Krzysztof Cugowski: Wpadła mama i był koniec ze studiowaniem w Rzeszowie

Czytaj dalej
Fot. Polskapress
Marcin Kalita

Krzysztof Cugowski: Wpadła mama i był koniec ze studiowaniem w Rzeszowie

Marcin Kalita

- Studenckie czasy w Rzeszowie wspominam ze łzami w oczach - mówi Krzysztof Cugowski, muzyk, wokalista.

Spotykamy się przy okazji rzeszowskich juwenaliów. Niewiele osób wie, że... studiował pan w naszym mieście.

- Zgadza się. Był to rok 1971/1972. Najpierw studiowałem prawo administracyjne na lubelskim UMCS-ie. Ale, że byłem bardzo niepokornym studentem, „za karę” na dwa semestry oddelegowano mnie do filii w Rzeszowie. Mieszkałem w akademiku niedaleko stadionu Stali. Czas wolny spędzałem w fantastycznej restauracji „Arkadia”, zwanej też „Pod wisielcem”, której już niestety nie ma. No, głowa mi pękała przez wiele poranków... Wspominam ten czas ze łzami w oczach. Rzeszów wtedy był jeszcze małym miasteczkiem.

Czemu pan nagle wyjechał, skoro było tak dobrze?

Powodem była moja mama. Któregoś wieczoru przyjechała odwiedzić mnie w Rzeszowie. Wytoczyłem się z „Arkadii” i jej nie poznałem. Wtedy stwierdziła, że koniec studiowania w Rzeszowie.


Pamięta pan dziś coś z tamtego miasta?

Głównie pomnik. A teraz... Często jeżdżę przez Rzeszów i jestem pełen podziwu. To najlepiej rozwinięte miasto w ciągu ostatniego trzydziestolecia. Nawet mój rodzinny Lublin może mu się kłaniać.

W tym roku mija pięć lat, od kiedy przestała istnieć Budka Suflera. Nie czuje się pan osierocony?
- Absolutnie. Wydaje mi się, że powiedzieliśmy, a właściwie wyśpiewaliśmy, co było można i trzeba. Osiągnęliśmy wielki sukces, ale trzeba wiedzieć, kiedy ze sceny zejść. Przykro patrzeć na zespoły, które grają dłużej niż my. Teraz poniewierają się po gminnych imprezach. Nam o to nie chodziło.

Ma pan kontakt z byłymi „Suflerami”?
Tak, ale niezbyt częsty. Mimo że mieszkamy w jednym mieście, każdy z nas poszedł w swoją stronę.

Mimo tego rozwodu nie wyobraża pan sobie życia bez muzyki...
Tu się z panem zgodzę. W innym przypadku nie spotkalibyśmy się dzisiaj. W tym czasie nagrałem płytę ze swoimi synami. Poza tym po wakacjach ukaże się mój nowy album. Dwupak. Jeden krążek będzie zawierał materiał live, a drugi premierowy repertuar.

Powiedział pan kiedyś o sobie, że nie jest taki, na jakiego wygląda. Co miał pan na myśli?
To nie było dokładnie tak. Jeden z dziennikarzy powiedział mi, że jestem inny, niż wyglądam.

Pewnie miał na myśli, że jest pan niezwykle otwarty.

Sądzę, że tak. Ale powiem panu szczerze, że nie lubię się za bardzo bratać z ludźmi. Liczba osób, które poznałem przez te wszystkie lata, w zupełności mi wystarcza. Poza tym przez jakiś czas prowadziłem tak zwany dom otwarty. Miałem wówczas wielu znajomych. Kiedy nastały w moim życiu pewne zawirowania, okazało się, że ten krąg znacznie się zawężył. Podjąłem decyzję, że przy następnym układzie rodzinnym będę spotykał się tylko z tymi, z którymi będę miał ochotę. Tak jest do tej pory i dobrze mi z tym. Natomiast jeżeli chodzi o wszelkie kontakty zawodowe, które są moim obowiązkiem, to myślę, że nie ma ze mną żadnego problemu.

W takim razie jaki jest Krzysztof Cugowski prywatnie?
Wydaje mi się, że dla ludzi, których lubię, jestem miłym towarzyszem. Na pozostałych jestem z kolei obojętny i nie chcę mieć z nimi nic wspólnego.

Wiem, że lubi pan prowadzić samochód i to dość szybko... Unika pan też płacenia mandatów?
Rzeczywiście, jeżdżę bardzo szybko, ale mimo wszystko nie po mieście. Poza tym rzadko zdarza mi się mieć z tego powodu jakieś problemy. A jeżeli już dostanę mandat, to oczywiście płacę. Przecież nie mogę sobie pozwolić na to, żeby w moim domu zawitał komornik. Ale byłoby mi wstyd!

Wstydu by nie było, gdyby - co zdarza się i w świecie - gdyby Budka Suflera ku uciesze fanów nagrała jakiś specjalny materiał jubileuszowy... Wszak od jej założenia mija dokładnie 45 lat...
To raczej nie byłoby możliwe. Każdy z nas skupia się na własnej robocie. I tego się trzymajmy.

Marcin Kalita

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.