Przez kilka dni w Unieściu przebywała 100-osobowa grupa weteranów o kresowych korzeniach. - My nadal chcemy służyć Polsce, odwiedzać szkoły, spotykać się z młodzieżą - zapewniali.
Najważniejszy dzień dla weteranów przypadł na wtorek, gdy minęła 77. rocznica utworzenia Polskiego Państwa Podziemnego.
- Tak się złożyło, że do struktur Służby Zwycięstwu Polski (14 lutego 1942 roku generał Władysław Sikorski przekształcił ją w Armię Krajową - przyp. red.) wstąpiłem zaraz po jej utworzeniu, w październiku 1939 roku - opowiadał nam Otton Hulecki, 77 lat temu młody mieszkaniec Lwowa.
- Wcześniej musiałem się - rzecz jasna - wykazać, wykonać jedno zadanie i w ten sposób stałem się jednym, pewnie z pierwszych, żołnierzy tworzącego się Polskiego Państwa Podziemnego. Niestety, byłem nim krótko, bo niedługo potem, wraz z całą rodziną, zostałem deportowany na wschód Związku Sowieckiego - wspominał 95-letni weteran, który potem trafił do armii generała Władysława Andersa i walczył wraz z nią pod Monte Cassino. Otton Hulecki i pozostali weterani podsumowali też te kilka dni, które spędzili w podkoszalińskim Unieściu. Wszyscy byli bardzo wdzięczni za sam fakt ich zaproszenia i zafundowania im wspólnego pobytu nad polskim morzem. A jak to się stało, że tutaj trafili?
Do Ośrodka WDW w Unieściu grupa blisko 100 osób o kresowych korzeniach - a wśród nich żołnierze Armii Krajowej i Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie, rodziny żołnierzy wyklętych - przyjechała na zaproszenie Stowarzyszenia Odra - Niemen, które od 2002 roku zaprasza do Polski kresowian, po to, by ułatwić im kontakt z ojczyzną (w naszych stronach są po raz pierwszy). Wśród weteranów byli obrońcy Grodna, żołnierze Andersa, wywiezieni na Sybir, grupa łagierników, żołnierzy konspiracji z Białorusi, którzy przeszli okropne śledztwa i zsyłki.
- Miałam 13 lat jak złożyłam przysięgę. Pojechałam na nią rowerem i taka byłam szczęśliwa, że jak wracałam, to wydawało mi się, że nie muszę pedałować. Cały czas powtarzałam słowa przysięgi - wspominała major Weronika Sebastianowicz, prezes Stowarzyszenia Żołnierzy Armii Krajowej na Białorusi, ofiara represji stalinowskich, sybiraczka. Dziś mieszka w okolicach Grodna i za każdym razem bardzo przeżywa przyjazd do Polski.
Biorący udział w kilkudniowym pobycie weterani zgodnie podkreślali, jak ważne jest dla nich takie spotkanie, rozmowa o czasach, gdy walczyli o wolność Polski, wspomnienia z tamtych dni. Jednocześnie podkreślali, że cały czas chcą służyć ojczyźnie i służą swoim doświadczeniem i opowieściami każdemu, kto chciałby z tego skorzystać.
- Jesteśmy bardzo chętni do spotkań z młodzieżą, wystarczy tylko nas zaprosić. Póki tylko będziemy mogli, stawimy się na pewno - zapewniali. - To, że mogliśmy ugościć tych wspaniałych ludzi było o dla nas wielkim zaszczytem - mówiła Ilona Gosiewska, prezes Zarządu Stowarzyszenia Odra - Niemen.
- Przez ten czas robiliśmy wszystko, aby poczuli się u nas jak najlepiej. Gościliśmy między innymi grupę rekonstrukcyjną „Gryf” z Koszalina, orkiestrę, przy której śpiewaliśmy patriotyczne pieśni. Za każdym razem, gdy organizujemy podobne spotkanie, jesteśmy otwarci na spotkania ze wszystkimi, którzy chcą poznać wspomnienia weteranów, które warto ocalić od zapomnienia. Ci ludzie tyle wycierpieli dla naszej wolności, że teraz my powinniśmy o nich zadbać - mówi Ilona Gosiewska