Cztery medale srebrne i jeden brązowy przywiózł z międzynarodowej olimpiady sportowej policjantów i strażaków w Los Angeles Waldemar Jagiełło, strażak z Łodzi.
Pan Waldek reprezentował nasze miasto w konkurencjach pływackich i w każdej z nich musiał pokonać średnio kilkunastu rywali ze służb całego świata.
- Najtrudniejszy był start w „open water”(czyli dowolnym stylem) na dystansie 3,2 km, bo zawodnicy rywalizowali nie na basenie, tylko w oceanie... - wspomina z uśmiechem pan Waldemar, który na co dzień pełni służbę w Jednostce Ratowniczo-Gaśniczej nr 2 przy ul. Legionów w Łodzi.
Mimo trudności w tej konkurencji, łódzkiemu strażakowi, który zdecydował się płynąć kraulem, udało się zdobyć drugi czas. Podobnie zresztą jak w pozostałych trzech startach: na 100 metrów stylem klasycznym, na 50 metrów stylem klasycznym i na 50 metrów stylem grzbietowym. Delfinem popłynął po brązowy medal na 50-metrowym dystansie.
38-letni Waldemar Jagiełło pływać nauczył się już w szkole podstawowej. Jako młodzieniec skończył kurs na ratownika wodnego i kilka razy wyciągał tonących kolonistów z wody. Odkąd wstąpił do straży pożarnej i dołączył do klubu pływackiego, pływalnie odwiedza niemal każdego dnia.
- Czasem dwa razy dziennie - dopowiada. - Trening trwa wówczas około 50 minut. W tym czasie staram się przepłynąć ok. 3 kilometrów, czyli 100 - 120 basenów.
Czy pan Waldek stosuje jakąś specjalną dietę wzmacniającą?
- Tak, moją autorską, którą nazwałem „dietą dwóch kalorii”- mówi medalista. - Jem wszystko, na co mam ochotę i o dowolnej porze, ale... wyobrażam sobie, że każdy z produktów ma tylko 2 kalorie - żartuje.
Autorska dieta okazuje się skuteczna, ponieważ od 20 lat łodzianin utrzymuje stałą wagę (ok. 75 kg).
Czy pływanie pomaga w pracy ratowniczej?
- Owszem, dzięki dobrej wydolności organizmu podczas akcji gaśniczych czy ratunkowych jest po prostu łatwiej - mówi pan Waldek.