Kot dostał postrzał w brzuch. Kto strzelał?
- Mojemu pupilowi już nie pomogę. Ale może da się uczulić mieszkańców i ocalić inne zwierzęta - mówi Czytelniczka z Zielonej Góry.
- Do zdarzenia doszło w okolicy ul. Liliowej na Jędrzychowie - opisuje nasza Czytelniczka z Zielonej Góry. - Sąsiadka przybiegła do nas, mówiąc, że nasz kot leży bez ruchu. Na początku było podejrzenie, że jakiś samochód go potrącił. Ale ani miejsca, ani obrażenia na to nie wskazywały. Żałuję, że za późno zareagowałam i nie zdecydowałam się na obdukcję. Zrobiłam tylko w tym szoku jedno zdjęcie rany. Sąsiad, który był myśliwym i leśniczym, potwierdził, że to wygląda jak rana po postrzale z wiatrówki...
Jak opisuje nasza Czytelniczka do zdarzenia doszło w porze obiadowej, dlatego nie było żadnych bezpośrednich świadków zdarzenia.
- Mój chłopak wybiegł i okazało się, że kot był jeszcze ciepły, więc to musiało stać się kilka minut wcześniej. Kot dostał postrzał w brzuch. To była śmierć na miejscu... Mieszkamy niedaleko lasu, więc ktoś może nie miał na co polować w lesie i zaczął strzelać do kotów? Najgorsze jest to, że kot był taki młodziutki, wesoły, nikomu nic nie zrobił.
Czytaj więcej 7 marca w papierowym wydaniu "Gazety Lubuskiej" oraz w serwisie plus.gazetalubuska.pl