Krzysztof Bańkowski: W MMA Wschód nam bardzo odskoczył
Krzysztof Bańkowski, trener Spartakusa Rzeszów: Boks zawodowy czuje oddech MMA na plecach.
Popularność MMA od kilku lat rośnie. Czy może wkrótce stać się najbardziej popularne w świecie?
Myślę, że numerem jeden jest wciąż boks, ale promotorzy boksu zaczynają chyba czuć oddech MMA na plecach. Przykładem jest fakt, że Tomasz Babiloński, jeden z najmocniejszych promotorów boksu zawodowego w Polsce, organizował ostatnio galę MMA w Międzyzdrojach. Niewykluczone, że inni pójdą tym tropem.
Pan zajął się MMA, kiedy nie było jeszcze ono znane...
Moja zabawa z MMA zaczęła się 20 lat temu w Stanach. To były początki UFC, ale już wtedy tam oglądalność MMA była spora. MMA, a w zasadzie sambo, zaraził mnie Oleg Taktarov (zwycięzca turnieju UFC w 1995 r. - przyp. red.). Spotkaliśmy się w Toronto, miałem przyjemność z nim potrenować. Sambo to takie rosyjskie MMA, a on był w tym mistrzem. Kiedy przyjechałem do Polski to właśnie zaczynałem od trenowania sambo, zresztą do dziś się tym zajmujemy w naszym klubie, to nasz wyjściowy styl. Chciałbym w przyszłym roku zorganizować w Rzeszowie mistrzostwa Europy w sambo.
Ma pan w klubie amatorskich mistrzów Polski i Europy. Są też pierwsze sukcesy zawodowe. Kamil Selwa i Szymon Bajor mają kontrakty z KSW...
To nasi eksportowi zawodnicy, którzy pracują na swoje nazwiska i zostali zauważeni. Kamil ma dopiero 22 lata i 16 walk, Szymek ma ich 30. Obaj w bardzo młodym wieku zaczęli przygodę i dają sobie świetnie radę. Jest też młoda fala w naszym klubie: Błażej Majdan, Kamil Pryga, Patryk Ożóg, bracia Biłas i inni. Co rusz mamy propozycje z Ukrainy, Rosji, pojawiła się też oferta z Montrealu dla zawodnika 66 kg. Dziś od Lublina, aż po Kraków nie ma lepszego klubu niż nasz.
Bajor i Selwa pochodzą z okolic Kolbuszowej. Tam jest jakaś kopalnia wojowników?
Jest sporo młodzieży z tamtych stron, bardzo mocnych fizycznie. Tam wielu dzieciaków nie siedzi przed laptopem i telefonem. Wracają do domu i pomagają rodzicom w gospodarstwie lub pracują fizycznie, by mieć parę groszy dla siebie. Potem okazuje się, że dojdzie do tego kilka elementów technicznych i taki chłopak jest gotowy. Takich regionów w naszym województwie jest więcej.
Zobaczymy ich na jednej z tegorocznych gal KSW?
Być może jeden z nich pojedzie do Dublina na KSW 40. Czekamy na decyzję włodarzy. Do gali jest jeszcze dwa miesiące, więc za kilka tygodni powinno być wszystko wiadome. O Kamila i Szymona dopomina się też bardzo mocna czeczeńska federacja ACB, nie tak dawno mieliśmy też zapytanie od Belatora, a to już najwyższy światowy poziom.
A pozostali?
23 września w Chorzowie odbędzie się kolejny Spartan Fight, na którym wystąpi Błażej Majdan. Tego samego dnia w Nowym Sączy bić się będą z kolei Kamil Hamdam i Rafał Lasota. 28 października mamy już zarezerwowaną galę w Krośnie. Odbędzie się tam trzecia edycja Carpathian Warriors, będzie walczyć kilku naszych zawodników, a także chłopcy z MMA Krosno.
Wkrótce w Polsce odbędzie się gala UFC. Największa federacja na świecie znów zawitała nad Wisłę...
Kamil Selwa miał szansę wystąpić, ale przegrał eliminacje ze Damianem Stasiakiem. To było jednak dwa lata temu. Teraz Kamil to zupełnie inny zawodnik. Przeniósł się do Rzeszowa, zmienił pracę i przeszedł na regularne treningi. Teraz to pełną gębą zawodowiec. Jeśli chodzi o UFC to wspaniale, że największa federacja przyjeżdża do Polski, to świetna reklama dla MMA.
Był pan na galach MMA w Japonii, Niemczech, Rosji. Gdzie wygląda to najlepiej i na którym miejscu jest Polska?
KSW jest chyba najmocniejszą federacją w Europie, ale wschód odskakuje od nas zdecydowanie. Po pierwsze podejściem do zawodnika, a po drugie warunkami finansowymi. Tam zawodnik jest honorowany prawie jak bohater. Nie widziałem, by na MMA w Polsce przyszedł prezydent. Ostatnio byliśmy w Rosji, gdzie był nie tylko prezydent, ale nawet sam Władimir Putin i to z ogromną świtą.
To musiało zrobić wrażenie...
To była impreza przygotowana dla niego i pod niego. Takie turnieje odbywają się tam co roku od ośmiu lat. Oprawa i poziom były na najwyższym poziomie. Cieszę się, że Szymek pokazał tam co potrafi i wygrał. Nie gorzej jeśli chodzi o organizację prezentuje się Japonia. U nas w kraju sporty walki wciąż są w niszy.
Klub jest w stanie utrzymać się z walk zawodowych i organizacji turniejów.
To niemożliwe, muszą być do tego sponsorzy. Organizacja gali bez sponsorów to finansowy strzał w kolano. Ostatnio jednak mamy sukcesy i rozmowy na temat pomocy finansowej są łatwiejsze.