26 lipca 1944 r. Partyzanci Armii Krajowej zajmują Iwonicz Zdrój, uzdrowisko w Beskidzie Niskim Przez kolejne tygodnie istniała tu jedna z kilku znanych republik partyzanckich z czasu akcji „Burza”.
W przeddzień akcji „Burza” w Obwodzie AK Krosno nasilały się akcje akowców na instytucje i mniejsze oddziały niemieckie, a okupant odpowiadał represjami. Po tym jak 14 lipca 1944 r. oddział dywersyjny ppor. Franciszka Kochana „Obłońskiego”, „Leszka” zarekwirował pieniądze z kasy kopalni ropy naftowej w Równem, Niemcy przeprowadzili pacyfikację i zamordowali ponad 70 osób w Lesie Grabińskim między Iwoniczem a Lubatową.
Rozkaz - zniszczyć dokumenty
Żeby ustrzec ludność przed kolejnymi represjami komendant Obwodu ppor. Stanisław Wenklar „Wujek” wydał rozkaz zniszczenia dokumentów znajdujących się w urzędzie gminy w Iwoniczu Zdroju. Akcję miał przeprowadzić ppor. Kochan.
„Obłoński” do współpracy zaangażował oddział miejscowej Placówki AK Iwonicz, kierowany przez por. Eugeniusza Werensa „Pika”, posługującego się wówczas imieniem i nazwiskiem Jerzy Nowak. Oddział „Pika” miał opanować sanatorium „Excelsior”, wielki modernistyczny budynek, w którym przebywało na rekonwalescencji ok. 300 żołnierzy niemieckich.
Karol Kozłowski „Ślimak” z oddziału ppor. Kochana otrzymał polecenie zabezpieczenia uzdrowiska od strony Iwonicza Wsi, gdzie stacjonował ukraiński batalion SS Galizien, współodpowiedzialny za mord w Lesie Grabińskim. „Obłoński” z resztą ludzi miał wejść zrealizować główny cel akcji, czyli zniszczenie dokumentów.
Biało-czerwona na wieży „Bazaru”
Akcja powiodła się w pełni. „Pik” brawurowo zajął „Excelsior”, biorąc do niewoli kilkudziesięciu Niemców, zdobywając broń oraz pokaźną ilość medykamentów i środków sanitarnych. „Ślimak” celnym ogniem zatrzymał ciężarówkę, a później autobus z żołnierzami niemieckimi jadące od strony Krosna.
„Obłoński” wszedł do urzędu gminy i spalił znajdujące się tam dokumenty. Po akcji partyzanci się wycofali, obładowani zdobyczną bronią (kilka pistoletów maszynowych, kilkadziesiąt karabinów, amunicja i oporządzenie) i lekarstwami, prowadząc ze sobą wziętych do niewoli oficerów - szeregowcom pozwolili odejść. Oficerów odesłano później w rejon Przełęczy Dukielskiej. Cel został zrealizowany, obawiano się jednak niemieckiego kontruderzenia, partyzanci opuścili zatem Iwonicz Zdrój i przeszli na stanowiska na okolicznych wzgórzach.
28 lipca patrol doniósł „Pikowi”, że Niemcy nie wrócili do Iwonicza-Zdroju. Por. Werens ponownie zajął uzdrowisko, rozstawił patrole ubezpieczenia na drogach wylotowych. Zaczęła się prawdziwa Rzeczpospolita Iwonicka. Na wieży zegarowej „Bazaru”, drewnianego hotelu w centrum miejscowości, zawisła polska flaga. Ukonstytuował się Zarząd Cywilny z dr. Józefem Aleksiewiczem na czele. Akowcy zajęli kwatery w poszczególnych pensjonatach, w Domu Zdrojowym urządzono stołówkę, a w sanatorium „Sanato” szpital.
W meldunku Inspektoratu Jasło (Krosno) pojawiła się informacja łącząca wydarzenia z 26 i 28 lipca: „Dnia 28 VII pluton partyzancki „Leszek” współdziałając z plutonem placówki „Iwo” oczyściły z npl. [nieprzyjaciela] m. Iwonicz-Zdrój, zajęły radiostację, gmach Excelsior i szereg obiektów wojskowych npl. Rozbrojona silną załogę npl. liczącą około 300 ludzi. W walkach npl. stracił 10 zabitych i kilku rannych. Zdobyto wiele broni. Straty własne 2 lekko rannych”.
Ukraińcy z SS Galizien stacjonujący w Iwoniczu Wsi przejechali raz przez zajęty już Iwonicz Zdrój, biorąc do samochodów miejscowe dzieci jako gwarancję bezpieczeństwa, ale się wycofali. Powstało ponoć ciche porozumienie - zagrozili, że jeśli w ich stronę padnie strzał, spalą wieś, ale sami już do uzdrowiska nie wkraczali, zresztą wkrótce ich ewakuowano.
Pojawili się za to w okolicy żołnierze armii słowackiej, formalnie sojusznicy hitlerowców. Słowacy, dostrzegając zbliżającą się klęskę III Rzeszy, nie kwapili się do dalszej walki u ich boku, szukali dróg wyjścia z tej sytuacji. Podczas spotkania, na które przyjechał z Inspektoratu AK Krosno-Jasło kpt. Tadeusz Tomkiewicz „Hel”, ustalono, że obie strony wymienią się informacjami na temat ruchów wojsk niemieckich i zbliżających się wojsk sowieckich, a Słowacy przekażą też akowcom pewną ilość broni.
Śmierć „Boruty”
Kilkakrotnie dochodziło do starć z wojskami niemieckimi - w samym Iwoniczu Zdroju i na okolicznych wzgórzach, w rejonie Lubatowej. Partyzanci czasowo wycofywali się z uzdrowiska, by znów tam powrócić. W połowie sierpnia pojawił się w tych okolicach oddział OP-11 ppor. Józefa Czuchry „Orskiego”, a pod koniec miesiąca OP-15 por. Zbigniewa Cerkowniaka „Boruty”.
Oba oddziały wcześniej walczyły z Niemcami i Ukraińcami w ramach sanockiego Zgrupowania Południe (KN-23) mjr. Adama Winogrodzkiego „Korwina”, w rejonie Leska, na pograniczu Bieszczadów, a później Beskidu Niskiego. Oddział „Boruty” - po alianckich zrzutach umundurowany w battle-dressy i uzbrojony w brytyjskie steny - na stałe pozostał w okolicach Iwonicza Zdroju.
Realizując podczas akcji „Burza” plan odtwarzania sił zbrojnych, z oddziałów działających na terenie Obwodu AK Krosno utworzono 6. pułk strzelców podhalańskich AK, z ppor. Wenklarem na czele. Oddziały pozostające w rejonie Rzeczpospolitej Iwonickiej - Eugeniusza Werensa „Pika” i Zbigniewa Cerkowniaka „Boruty” - złożyły się na 2. kompanię pułku, której dowódcą został przysłany z Inspektoratu Jasło (Krosno) por. Piotr Massalski „Morena”. Do końca „Burzy” przeprowadzano akcje zbrojne, zwłaszcza na niedalekiej szosie dukielskiej, którą toczyły się w stronę Słowacji transporty niemieckie ewakuujące się przed coraz bliższymi wojskami sowieckimi.
Na kilka dni przed nadejściem frontu kompanię rozformowano, pozostał jedynie oddział por. Cerkowniaka. Tuż przed ostatecznym wycofaniem się z tych terenów Niemcy zaminowali drogę prowadzącą z Iwonicza Zdroju do sąsiedniej Klimkówki. Żeby uniknąć strat wśród ludności cywilnej, rozminowaniem zajął się sam „Boruta”, posiadający przeszkolenie artyleryjskie. Trafił na dwie miny, ułożone jedna nad drugą. Nastąpiła eksplozja. „Boruta” zginął na miejscu, a towarzyszący my Stanisław Klar „Lis” umarł z ran po kilku godzinach. Rankiem następnego dnia do Iwonicza Zdroju weszli Sowieci.
Rzeczpospolita Iwonicka to jedna z kilku partyzanckich republik, jakie powstały na ziemiach polskich pod koniec II wojny światowej - była też Republika Hyżneńsko-Niebylecka pod Rzeszowem, czy Republika Pińczowska (zwana też Kazimiersko-Proszowicką) na północ od Krakowa, których czas istnienia był jednak krótszy, niż w Iwoniczu.
Opisywane wydarzenia nie miały decydującego znaczenia dla losów wojny na tym terenie. W obliczu rozpoczynającej się w tym czasie operacji dukielskiej, w której Armia Czerwona straciła ponad 120 tys. zabitych, zaginionych i rannych żołnierzy, zajęcie jednej górskiej miejscowości i śmierć kilku partyzantów nie robi aż takiego wrażenia.
Nie zmienia to faktu, że przez blisko dwa miesiące na ziemiach okupowanej jeszcze Polski było to terytorium wolne, z polskimi władzami cywilnymi, partyzanci mogli wyruszać stąd na akcje dezorganizujące ruchy wojsk niemieckich na okolicznych trasach, a krośnieńska AK mogła się wystarczająco wyposażyć w środki opatrunkowe i lekarstwa, nie mówiąc już o zdobytej broni. Była to najgłośniejsza akcja Obwodu AK Krosno, a współczesny historyk, Wojciech Königsberg, zaliczył ją do 75 najważniejszych akcji bojowych Armii Krajowej.
Cykl powstaje we współpracy z krakowskim oddziałem Instytutu Pamięci Narodowej. Autorzy są historykami, pracownikami IPN.