Krakowski poeta znów się buntuje. Wbił szpilkę władzy
Marcin Świetlicki oświadczył oficjalnie, że nie życzy sobie, aby jego wiersze były na liście lektur obowiązkowych w szkołach średnich.
Ministerstwo Edukacji Narodowej opublikowało w kwietniu tego roku swoją propozycję listy nowych lektur obowiązkowych do szkół średnich. Na liście tej znaleźli się oprócz twórców klasyki z poprzednich epok pisarze i poeci literatury współczesnej: Marek Nowakowski, Andrzej Stasiuk, Jacek Dukaj, Antoni Libera, Olga Tokarczuk, Wojciech Wencel, Jan Polkowski oraz Marcin Świetlicki.
Projekt ten nie znalazł zrozumienia u krakowskiego poety, czemu dał on wyraz w swym oficjalnym oświadczeniu, które właśnie opublikował na swoim profilu w internetowym serwisie Facebook.
„W związku z planowanym przez Ministerstwo Edukacji Narodowej umieszczeniem moich wierszy w nowych podręcznikach dla szkół średnich ogłaszam, że sobie tego stanowczo nie życzę. W przeciwieństwie do Homera i Herberta żyję jeszcze i mam możliwość zaprotestowania. Podejrzewam również, że Prawdziwi i Jedyni Polscy Poeci z tej listy (Wencel, Polkowski) wcale nie cieszyliby się z mojego towarzystwa na stronach podręcznika. Toteż błagam o pominięcie moich wierszy. Ci licealiści, którym na tym zależy dotrą do nich bez Waszej pomocy. Pozdrawiam. Marcin Świetlicki” - napisał.
Marcin Świetlicki nie chce być poetą z listy lektur
Marcin Świetlicki jest poetą i prozaikiem. Publikuje wiersze od 1992 roku, a powieści - od 2001. Są one wysoko oceniane przez krytykę i lubiane przez czytelników. Ma na swym koncie wiele nagród literackich. Poza tym śpiewa w rockowym, zespole Świetliki.
- Poezja Marcina Świetlickiego jest reprezentatywna dla pewnego pokolenia i pewnej poetyki i w ramach literatury współczesnej powinna się znaleźć na liście lektur szkół średnich, oczywiście z zachowaniem odpowiednich proporcji wobec takich nazwisk, jak Miłosz czy Szymborska - powiedział nam prof. dr hab Aleksander Fiut z Katedry Historii Literatury XX Wieku na Wydziale Polonistyki Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Ministerstwo napisało nam, że niebawem rozpocznie konsultacje społeczne w sprawie listy lektur i będzie brało pod uwagę każdą opinię . Wszystko tak naprawdę zależy jednak od tego, kto ma prawa autorskie do wierszy krakowskiego poety, jakie miałyby trafić do podręczników.
- Wydawaliśmy książki Marcina w minionej dekadzie, więc pewno nasze prawa już wygasły i on sam nimi dysponuje. Jeśliby jednak nadal należały do wydawnictwo, to oczywiście udzielimy zgody ministerstwu na sublicencję pod warunkiem, że również autor się na to zgodzi - powiedziała nam Małgorzata Uzarowicz, sekretarz redakcji Wydawnictwa Czarne.