Istnieje moralność chrześcijańska, istnieje moralność ludzka, która nakłada powinności i uznaje prawa. Te powinności i prawa są związane z ludzką naturą. Pochodzą od Boga. Ktoś może je naruszać. Ale siła żadnego śmiertelnika nie może ich usunąć” - takie słowa zawierał list pasterski arcybiskupa Tuluzy Julesa Saliège z sierpnia 1942 r. Był to jeden z najgłośniejszych protestów przeciwko przeprowadzanym na terenie Państwa Vichy deportacjom Żydów.
Te trzy słowa są nasze
Po klęsce w kampanii maja i czerwca 1940 r. i podpisaniu zawieszenia broni z 22 czerwca Francja została podzielona na dwie części. Część północna, z Paryżem, ale też całym wybrzeżem atlantyckim, została poddana niemieckiej okupacji. W południowej części pozostawiono tzw. Państwo Francuskie, na którego czele stanął bohater I wojny światowej marszałek Philippe Pétain. Nowy rząd na siedzibę obrał uzdrowiskową miejscowość Vichy.
Wśród katolików i ich pasterzy pojawiły się zasadniczo trzy typy podejścia do tej rzeczywistości. Pierwsza grupa, której symbolem może być kard. Alfred Baudrillart, rektor Instytutu Katolickiego w Paryżu, to postawa kolaboracyjna. Kardynał wspierał nie tylko Pétaina, ale i głoszących idee współpracy z Niemcami kolaboracjonistów. Zachęcał m.in. do wstępowania do Legionu Francuskich Ochotników przeciwko Bolszewikom, formacji walczącej u boku Wehrmachtu i SS na froncie wschodnim.
Druga grupa to osoby - zarówno świeckie i duchowne zaangażowane bezpośrednio w ruchu oporu. Najbardziej znane jest środowisko konspiracyjnego pisma „Témoignage chrétien” („Świadectwo chrześcijańskie”). Do tej grupy zaliczymy również przedstawicieli oporu o charakterze duchowym, nie angażujących się bezpośrednio w działania résistance, ale w swojej nauce wskazujących na nieprawość niemieckiego nazizmu i czynów popełnianych na jego rzecz przez reżim Vichy.
Trzecia, największa grupa, to duchowni i świeccy być może niechętni Niemcom, ale lojalni wobec Pétaina, uznający legalność jego władzy, oczekujący polityki przychylniejszej Kościołowi niż w czasach antyklerykalnej III Republiki. Z satysfakcją witali takie gesty, jak przywileje dla szkół katolickich czy zgromadzeń zakonnych. Choć Hitler i sytuacja przegranej z Niemcami wojny nie wywoływały u nich entuzjazmu, to jednak wielu zgodzi się ze słowami prymasa Galii, arcybiskupa Lyonu kard. Gerliera, który o dewizie państwa Vichy „Praca-Rodzina-Ojczyzna” - zastępującej republikańskie „Wolność-Równość Braterstwo” - powie: „Te trzy słowa są nasze”. Grupa ta, początkowo największa, zacznie topnieć wraz z rozwojem działań wojennych, koncesjami Vichy na rzecz Niemiec, realizacją akcji antyżydowskiej i w końcu okupacją strefy południowej po inwazji aliantów w Afryce Północnej.
Non possumus abpa Tuluzy
W Tuluzie na południu Francji opór duchowy podtrzymywał abp Jules Saliège. Na wpół sparaliżowany po udarze, zachowywał twardy kręgosłup moralny i przypominał wiernym archidiecezji, że sama siła nie daje prawa, że są granice również dla wojennego zwycięzcy. Jego deklaracje były publikowane w kurialnym piśmie „Semaine religieuse” (Tydzień religijny), które znajdowało czytelników wśród szerszego grona ludzi, zwykle nie sięgających po tego typu lekturę.
Na mocniejsze słowa abp Saliège zdecydował się latem 1942 r., na wieść o realizacji akcji antyżydowskiej w jego archidiecezji i warunkach panujących w obozach przejściowych. Ponoć decyzja o proteście zapadła spontanicznie, 20 sierpnia, w czasie obiadu ze współpracownikami w seminarium. Wstrząśnięty wiadomościami arcybiskup wrócił do kurii i podyktował sekretarce treść oświadczenia. Mówił w nim o niezmiennych prawach moralnych. Opisywał sytuację w obozach, traktowanie ludzi jak bydła, odrywanie dzieci od rodziców. Przypominał, że Żydzi są ludźmi, mającymi takie same prawa jak inni. Zadawał retoryczne pytania, dlaczego Francja znalazła się wśród przegranych, dlaczego nie ma już prawa azylu w kościołach. Kończył list wezwaniem: „Francjo, ukochana ojczyzno; Francjo, przechowująca w sumieniu wszystkich twych dzieci tradycje szacunku dla osoby ludzkiej; Francjo rycerska i szlachetna, nie wątpię, że nie jesteś odpowiedzialna za te okropności”.
List ten otrzymali od razu księża uczestniczący w rekolekcjach w Tuluzie. Do parafii został rozwieziony przez kurierów na rowerach lub pocztą, z poleceniem odczytania w najbliższą niedzielę, bez dodatkowych komentarzy. Gdy lokalny prefekt, czyli przedstawiciel rządu, dowiedział się o treści listu, próbował wpłynąć na arcybiskupa, by go wycofał. Saliège zgodził się tylko na dwa drobne ustępstwa: zamianę słowa „przerażające” na „przejmujące” (o scenach w obozach) oraz „okropności” na „błędy”. Prefektowi to nie wystarczyło i formalnie zakazał ogłoszenia listu. Arcybiskup pozostał nieugięty, podtrzymał nakaz lektury i opublikował treść listu w „Semaine religieuse”. Na pytania zaniepokojonych proboszczów odpowiadał krótko: „Czytać!”.
W niedzielę 23 sierpnia list został odczytany w niemal wszystkich parafiach archidiecezji. Gdy Saliège otrzymywał wiadomość, że gdzieś go nie przeczytano, nakazywał zrobić to w kolejną niedzielę. Władze odpowiedziały propagandą. Zażądano m.in. publikacji szkalującego arcybiskupa artykułu w lokalnym dzienniku „La Dépêche”. Redaktor naczelny Maurice Sarraut jednak odmówił. Choć był znanym działaczem Partii Radykalno-Socjalistycznej, masonem i przekonanym antyklerykałem, stwierdził, że zawsze opowiadał się za wolnością myśli, sprawiedliwością, miłosierdziem i humanitaryzmem, które dzisiaj próbuje chronić Kościół - więc nie stanie po stronie jego przeciwników, bo po wojnie chce spojrzeć w twarz arcybiskupowi. Artykuł ukazał się w innym dzienniku. Półtora roku później, 2 grudnia 1943 r., Sarraut został zamordowany, za co po wojnie skazano funkcjonariuszy kolaboracyjnej Milicji Francuskiej z Tuluzy.
Saliège udzielał też ze swoimi współpracownikami bezpośredniej pomocy Żydom, m.in. wydając świadectwa chrztu, dokumenty tożsamości, czy pomagając w ucieczce do Hiszpanii. Został za to uhonorowany po wojnie tytułem „Sprawiedliwego wśród narodów świata”.
Schronienie w Instytucie
Jednym z najbliższych współpracowników abp. Saliège był wówczas rektor tamtejszego Instytutu Katolickiego, wywodzący się z arystokratycznej rodziny sięgającej historią XI w. Bruno de Solages. Uczynił on z Instytutu miejsce schronienia dla wielu potrzebujących pomocy. Przed wojną gościł tam uchodźców z Hiszpanii oraz niemieckich antyfaszystów. W czasie wojny udzielał schronienia m.in. Polakom, a potem Żydom. W Instytucie zabezpieczono część zbiorów Biblioteki Polskiej i Ambasady RP z Paryża. Tutaj - obok postaci miary Dietricha von Hildebranda - znalazła schronienie m.in. polska intelektualistka katolicka, pisarka i publicystka Maria Winowska, po wojnie bliska współpracowniczka kard. Stefana Wyszyńskiego. W salach Instytutu odbywali spotkania członkowie ruchu oporu. Agent Gestapo o ps. „203” określał de Solages jako „najbardziej antyniemieckiego z prałatów Tuluzy”.
Niemcy ostatecznie stracili cierpliwość wobec Francuzów po inwazji w Normandii z 6 czerwca 1944 r. W kraju rozpoczęły się aresztowania. Po abp. Saliège Gestapo przyszło nad ranem 9 czerwca. Niemiecki oficer wobec widoku sparaliżowanego hierarchy i lamentów towarzyszącej mu zakonnicy wycofał się ze słowami, że uda się po dalsze instrukcje. Już nie wrócił.
Tego samego ranka aresztowano rektora de Solages i jego trzech współpracowników. W towarzystwie m.in. biskupów Mantauban i Agen oraz Alberta Sarraut - polityka, byłego premiera i brata zamordowanego redaktora Maurice’a Sarraut - zostali przewiezieni do obozu przejściowego w Compiègne, a następnie do obozu koncentracyjnego Neuengamme. Dla współwięźniów postawa de Solages stanowiła świadectwo wiary, nadziei i niewzruszonej dobroci. Po wyzwoleniu obozu w maju 1945 r. powrócił do Tuluzy.
Po wojnie Bruno de Solages aż do lat 60. pełnił funkcję rektora Instytutu Katolickiego w Tuluzie. Prowadził ożywioną korespondencję m.in. ze współtwórcami francuskiej „nowej teologii”, o. Henri de Lubac i Pierre’em Teilhard de Chardin. Utrzymywał też kontakt m.in. z Marią Winowską, która pozostała na emigracji we Francji. Był autorem wstępu do książki przybliżającej Francuzom postać o. Maksymiliana Kolbe „Le Fou de Notre-Dame” (po polsku wydane jako „Szaleniec Niepokalanej”), za którą Winowska otrzymała w 1950 r. nagrodę Akademii Francuskiej.