteśmy niepokonani i walczymy dalej o kolejne zwycięstwa. Teraz przed nami bardzo ważny mecz w Warszawie z Legią. Trzeba zapomnieć o meczu z Astorią, wracamy do pracy i szykujemy się na Legię.
Niepokojące są jednak te przestoje, tuż przed przerwą straciliście 10 punktów z rzędu...
Koszykówka to jest gra błędów i takie przestoje się zdarzają, grałem w ekstraklasie i nawet na najwyższym poziomie takie coś się jest niczym nadzwyczajnym. Ważne, że dowieźliśmy tę przewagę do końca, to pokazuje, że jest charakter w tej drużynie i potrafimy przetrwać gorszy moment, był przestój, ale przełamaliśmy ich napór. Wygrane nie przychodzą łatwo.
W waszym zespole jest wiele indywidualności...
To jest atutem naszej drużyny. Dobrze, że mamy w drużynie zawodników, z których niemal każdy może pociągnąć zespół w trudnym momencie, nie ma jednego lidera, tylko jest ich kilku. Tym będziemy wygrywać, mocnym składem, długą ławką, zawodnikami, którzy wchodząc zrobią różnicę.
Ma pan za sobą dwa bardzo dobre mecze, to oznacza, że zgrał się pan już z zespołem? Jak wiemy dołączył pan do drużyny nieco później niż inni...
Zgadza się. Dołączyłem później i to normalne, że potrzebowałem więcej czasu żeby się zgrać z resztą. Trochę gram w koszykówkę i wiem, że z każdym treningiem z każdym meczem poznajemy się z chłopakami coraz lepiej, na główną część sezonu powinien przyjść szczyt formy.
Długo był pan bez klubu, ale szykował się pan do sezonu?
To, że byłem bez pracy nie znaczy, że się nie przygotowywałem do sezonu. Trenowałem indywidualnie i z klubem. Z MKKS-em Rybnik, bo jestem z Rybnika. Każdy zawodowy sportowiec, nawet jak nie ma w żadnym klubie umowy, trenuje, nie tylko indywidualnie.
Ostatnie sezony spędził pan w Polskiej Lidze Koszykówki. Jak się panu gra w pierwszej lidze?
Jest to całkiem inna koszykówka, na pewno jest mniej poukładana niż w ekstraklasie. Więcej powiem pewnie po sezonie.
Trafił pan jednak do 1 ligi. Sokół Łańcut to dobry wybór?
Jak na razie jest super. Więc chyba dobry. Nigdy nie żałuję swoich decyzji, choć nie zawsze są one dobre.
Następny mecz w Warszawie z Legią. Myśli pan już o tym? Jak ograć Legię, która słabiej zaczęła sezon, ale na pewno jest groźna?
Nie widziałem jeszcze żadnego meczu z udziałem Legii w tym sezonie więc jeszcze nie wiem czy są groźni czy nie. Musimy zagrać dobrze w obronie, każde wygrane spotkanie zaczyna się od obrony. Jak będzie zobaczymy za kilka dni.