Robienie filmu to nieustanne rozwiązywanie problemów - mówi krakowski producent, Krzysztof Sołek, którego najnowszy film - „Katyń - Ostatni świadek” wchodzi dziś na ekrany kin.
Co Pana zainteresowało w katyńskiej tematyce, że zdecydował się Pan wyprodukować „Ostatniego świadka”?
Kiedy reżyser Piotr Szkopiak i współproducentka Carol Harding spotkali się ze mną w Berlinie, poprosiłem o scenariusz. Przeczytałem go - i zaskoczyło mnie, że opowiada on nie o samej zbrodni katyńskiej, ale o tym, co wydarzyło się później. Głównym bohaterem jest angielski dziennikarz, który szukając ciekawego tematu, odkrywa prawdę o skrzętnie ukrywanej przez Sowietów zbrodni. Czyli nie jest to dokumentalna opowieść historyczna, ale thriller szpiegowski, którego akcja jest tylko osnuta wokół Katynia. To mi się spodobało.
Dziennikarz podąża śladem samobójstw...
Przypadkowo odkrywa historię polskiego żołnierza, który utopił się w pobliskiej rzece. Okazuje się, że to już któreś samobójstwo z kolei. Niewielu z nas wie, że w obozach przesiedleńczych, które zorganizowano w Anglii dla żołnierzy ocalałych z II wojny światowej, Polacy byli traktowani jak imigranci czekający na wizy do USA, Kanady czy Szkocji. Część z nich nie mogła wrócić do Polski, a część nie chciała. Wszyscy zostawili w kraju swoje rodziny. Dlatego samobójstwa były na porządku dziennym. Wkraczając w to środowisko, dziennikarz poznaje tajemniczego Polaka mającego dowody na popełnienie przez Stalina zbrodni w Katyniu.
Czytaj więcej:
- Dlaczego Krzysztof Sołek wybrał produkcję filmową?
- Czy angielscy producenci byli zainteresowani tematyką filmu związaną z historią Polski?
- Jak wygląda praca z Hindusami?
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień