Polska jest krajem kopców. Mamy ich około 350. Najwięcej, bo aż 40, jest związanych z insurekcją kościuszkowską i z osobą Tadeusza Kościuszki. Miastem kopców można śmiało nazwać Kraków. Ma ich aż trzynaście! Właśnie odrodziła się idea budowy kolejnego kopca. W hołdzie Janowi Pawłowi II.
Po raz pierwszy zaczęto przymierzać się do realizacji tego pomysłu równo dwadzieścia lat temu. Jednym z pomysłodawców był znany historyk prof. Andrzej Nowak. Do dzisiaj wielki orędownik budowy kopca w hołdzie papieżowi Polakowi.
W Krakowie przymierzano się - i to kilka razy - do usypania papieżowi kopca. W 2015 r. taki pomysł przedstawił w krakowskiej kurii Leopold Rene Nowak, aktor, reżyser, publicysta, działacz kulturalny i wydawca w jednej osobie. - To byłby hołd i wyraz wdzięczności za dokonania Jana Pawła II - mówił reporterce „Dziennika Polskiego” inicjator projektu. Miał to być „kopiec dorównujący lub przewyższający istniejące już krakowskie kopce”, sypany przez całe społeczeństwo, „tak jak to robiono przed wiekami”. Kopiec miał powstać w rejonie Dębnik, Zakrzówka bądź Pychowic. Leopold R. Nowak przedstawił swój projekt w krakowskiej kurii. Jednak kościelna władza odnosiła się z rezerwą do tego pomysłu. Ks. Marek Głownia, ówczesny dyrektor administracyjny kurii, mówił wręcz, że „plan wydaje mu się szalony i że to nie czas na budowanie kopców i pomników”.
Bardziej zaawansowane były starania o budowę kopca w hołdzie papieżowi Polakowi podejmowane w latach 2002-2005. Powstało nawet stowarzyszenie budowy kopca. Na jego czele stanął Wiesław Sygnet, właściciel jednego z krakowskich zakładów poligraficznych. Kopiec, który zamierzali wznieść członkowie stowarzyszenia za pieniądze sponsorów, miał być najwyższy w Krakowie. Z dwoma tarasami połączonymi kolejką linową, odciskiem stopy Jana Pawła II na stoku oraz trójwymiarową postacią papieża na szczycie.
***
Idea usypania kopca św. Janowi Pawłowi II i tym razem nie zyskała aprobaty Kościoła, chociaż wspierało ją wielu krakowian. M.in. znany historyk prof. Andrzej Nowak.
- Co zostawimy po sobie następnym pokoleniom? Wojnę domową tylko? - pytał wówczas publicznie prof. Nowak. - Polityka dzieli ostro nawet rodziny. To szkodliwe dla całej naszej politycznej wspólnoty. Stąd moja nieco rozpaczliwa próba szukania idei, która mogłaby złagodzić konflikt. Żebyśmy przestali obrzucać się najgorszymi inwektywami i oskarżać o najgorsze intencje. Spróbujmy zrobić coś razem - coś, co będzie nawiązywało do symbolu tej wspólnoty, jakim wydaje się Jan Paweł II. Jego postać pozostaje dla milionów Polaków wciąż żywa i integrująca - przedstawiał swoje argumenty za budową kopca prof. Nowak.
Ten znakomity historyk po raz drugi wzywał Polaków i rządzących do uhonorowania kopcem papieża na przełomie 2015 i 2016 r. Sugerował nawet konkretną lokalizację. Na krakowskim Sikorniku, pomiędzy kopcami Kościuszki i Piłsudskiego. Uważał, że sypanie kopca - m.in. przez przedstawicieli różnych partii politycznych - „byłoby okazją do odbudowania wspólnoty narodowej”. „Czy moglibyśmy odnowić jeszcze to poczucie, że możemy być razem, że coś dobrego nas łączy? Dzielenie dzieli, tylko wspólne budowanie może budować. Zbudujmy więc razem nie piramidę, nie dzieło pysznej gigantomanii, ale zdobądźmy się na jeden, tak nam dzisiaj potrzebny owoc wspólnej pracy. Żeby każdy mógł dosypać przyniesioną przez siebie garść ziemi, przywieźć ją na taczce” - argumentował prof. Nowak.
***
O tym, że nie przestał o tym myśleć, świadczy fakt, iż apel o zrealizowanie tego projektu powtórzył całkiem niedawno.
W przemówieniu wygłoszonym w Pałacu Prezydenckim 11 listopada 2019 r. W tym dniu został odznaczony przez prezydenta Andrzeja Dudę Orderem Orła Białego. Dziękując za to zaszczytne wyróżnienie, przypomniał, iż przed nim kawalerem tego zaszczytnego orderu został m.in. św. Jan Paweł II. Mówił o tym nie bez kozery. Chciał bowiem nawiązać do swojej idei usypania papieżowi kopca. Okazało się, że rozmawiał na ten temat ze śp. Lechem Kaczyńskim, tuż przed jego tragiczną śmiercią. „Pozwoliłem sobie nękać” - tak się wyraził - „w tej sprawie również prezydenta Andrzeja Dudę”.
Owo „nękanie” przedstawicieli władz przez tak znakomitego uczonego ośmieliło inne osoby, które popierały ten pomysł. Do prezydenta Krakowa Jacka Majchrowskiego trafił projekt kopca papieża Polaka autorstwa byłego lekkoatlety i olimpijczyka Zbigniewa Janiszewskiego. Proponował on wzniesienie w Łagiewnikach kopca z betonu i stali. W środku miała być sala na 50 tys. osób. Na górze miałaby się znaleźć wieża obserwacyjna i statua Jana Pawła II. Projekt nie zyskał jednak akceptacji krakowskiego samorządu.
Gdyby dzisiaj udało się zrealizować pomysł budowy kopca w hołdzie papieżowi, Kraków pobiłby swój własny rekord, jeśli chodzi o ilość tego typu budowli. Już dziś śmiało można powiedzieć, że to miasto kopców.
***
Ma ich aż trzynaście! Poza kopcami najbardziej znanymi i okazałymi mamy też mniejsze, np. ariańsko-kalwiński w Łuczanowicach czy kopce widokowo-parkowe. Te ostatnie stoją m.in. w ogrodach klasztoru ojców misjonarzy na Stradomiu i w Wadowie koło Nowej Huty. Mamy też kopiec piramidę na cmentarzu Rakowickim i kopiec mogiłę zmarłych na epidemię w Kobierzynie. Gdyby wojska austriackie nie budowały fortyfikacji okrążających Kraków, to mielibyśmy dzisiaj około 60 kopców, licząc te kurhanowe, spełniające funkcję mogił. Tylko na Wzgórzach Lasotni, obecnie Lasoty, było kiedyś aż 46 kopców kurhanowych. Sypano je w czasach pogańskich. Prawdopodobnie robili to Celtowie. Odkryto ślady ich pobytu na obrzeżach Mogiły, gdzie jest kopiec Wandy. W V, VI, a niektórzy twierdzą, że w IV wieku naszej ery celtyckie kurhany mogły zostać przystosowane przez Słowian dla potrzeb ich kultu. Najbardziej dominującym był kopiec Krakusa, który według hipotez niektórych badaczy mógł mieć ponad 20 metrów. Austriacy, budując fortyfikacje wokół kopca, ścięli jego stożek, aby tam postawić działo artyleryjskie, a później zbudowali punkt obserwacyjny.
W opinii geologa Grzegorza Gilla, autora książki pt. „Kopce w krajobrazie kulturowym Polski”, wszystkie krakowskie kopce mają bardzo ciekawą historię. Wśród tych znajdujących się na obrzeżach Krakowa autor wymienia kopiec Grunwaldzki, mieszczący się półtora kilometra od rynku w Niepołomicach, na tzw. Wężowej Górze. Przedtem stał tam inny kopiec. Upamiętniał polskie dzieci z Wrześni, które w 1902 r., za rządów Bismarcka, walczyły o zachowanie polskości. Miał około pięciu metrów wysokości. Był bodaj jedynym kopcem w Polsce usypanym z tej okazji. Ale ponieważ wzniesiono go, nie uwzględniając zasad budowy kopców, po jakimś czasie „rozpłynął” się. Na tym miejscu w 1910 r. powstał kopiec Grunwaldzki. Jest jednym z pięciu w Polsce, które usypano dla upamiętnienia zwycięstwa nad armią zakonu krzyżackiego. Grzegorz Gill podkreśla, że ten niepołomicki powstawał przy wielkiej mobilizacji nie tylko miejscowego społeczeństwa. Podobno w każdą sobotę i niedzielę pociąg z Krakowa do Niepołomic woził tłumy chętnych do sypania kopca. Przyjeżdżały tam w tym celu wycieczki z całego kraju, przywożąc ziemię z terenów bitewnych i mogił bohaterów narodowych. Swój udział w budowie miała również Polonia z Ameryki, która przywiozła 500 woreczków ziemi z grobów rodaków zmarłych na tamtym kontynencie. Warto wspomnieć, że w powiecie wielickim, do którego należą Niepołomice, jest rekordowo dużo kopców, bo aż dziewięć.
***
Budowniczowie krakowskich kopców nie są zbyt dobrze oceniani przez specjalistów. Ta opinia dotyczy w szczególności kopca Józefa Piłsudskiego, usypanego w krakowskim Lasku Wolskim. To najwyższy kopiec w Polsce. Grzegorz Gill w swojej książce pisze, że o takich kopcach mówi się, iż były „wznoszone sercem”.
Tymczasem - w jego opinii - „potrzebne jest również zaangażowanie rozumu i rozsądek”. Sam projekt kopca Piłsudskiego, autorstwa specjalistów z UJ - geodety i historyka - był w opinii autora książki prawidłowy. Gdyby kopiec wybudowano zgodnie z założeniami, niepotrzebna byłaby tak szybka jego rewaloryzacja. Niestety, odstąpiono od tego projektu. Na dodatek niezbyt szczęśliwie wybrano miejsce. Tam jest bowiem nieodpowiedni grunt - glina pylista.
Gdy kilka lat temu powrócono do pomysłu usypania kopca w hołdzie św. Janowi Pawłowi II, zapytałam Grzegorza Gilla o zdanie. Odpowiedział, że jest przeciwny sypaniu kopców. W jego opinii obecnie nie ma takiej techniki, sposobu, technologii wznoszenia kopców, które byłyby stabilne dłużej niż kilka lat na takim gruncie, jaki jest przeciętnie w naszym kraju.
Niezrażony tymi opiniami wspomniany wyżej Leopold R. Nowak w ub. roku postanowił przypomnieć opinii publicznej pomysł usypania kopca dla Jana Pawła II. Jednakże nie w Krakowie, tylko w Wadowicach. Aby przekonać mieszkańców papieskiego miasta do tego projektu, przebrał się za Karola Wojtyłę i chodził po tamtejszym rynku. W internecie ruszyła też zbiórka na kopiec „dziękczynno-wotywny św. Jana Pawła II”. Jej efekty są - jak na razie - niezbyt imponujące. - Mimo to wierzę, że wreszcie uda się poprzez usypanie kopca uczcić najwybitniejszego Polaka - mówi Leopold R. Nowak. Dodając, że komitet budowy ma już kilka propozycji wyglądu kopca, przygotowanych przez architektów i artystów. Prowadzi także „zaawansowane rozmowy” z właścicielem gruntu na temat jego lokalizacji.
Z inicjatywą wybudowania kopca św. Jana Pawła II w Wadowicach wystąpił już w 2014 r. Wacław Susz, mieszkaniec Dębicy. Pomysł ten nie wywołał jednak entuzjazmu. Nawet w Wadowicach. Przedstawiciele władz tego miasta uznali, że miejsc poświęconych Janowi Pawłowi II jest już w mieście sporo. A w tamtejszym Parku Miejskim stoi kopiec poświęcony Mickiewiczowi.
Gdyby komitetowi budowy kopca w Wadowicach udało się przekonać tamtejszych samorządowców do swojej idei, mogliby liczyć na wsparcie krakowian. M.in. Wiesława Sygneta, obecnie emeryta i podróżnika, który na początku tego wieku był inicjatorem powstania Stowarzyszenia Budowy Kopca Pomnika im. Jana Pawła II w Krakowie. Wiesław Sygnet również dzisiaj uważa, że Janowi Pawłowi II „kopiec się należy”. Stowarzyszenie do dzisiaj nie zostało rozwiązane, choć - jak mówi prezes - do nazwy „Stowarzyszenie Budowy Kopca Pomnika im. Jana Pawła II w Krakowie” dodano „lub na terenie Rzeczypospolitej Polski”. A to dlatego, iż w tym czasie chciano usypać papieżowi kopiec we Wrocławiu. - A przecież Kraków był pierwszy - podsumowuje Wiesław Sygnet.