Rozmowa z dyrektorem artystycznym Teatru Miejskiego w Gdyni Krzysztofem Babickim.
W Teatrze Miejskim w Gdyni w sobotę odbędzie się premiera sztuki Dale’a Wassermana „Lot nad kukułczym gniazdem”. Pan reżyseruje.
W różnych okresach mojego życia różnie o tym tekście myślałem. Pamiętam bardzo wyraźnie spektakl Zygmunta Hübnera, w Teatrze Powszechnym w Warszawie. Ale nie pamiętam żadnych szczegółów tego przedstawienia, filmu też starałem się w ostatnim czasie nie oglądać. Decyzję, żeby ten spektakl zrobić w Gdyni podjąłem dwa lata temu, bo gdzieś ta sztuka za mną chodziła.
Żeby ją wystawić, trzeba mieć bardzo dobrą obsadę...
Tak, i nie chodzi tu tylko o rolę McMurphego (gra go Piotr Michalski) i siostrę Ratched (Dorota Lulka), bo to jest oczywiste. Natomiast trzeba w tej sztuce wszystkich aktorów grających pacjentów szpitala psychiatrycznego obsadzić w sposób, który tworzyłby jakąś dramaturgię, bo jeżeli obsadzimy tylko młodych aktorów będzie nudno, a jeżeli będą to ludzie po czterdziestce, którzy już coś w życiu przeżyli, wiele przegrali - to robi się dużo ciekawsza dramaturgia.
Sądzę, że w naszym teatrze taką obsadę marzeń udało mi się skompletować.
Kostiumy przygotowuje Hanna Szymczak...
Bardzo mi się te projekty podobają. Jestem ciekawy reakcji widzów. Pierwszy raz pracujemy razem, pani Hanna robiła już u nas „Komedię omyłek” Szekspira, a wcześniej w Operze Bałtyckiej wiele innych przedstawień.
Jaka jest siostra Ratched?
Staramy się ją może nie tyle uczłowieczyć, ale sprawić, żeby to nie była taka lodowa skała. Próbujemy metodą dedukcji dociec, jakby mogło wyglądać jej życie wcześniej. Czemu tak reaguje, przecież Mc Murphy nie jest jej pierwszą ofiarą, mamy innego pacjenta, który również doznał lobotomii. Próbujemy budować specyficzne relacje siostry Ratched z Rucklyem, którego gra Rafał Kowal.
Mam poczucie, że jakieś tam moje kolejne marzenie teatralne zostało zrealizowane i to w takiej obsadzie.
Nie obawia się pan o frekwencję? To ciekawy, ale i trudny tekst.
Nie, właśnie otrzymałem z Biura Obsługi Widzów informację, która jest radosna, ale też stresująca, że sprzedano już ostatnie bilety na „Lot nad kukułczym gniazdem” na grudniowe spektakle.
To świadczy o tym jak duże jest oczekiwanie na to przedstawienie, albo jak bardzo chcą ludzie porównać go z tym co znają z powieści czy z filmu.
Najchętniej myślę, że jest to po prostu pewien trend chodzenia do Teatru Miejskiego w Gdyni. Zależy nam bardzo, żeby naszej widowni nie zawieść.
Widzowie będą porównywać...
Wiadomo, że każdy ma swoje widzenie tego tekstu, ale widownia nie musi się zgodzić z naszą wersję siostry Ratched, McMurphego i szpitala psychiatrycznego. Chciałbym żeby publiczność zobaczyła kawał rzetelnej teatralnej roboty; aktorskiej, scenograficznej, reżyserskiej, a potem każdy może mieć swoje zdanie.
Najbliższe plany repertuarowe...
Jeszcze w listopadzie zaczynamy próby znakomitej sztuki francuskiego pisarza Floriana Zellera „Prawda.Komedia małżeńska”. Ma ona oczywiście, inny ciężar gatunkowy niż „Lot nad kukułczym gniazdem”. Premiera odbędzie się na początku lutego 2017 roku. Spektakl reżyseruje Zbigniew Rybka, a sceografię zaprojektował Andrzej Sadowski. Ta czteroosobowa komedia z pewnością sprawi naszym widom wiele radości.
Jednocześnie od połowy grudnia cały zespół rozpoczyna próby „Balladyny” Juliusza Słowackiego. Spektakl reżyseruje Jacek Bała.
Doskonale znany gdyńskim widzom jako reżyser znakomitego „Amadeusza”.
Premiera „Balladyny” planowana jest w marcu, z okazji Międzynarodowego Dnia Teatru.
A co dla dzieci, czy pojawi się nowe przedstawienie?
Od roku gramy „Śnieżkę i siedmiu krasnoludków”, oraz cieszącą się niesłabnącym powodzeniem „Królową Śniegu” według Andersena, więc nie planujemy nowej sztuki.
Krzysztof Babicki, dyrektor artystyczny Teatru Miejskiego w Gdyni