Krowoderski zuch: Napiwki już nie wystarczą
Nie płacimy dużo, ale wiesz, dorobisz z napiwków, można wyjść nawet stówę dziennie - taki tekst słyszał niejeden pracownik branży gastronomicznej.
W Krakowie, ale przecież z każdym turystycznym zagłębiu przez lata był to w zasadzie standard. Ostatecznie „stówę dziennie” widzieli nieliczni, za to praca na czarno przez kilkanaście godzin dziennie, bez ubezpieczenia i z obowiązkowym uśmiechem były wspólne dla wszystkich. Kelnerzy, barmanki, kucharze, operatorzy ruchu turystycznego - wszyscy którzyśmy się o to otarli, znamy ten ból. Prowadziło to do sytuacji, jak ta, gdy moją koleżankę, która przyszła do pracy w jednej z kultowych kawiarni w Rynku Głównym koledzy w pierwszy dzień instruowali, jak nakładać lody w taki sposób, by po wieczornym ważeniu zachować różnicę z oszustwa dla siebie. Na niedolanych do pełna piwach krakowscy barmani zarabiali drugą pensję, podobnie na serwowanym spod stołu własnym alkoholu.
Oczywiście nie mam zamiaru tego bronić - to oszustwo. Ale to oszustwo, na które wszyscy się godzili i widzieli, że tak po prostu jest i będzie. Tracił klient. Ale ta sytuacja może (choć nie musi) się zmienić. Pandemia sprawiła, że wszyscy ci, których lockdown jeszcze rok temu pozbawił pracy, którzy zastanawiali się, w co włożyć ręce i drżeli o przyszłość, w końcu znaleźli pracę poza branżą i ani myślą tam wrócić. Z całego regionu dochodzą do nas sygnały o tym, że brakuje pracowników w hotelach, hostelach, knajpach i restauracjach. Na Podhalu sytuacja jest tak trudna, że właściciele niektórych biznesów zastanawiają się nad podwyższeniem stawek nawet o sto procent!
Biorąc pod uwagę fakt, że pomimo pandemii bezrobocie w Polsce jest najniższe w Europie (dane Eurostat) może to oznaczać, że pogłoski o śmierci rynku pracownika mogą okazać się przedwczesne. Więcej - może wreszcie uda się ucywilizować te branże, w których wolna amerykanka była tak powszednia, że godzono się na nią w zasadzie bez mrugnięcia okiem. Nie mam wątpliwości, że zyskają na tym wszyscy, z klientami włącznie.