Do dziś pamiętam ich imiona i pseudonimy - Wołodymyr, Taras, Andrij, czy „Kobzar” - jak kazał nazywać się Kostek, nawiązując do tytułu wiersza Tarasa Szewczenko. Wszyscy oni to moi przyjaciele z Ukrainy, których poznałem na Majdanie i na froncie wojny z okupującą. Pamiętam ich zapał do rewolucji przeciwko autorytarnej władzy Wiktora Janukowycza, który to dławił proeuropejskie aspiracje Ukrainy, ale część z nich widziałem także w boju, gdy szli odbijać zajęte przez okupanta wsie i miasteczka.
Ten błysk w oczach, właściwy jedynie dla ludzi przekonanych o całkowitej słuszności swoich działań, gotowych na wszystko. Dziś większość z nich wie, że to, czego chcieli - wolna i europejska, demokratyczna Ukraina jest wciąż bardzo daleko. Oczy straciły żar, proza życia i pamięć o zabitych braciach łamią nawet najtwardszych. Moi przyjaciele żyją, ale nadzieja w nich tli się ledwo - ledwo. Mała stabilizacja, jaką zafundowały im postmajdanowe władze, niemal wyklucza systemowe przemiany.
Tę nadzieję widzę jeszcze w oczach Białorusinów, także tych, których spotykam w Krakowie, których widzę na zdjęciach naszych fotoreporterów, których słowa i dziś Państwo czytacie. Oni wciąż toczą swoją „pokojową wojnę”. Na przekór światu, który znów na sztandarach ma obojętność pudrowaną rytualnym oburzeniem. Walczą z reżimem, który nie waha się uprowadzać pod fałszywym pretekstem cywilnego samolotu, by porwać z niego młodego dziennikarz i jego dziewczynę. Który prześladuje swoich obywateli i mniejszości w kraju, ale zaraz może zacząć ścigać ich za granicami. Oczy Białorusinów, tych mijanych na naszych ulicach, czy jak Paliny Karnei, bohaterki naszej rozmowy wciąż płoną, ale też patrzą. I widzą nas, którzy coraz częściej wzruszamy ramionami. A przecież, jak pisał Edmund Burke, „aby zło zatriumfowało, wystarczy, by dobry człowiek niczego nie robił”. Co robić? Cóż Hanna Zdanowska, prezydent Łodzi, zaprasza do miasta wszystkich Białorusinów, ich firmy, rodziny i całe życie. - Zostańcie na dłużej, lub przeczekajcie - mówi. W Krakowie też miejsca pod dostatkiem, zmieścimy się wszyscy. Spotkamy, porozmawiamy, pomożemy. Żywie Biełaruś!