Krzesimir Dębski: Mogłem grać u Eltona Johna, ale wolę robić swoje [ROZMOWA]
Pracuje jakby na czterech etatach, ale to sprawia, że nie czuję artystycznej nudy. Lubię ten płodozmian - mówi kompozytor i jazzman Krzesimir Dębski.
W niedzielę w Poznaniu odbędzie się jesienny koncert Ery Jazzu. Pojawi się tam Pan z zespołem All Stars. Kto oprócz Krzysztofa Przybyłowicza i Zbigniewa Wrombla jeszcze zagra?
Szykuję na tę okazję specjalny program z kolegami, z którymi kiedyś uczyliśmy się razem jazzu. Obok wspomnianych już Przybyłowicza i Wrombla przyjedzie jeszcze Waldemar Świergiel, świetny puzonista, który z nami zaczynał, a dziś mieszka w Szwecji. Piszę specjalną kompozycję dla świetnego zespołu Affabre Concinui, z którym pracowałem wiele razy. Zagrają też: saksofonista Maciej Kocin Kociński i pianista Piotr Wrombel. Do tego dwa głosy żeńskie: koreańska wokalistka Kim Ea Ran i Anna Jurksztowicz. Będzie nas w sumie 17 osób na scenie.
Grupa nazywa się All Stars. Co to znaczy być gwiazdą w tej chwili?
Nie wiem. Ten tytuł nadał nam organizator Ery Jazzu Dionizy Piątkowski, ale skoro on uważa niektórych z nas za gwiazdy, to proszę bardzo niech tak będzie. Gwiazdy teraz bardzo staniały. Mam nadzieję, że po tym koncercie nie będziemy znani z tego, że jesteśmy znani.
Czuje się Pan gwiazdą jazzu?
Nie czuję się gwiazdą, a jazzu w szczególności. Sporo rzeczywiście gramy, koncertujemy, ale traktuję to jako hobby. Poimprowizować sobie jest bardzo przyjemnie. Szczególnie w dobrym towarzystwie, więc ciągle jeszcze to uprawiam, ale traktuję jako takie dodatkowe zajęcie, które gimnastykuje mi głowę i czasami dostarcza pomysły do utworów poważnych, którymi się głównie zajmuję.
W dalszej części rozmowy:
- Jak Krzesimir Dębski wspomina spotkania z gwiazdami jazzu?
- Jakie ma plany na przyszły rok?
- Jak wygląda jego praca z poznańskimi studentami?
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień