Kraków daleko za stolicą. Zamiast ścieżek są plany
Ścieżki rowerowe miały rosnąć w Krakowie jak grzyby po deszczu. Na razie są głównie w planach. Zamiast 20-30 km rocznie, powstaje 7-9. Kraków powinien uczyć się od stolicy, tam jest 500 km tras.
W referendum w 2014 roku najwięcej głosów za, bo aż 175 tysięcy, miało pytanie obudowę ścieżek rowerowych w Krakowie. Środowisko rowerowe było zachwycone. Szybko powołano zespół ds. rozwoju infrastruktury rowerowej. Na lata 2015-2019 zaplanowano setki kilometrów tras. Wciągu trzech lat powstało jednak raptem 25 kilometrów nowych ścieżek.
W tym roku dojdzie dodatkowe siedem (na razie jest pięć). Tymczasem w Warszawie wciągu ostatnich czterech lat wybudowano prawie 250 kilometrów tras rowerowych. Jeszcze rok temu krakowscy urzędnicy zapowiadali, że do 2019 roku powstanie 140 km.
Gdy się patrzy na tempo inwestycyjne, wydaje się to nierealne. Teraz plany rozwoju infrastruktury rowerowej nalata 2017-20 zakładają, że do 2020 r. liczba tras rowerowych wzrośnie do ponad 250 km.
Tylko 25 kilometrów
Na koniec roku 2016 w Krakowie mieliśmy 159 km tras rowerowych. W ciągu trzech lat tempo budowy nowych było mizerne - w 2014 powstało ich raptem 7 km, a w kolejnych dwóch latach po 9 kilometrów.
- Na łączną długość ścieżek rowerowych składają się wydzielone drogi rowerowe oraz wspólne drogi dla rowerów i pieszych, chodniki oznaczone znakami C16 i T22 (droga dla pieszych z tabliczką „nie dotyczy rowerów”) oraz wały wiślane - tłumaczy Michał Pyclik, rzecznik ZIKiT.
Do infrastruktury rowerowej wliczane są też kontrapasy i kontraruch (29 km) oraz pasy rowerowe (1,8 km). Razem to blisko 190 km. I taką liczbę urzędnicy podali radnym podczas prezentacji planów rozwoju infrastruktury rowerowej na lata 2017-30 podczas obrad ostatniej komisji infrastruktury. - Do końca 2020 roku ta liczba zwiększy się do 253 km - zapowiada Łukasz Franek, wicedyrektor ZIKiT.
Nowy plan
Na lata 2017-2018 planuje się:
- przedłużenie ścieżki wzdłuż al. Solidarności (150 m),
- ścieżkę wzdłuż ulic Babińskiego i Skotnickiej (1,3 km),
- ścieżkę od Przybyszewskiego wzdłuż Armii Krajowej i Jasnogórskiej do granic miasta (4 km),
- ścieżkę wzdłuż Orzechowej, przez las Borkowski do Zawiłej, wzdłuż Zawiłej do ulicy Nowej Bartla (1,9 km),
- ścieżkę od ulicy Powstańców wzdłuż Strzelców i Lublańskiej do estakady wraz z dostosowaniem tunelu łączącego ulice Brogi-Rakowicka do ruchu rowerowego (dokładna długość jest jeszcze nieznana),
- ścieżkę od planowanej kładki łączącej Kazimierz z Ludwinowem wzdłuż ul. Konopnickiej do ronda Matecznego, następnie wzdłuż Kamieńskiego, wraz z kładką na tejże ulicy (4,7 km),
- ścieżkę wzdłuż Piasta Kołodzieja, Srebrnych Orłów i Wiślickiej (2,2 km),
- ścieżkę od Klasztoru Sióstr Norbertanek do istniejącego odcinka ścieżki przy moście Zwierzynieckim, od ul. Wioślarskiej do ul. Jodłowej,
- ścieżkę na odcinku wzdłuż alei 29 Listopada, od Żelaznej do Opolskiej (1,4 km).
- Ja już takie plany widziałem w 2015 roku. Wiceprezydent Tadeusz Trzmiel zapowiadał, że realizowane będzie to, co wypracował zespół po referendum. Do tego czasu nic z tego nie zrobiono - krytykuje radny Aleksander Miszalski (PO).
Na ironię zakrawa fakt, że więcej ścieżek budowano przed referendum. W 2011 r. powstało ich w Krakowie 14 km, w 2012 r. - 13 km, a w 2013 r. - 8,3 km.
Niedługo po referendum prezydent Jacek Majchrowski powołał zespół do spraw ścieżek rowerowych, który miał opracować plan ich rozwoju. W jego skład weszli urzędnicy ZIKiT i aktywiści miejscy. Zespół przyjął m.in. rekomendacje do Wieloletniego Planu Finansowego na lata 2015-2019 na samodzielne inwestycje rowerowe (ok. 112 km dróg rowerowych i ok. 1700 m kładek) w wysokości 145 mln zł. Rocznie miało powstawać ponad 20 km ścieżek. Z planów nic nie wyszło.
W 2017 tylko 5 kilometrów
W tym roku powstały ścieżki na ul. Opolskiej (od ul. Weissa do kładki, 1,3 km, prawie 2 mln zł), na ul. Kocmyrzowskiej (od ul. Obrońców Krzyża do ul. Fatimskiej, 0,5 km, ponad 1 mln zł) oraz na ulicach Wielickiej, Teligi i Ćwiklińskiej (3,2 km za blisko 3,4 mln zł). Razem 5 km. Z czego dwie ostatnie to tzw. Zintegrowane Inwestycje Terytorialne (ZIT), które współfinansuje województwo ze środków europejskich.
Miasto własnych inwestycji prawie w ogóle nie ma. Na ten rok zaplanowano jeszcze dwa ZIT-y: ścieżkę wzdłuż ul. Nowohuckiej (od ul. Wysockiej do ul. Stoczniowców z wyłączeniem mostu, 2,7 km, 4 mln zł) oraz budowę ścieżki wzdłuż ul. Zakopiańskiej (od ul. Brożka do przystanku Sanktuarium, 0,6 km, 1,2 mln zł).
- ZIT-y są rozpisywane, więc pewnie będą realizowane. A co z resztą? Co z własnymi inwestycjami miasta, co z tym co wypracował zespół poreferendalny? - pyta radny Miszalski.
Przykładem nieudolnego podejścia do budowy ścieżek są Łagiewniki. Już w 2014 r. planowano ścieżkę od ronda Matecznego do ulicy Zbrojarzy. W 2015 r. aż w trzech przetargach nie udało się wyłonić wykonawcy. Inwestycję trzeba było podzielić. Dopiero na koniec roku powstała ścieżka na Wadowickiej. Odcinek na Zakopiańskiej do tej pory nie może się doczekać realizacji. Dlaczego ścieżki powstają tak wolno?
- To dobre pytanie do prezydenta, bo to jest skandal. W Warszawie budżet na inwestycje rowerowe zwiększył się znacznie. U nas tymczasem nie dzieje się nic - mówi Marcin Dumnicki, prezes stowarzyszenie Kraków Miastem Rowerów.
Dumnicki nie wierzy w nowe plany urzędników. Jego zdaniem one też nie będą realizowane. - To nieudolność i złe przygotowanie, przetargi były źle oszacowane. Od 10 lat czekamy na kilkaset metrów odcinka na trasie do Tyńca. Urzędnicy albo nie chcą, albo nie umieją - kwituje.