6 marca minęło pięć lat od tragedii, która wydarzyła się w najwyższych górach świata, na Broad Peak. Pod szczytem na zawsze został Maciej Berbeka i Tomasz Kowalski. Ciało Macieja nie zostało odnalezione. Ten fakt do dziś nie daje spokoju jego rodzinie. To jeden z powodów, dla których syn Macieja, Staszek zaczął się wspinać. Chce iść na Broad Peak. Planuje przejść ostatnią drogą taty i znaleźć odpowiedź, dlaczego góra zabrała mu ojca.
5 marca 2013, baza pod Broad Peak
***
Krzysztof Wielicki: godzina 18. Cisza. Do jasnej cholery, można osiwieć...
Łączy się Maciej Berbeka.
Krzysztof Wielicki: Słucham cię Maciek, gdzie jesteście do jasnej cholery?
Maciej Berbeka: Na szczycie, na szczycie...
Krzysztof Wielicki: A gdzie jest Adam?
Maciej Berbeka: Pół godziny wcześniej wszedł. Już schodzi.
Krzysztof Wielicki: Mógł się zgłosić gamoń jeden. Poza tym powinien był poczekać na was.
Bielecki nie połączył się z kierownikiem, ponieważ przesterowało mu się radio. Berbeka i Kowalski zaczęli schodzić razem. Z relacji himalaistów wynika, że szli wolno.
***
Po zdobyciu szczytu Krzysiek Wielecki wiedział, że najgorsze dopiero przed nimi. Miał złe przeczucia. Robiło się ciemno. Było późno, a zejście ze szczytu w nocy było szalenie trudnym zadaniem. Szczególnie, że zimą w Karakorum temperatura spada do -50 stopni. By dodać otuchy Maćkowi i Tomkowi rozpalili w bazie ogromne ognisko.
Chciał, żeby chłopaki patrząc w dół widzieli, że ktoś na nich czeka. Na pewno schodząc widzieli ten ogień. Być może to ostatnia rzecz jaką zobaczyli, umierając na górze. Ostatni sygnał dla nich, że dokonali niemożliwego. Jako pierwsi na świecie zdobyli Broad Peak zimą.
6 Marca 2013, Zakopane
Było chwilę po północy. Ewa spała niespokojnie. Nagle przebudziła się i zaczęła odmawiać koronkę. Umierała z Maćkiem. Ona już to wiedziała. Choć nie dostała jeszcze żadnej informacji. Zasnęła zaraz po skończonej modlitwie. Tak samo jak Maciej. On właśnie zasnął na zawsze.
Telefon w domu Berbeków zadzwonił około dziewiątej. To był Rysiek Gajewski. Rzucił krótko: „Wyłączcie telewizor”. To był moment, gdy Artur Hajzer, ówczesny kierownik Polskiego Himalaizmu Zimowego, miał przedstawić w mediach oficjalny komunikat. Ewa szybkim ruchem wykonała polecenie. Następny raz telewizor odezwał się trzy miesiące później.
Każdy kolejny dzień wyglądał tak samo. Mieli swój schemat. Ewa wyciągała z szafy coraz nowsze zdjęcia Maćka. Wysypywała je na stół. Analizowała każdą wspólną chwilę godzinami. Gdy zdjęcia robiły się wilgotne od łez, parzyła herbatę. Mijały tygodnie. Jej najstarszy syn - Krzysztof nie wrócił do pracy w Warszawie, młodszy Staszek nie pojechał do Gdańska, gdzie studiował grafikę, a Franek i Jan nie wrócili do szkoły.
Szok minął po kilku miesiącach. Ewa nie pamięta po ilu dokładnie. Te wszystkie dni po tragedii zlały się w jedną, wielką, ciemną masę. Wtedy zaczęła się obwiniać. Stawała przed lustrem i nie potrafiła popatrzyć sobie w oczy. Roztrząsała, co zrobiła nie tak. Dlaczego nie powstrzymała go przed wyjazdem. Głos w jej głowie krzyczał tylko "to twoja wina". A ona nie protestowała.
Ewa zawsze wiedziała, że to góry są dla męża najważniejsze. Uważała, że nie ma prawa powiedzieć mu, żeby został. Była żoną himalaisty. Godząc się na to, nie mogła czegoś mu zakazać. Tym było dla niej ich partnerstwo. Ona w domu z dziećmi, a on w górach.
Ewa zawsze nazywała wyprawy Maćka „naszymi”. Razem z nim zdobywała ośmiotysięczniki. Przed każdą wyprawą przygotowywała się razem z mężem. Przejmowała na siebie jego emocje i lęki.
Zdarzały się momenty zwątpienia. Ewa wielokrotnie chorowała pod nieobecność Maćka. Samotnie przeżywała kolejne ciąże. Dwa razy poroniła. Za tym drugim razem lekarze z trudem utrzymali ją przy życiu. Później przez miesiąc leżała w szpitalu. Maciek był wtedy w Karakorum. Odcięty od zasięgu. Nie miał o niczym pojęcia.
W pozostałej części tekstu przeczytasz:
- Jak rodzina Berbeków przez lata próbuje żyć z tragedią?
- Dlaczego Staszek nagle zaczął się wspinać?
- Jakie motywacje mają himalaiści i co ciągnie ich w najwyższe góry świata?
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień